Rzecznik pytany o to, czy biorący udział w działaniach na terenach powodziowych i popowodziowych żołnierze są odpowiednio przygotowani, ppłk Pękała przypomniał, że Wojska Obrony Terytorialnej są dedykowane do wsparcia społeczności lokalnych, administracji oraz służb ratowniczych w kryzysach, takich jak powodzie, podtopienia, pożary wielkoobszarowe, katastrofy budowlane.
Dlatego też, jak zapewnił, żołnierze WOT są wyposażani w odpowiedni sprzęt. - Mam na myśli agregaty prądotwórcze, pompy, rozpieraki hydrauliczne, piły spalinowe, maszty z lampami halogenowymi, które w nocy pozwalają nam oświetlić teren prowadzonej akcji. W każdej brygadzie mamy też kilka łodzi saperskich. Oprócz tego dysponujemy też quadami. Wykorzystujemy też motocykle oraz samochody ciężarowe, do przerzutu wojska i dowożenia różnego rodzaju towarów - wymieniał. Ponadto, jak zaznaczył, żołnierze WOT mają na wyposażeniu też prosty sprzęt, taki jak łopaty i kilofy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ocenie rzecznika WOT, pracę terytorialsów usprawniłoby doposażenie.
Mamy kontenerowe elektrownie polowe, które mogą produkować dużo prądu i zasilić np. kilkanaście budynków, małą miejscowość czy fabrykę -wyjaśnił. Jednak, jak przyznał, kontenerowych elektrowni polowych przydałoby się więcej.
- Przydałoby się też więcej pomp, bo przecież klimat cały czas się zmienia i coraz częściej mamy do czynienia z krótkotrwałymi, ale intensywnymi opadami deszczu, które powodują miejscowe podtopienia - dodał.
Pytany o indywidualne wyposażenie żołnierzy odparł: "warstwy termiczne i bielizna, które posiadamy w ramach wydawanego umundurowania są wystarczające, ale pracę ułatwiłoby nieprzemakalne ubranie z gumowym podszyciem na sytuacje, w których przyjdzie nam pracować po pas w wodzie".
Żołnierzom WOT przydałyby się też "dobrej jakości, grube rękawice". - Nie tylko budowlane - takie wykonane z grubego materiału, dobrze przyczepne, ale dobrze byłoby mieć też podgumowane, mocne rękawice, tak by nie przemakały, jak pada deszcz lub gdy pracuje się w wodzie - dodał. Rzecznik ocenił, że –- choć wojsko dysponuje tego rodzaju odzieżą - jest jej zdecydowanie za mało.
Pytany o przeszkolenie żołnierzy do działania w stanach klęski żywiołowej, wyjaśnił, że pododdziały WOT regularnie biorą udział w szkoleniach prowadzonych przez organy administracji. - Wynika to z systemu zarządzania kryzysowego. Organ administracji jest tym, który zarządza sytuacją kryzysową na administrowanym terenie - tłumaczył.
W ćwiczeniach udział biorą pododdziały WOT, straż pożarna, policja i inne służby państwowe. - Chodzi o to, by przećwiczyć procedury współdziałania i dograć się w działaniu. Ćwiczeń mogłoby być trochę więcej, ale nie kosztem zmniejszenia szkolenia wojskowego - dodał.
"Duża skala kryzysu"
Rzecznik podkreślił, że współpraca wojska ze służbami na terenach dotkniętych powodzią jest wzorowa. Jednocześnie wskazał, że współpracę ułatwiłby wspólny kanał łączności.
- Gdyby był system łączności umożliwiający na jednym kanale, czy na jednej częstotliwości, komunikację wojska, straży pożarnej, policji, systemu państwowego ratownictwa medycznego, straży granicznej. Znaczna część z tych służb podlega pod MSWiA, my jako siły zbrojne, pod ministra obrony narodowej i brakuje kompatybilności sprzętu, a tym samym brak możliwości nawiązania łączności - wyjaśnił.
Skala kryzysu jest na tyle duża, że do pomocy skierowano również inne rodzaje sił zbrojnych ze sprzętem, którym WOT nie dysponuje.
- Są to m.in. wojska inżynieryjne z uniwersalnymi maszynami inżynieryjnymi. To coś w rodzaju rolniczego ciągnika, który z boku ma koparkę, a z przodu spychacz. Może przewozić ziemię, kopać doły i rowy. Oprócz tego wojska inżynieryjne dysponują spycharko-ładowarkami i wywrotkami - mówił. Dodaje, że tego typu sprzęt przydałby się na wyposażeniu WOT.
Śmigłowce w WOT. "Leciwa konstrukcja"
Z kolei siły powietrzne i specjalne wydzieliły do akcji m.in. śmigłowce. - Zadania wykonujemy na śmigłowcach Mi-17, to dość leciwa konstrukcja, ale spełnia wymogi transportowe, przede wszystkim ma dużą przestrzeń ładunkową. Dysponujemy też śmigłowcami PZL W-3, które sprawdzają się doskonale w prowadzeniu rozpoznania z powietrza. Wojska specjalne wydzieliły nam trzy śmigłowce S-70i Black Hawk - powiedział ppłk Pękała.
Pytany o ocenę współpracy między służbami odparł: - Mimo trudów służby, trudów niesienia pomocy - bo warunki parę dni temu były bardzo trudne, intensywne opady, wezbrania rzek, pracowaliśmy przemoknięci - to współpraca ze strażą pożarną i policją przebiegała perfekcyjnie.
Jak mówił - dzięki uprzejmości samorządów - ci żołnierze, którzy nie wracają na noc do swoich jednostek ze względu na ich oddalenie, odpoczywają i śpią w szkołach, w salach gimnastycznych. - W szkołach pracują stołówki, które wydają powodzianom ciepłe posiłki. Nasza logistyka oczywiście zapewnia nam wyżywienie, ale zawsze możemy poczęstować się ciepłą herbatą lub posiłkiem - dodał.