Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
MLG
|

Właściciel paluszków Beskidzkich zabrał głos ws. fali pomocy

40
Podziel się:

Spłonęła część fabryki, w której produkowane są Paluszki Beskidzkie. Właściciel zadeklarował, że nikogo nie zwolni i wypłaci pełne pensje, choć ludzie będą pracować mniej. Ta zapowiedź wywoła pozytywną reakcję i uruchomiła falę pomocy. Właściciel fabryki i prezes firmy Aksam, Adam Klęczar dziękuje wszystkim za pomoc.

Właściciel paluszków Beskidzkich zabrał głos ws. fali pomocy
Tak wyglądała fabryka po pożarze (Aksam)

W nocy z piątku na sobotę 12-13 lipca w fabryce firmy Aksam w miejscowości Malec wybuchł pożar. Około stu pracowników, którzy byli wówczas w zakładzie, zostało ewakuowanych. Nikt nie został poszkodowany. Ogień objął dwie hale produkcyjne przetwórstwa spożywczego. Dach jednej z nich zawalił się całkowicie, a drugiej - częściowo. Trzecia, największa hala, nie ucierpiała.

Właściciel paluszków Beskidzkich dziękuje za pomoc

Po tym zdarzeniu przedstawiciele firmy szybko zapowiedzieli, że zwolnień nie będzie i że załoga dostanie pełne wynagrodzenie, choć będzie pracować mniej - bo zmniejszyły się moce produkcyjne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wtedy się zaczęło. Akurat byli na plaży

Takie podejście spotkało się z bardzo pozytywnym odzewem w mediach społecznościowych. Ludzie, także ci znani, namawiają do kupowania paluszków "Beskidzkich". Firma już zareagowała.

- Chciałbym Państwu bardzo podziękować za wsparcie w mediach społecznościowych. Jest to dla nas bardzo ważne, w okolicznościach, które się u nas tutaj wydarzyły - mówi w specjalnie nagranym filmie właściciel fabryki i prezes firmy Aksam, Adam Klęczar.

Zwrócił się także do pracowników.

- Będą mieli wypłacane wynagrodzenia terminowo i w stu procentach. Cały czas pracownicy byli z nami i teraz w tych złych chwilach, też musimy być razem - dodał Adam Klęczar.

Przekonuje, że jego zapowiedź nie miała na celu rozgłosu medialnego, chciał tylko uspokoić swoich pracowników.

Pożar strawił hale, ale produkcja paluszków ruszyła

- Z dziewięciu obszarów produkcyjnych sześć spłonęło. Na szczęście ocalała nasza największa hala. Oraz, co niezwykle istotne, serwery. Szacujemy, że w sierpniu, najpóźniej w połowie września, będziemy w stanie utrzymać około 65-70 proc. naszych mocy produkcyjnych pod względem wolumenu - mówił w rozmowie z money.pl Andrzej Rasiński, dyrektor generalny Aksam.

Rozmówca money.pl chwalił też postawę kontrahentów i partnerów biznesowych. - Rozmawiamy już z wieloma dostawcami maszyn. Jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni, ponieważ dużo ludzi dobrej woli deklaruje wsparcie i pomoc. Na przykład firmy, które kiedyś sprzedawały nam maszyny, a które teraz chcemy odzyskać i wyremontować, deklarują, że nas w tym wesprą - mówi Rasiński.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(40)
Jaro
wczoraj
wszystkie chale byly ubespieczone .dostana kase i jeszvze natym zarobią.
wujek
2 dni temu
Wszystko co duże nagle się pali...nowa władza, nowe prawo...??..wszystko co polskie to zamknąć...???
W. Ć
2 dni temu
Też kupię
Koleś
2 dni temu
A co hala nie była ubezpieczona ? Praca w takim systemie i za takie niskie pieniądze to nic specjalnego.
Socjalista do...
2 dni temu
Miło ze strony szefa tej firmy. Widać, że nie jest typowym burżujem i chociaż odrobinę zależy mu jednak też na zwykłych ludziach - na klasy robotniczej.
...
Następna strona