Wodór może stać się nową specjalizacją tego pogórniczego regionu. Metropolia GZM jest przed zamówieniem pierwszych 20 autobusów na ogniwa paliwowe. Choć z ogłoszeniem przetargu na ich zakup, jak inne europejskie miasta, czeka aż ceny wodoru spadną i zaczną się stabilizować.
Ale z pilotażu się nie wycofuje. Rozwój technologii wodorowej pozostaje jednym ze strategicznych kierunków. Jak podkreślają w GZM – wodór dla regionu ma większe znaczenie. Wodór to rewolucja dla energetyki, bo może pełnić rolę magazynu dla energii wyprodukowanej z odnawialnych źródeł.
– Na Śląsku jest ponad 25 proc. mocy zainstalowanej w polskich elektrowniach. Energetyka będzie ewoluować także w kierunku wykorzystania wodoru – mówi prof. Janusz Kotowicz, prorektor Politechniki Śląskiej.
I podkreśla, że część infrastruktury, która już w Śląskiem istnieje, może zostać wykorzystana w tej ewolucji energetyki. Zwraca uwagę, że najpierw będą powstawać elektrownie zasilane mieszaniną gazu ziemnego i wodoru, a w okolicach 2030 r. – już w pełni wodorowe.
– Dobrze byłoby, aby powstały one najpierw na Śląsku. Technologie wodorowe zmienią ten region z obszaru emisyjnie "czerwonego" na "zielony" – ocenia.
Nowe technologie wyjadą na ulice dzięki dotacjom
Zanim jednak z gniazdek popłynie prąd z wodoru, na ulicach polskich miast mogą pojawić się pierwsze pojazdy napędzane właśnie tym paliwem. Metropolia GZM chce być jednym z pierwszych regionów w Polsce, gdzie wodór będzie wykorzystywany w komunikacji miejskiej. Na zakup autobusów wodorowych Metropolia otrzymała ponad 80 mln zł dofinansowania. W ramach tego samego programu dotację otrzymał również Poznań. Początkowo planowano kupić tam 84 autobusy, ale ostatecznie zdecydowano, że będzie to 25 sztuk.
– Największe światowe gospodarki już od lat pracują nad rozwojem tej technologii. Dzięki temu, że otrzymaliśmy dotację, która pokrywa prawie 90 proc. wartości tej inwestycji, mamy możliwość przetestować ją na naszych ulicach i wziąć udział w tym globalnym "wyścigu" – mówi Kazimierz Karolczak, przewodniczący zarządu GZM.
Programy dotacyjne obniżają też znacząco koszt zakupu takich pojazdów. Dla porównania: przy 90 proc. dofinansowania dla autobusów "wodorowych" ich cena – w zależności od tego, czy mówimy o autobusie 12 czy 18-metrowym – z ok. 2,7–3 mln zł spada do ok. 270–300 tys. zł, podczas gdy pojazdów bateryjnych, które obejmuje maks. 60–80 proc. wysokość dofinansowania – spada do 630–780 tys. zł. Oznacza to, że przy aktualnych programach wsparcia pojazd na wodór można kupić nawet dwa razy taniej. Oczywiście w końcowych kosztach należy uwzględnić wysokość np. cen wodoru potrzebnego do tankowania.
Wodorowe tanieją szybciej
Kazimierz Karolczak podkreśla, że zakup pierwszych 20 "wodorowców" to dla GZM pilotaż. O tym, że GZM podchodzi do tematu wodoru "na spokojnie" świadczy też skala zamówienia. To tylko 20 pojazdów dla Metropolii, w której jeździ ok. 1200 autobusów.
To, że na początku będzie drożej – jest jednym z tych ryzyk, które bierze na siebie GZM. Właśnie dlatego autobusy na wodór na początku będą jeździć na liniach metropolitalnych, które są przez nią w całości finansowane. Natomiast otwartym pytaniem pozostaje: o ile będą droższe i jak długo?
Maciej Mierzwiński, prezes CEE Energy Group – powołując się na światowe analizy – wskazuje, że już teraz możemy zaobserwować pewne optymistyczne zwiastuny: ceny wodoru w ciągu najbliższych 10 lat spadną o ok. 60–70 proc., choć oczywiście będzie to uzależnione od relacji: koszt produkcji – region pochodzenia. Obserwowany jest również spadek cen części i mechanizmów stosowanych w pojazdach wodorowych, a ich efektywność wzrasta.
– Jeżeli porównamy ceny zamówień autobusów w projektach demonstracyjnych (po kilkadziesiąt sztuk) w Europie na przestrzeni ostatnich lat i – dla przykładu – ostatnie "hurtowe" zamówienie w Korei Południowej, to obserwujemy spadek cen autobusów w tempie o wiele szybszym niż dla autobusów bateryjnych – zauważa.
– Konsensus rynkowy wydaje się taki, że choć obecnie trudno wykazać, że wodór w transporcie – rozumiany kompleksowo – jest tańszy niż technologie bateryjne, to jednak za kilka lat sytuacja może wyglądać inaczej i należy pilotażowo wdrażać projekty, dzięki którym unikniemy ryzyka monotechnologii. Dodatkowo sytuacja geopolityczna powoduje duże zmiany na rynku wszystkich surowców. Zmienia sposób myślenia o wodorze zarówno w kontekście dywersyfikacji technologii, jak i przyspieszenia odejścia od paliw kopalnych. Możemy spodziewać się przyspieszonej dekarbonizacji ze szczególną rolą wodoru. Rok 2022 pokazuje nam, jak ważne jest uniknięcie oparcia się o jedną technologię lub jedno źródło paliwa. To bardzo ważne również w kontekście rozważań o udziale autobusów elektrycznych i wodorowych w docelowym miksie zdekarbonizowanego transportu publicznego – ocenia Maciej Mierzwiński.
Materiał sponsorowany przez Impact'22