14 maja Jarosław Kaczyński ogłosił waloryzację programu 500 plus do 800 zł. To miał być przełom gwarantujący skok poparcia dla partii rządzącej w sondażach. A te na razie pikują.
Według CBOS-u, który swoją ankietę przeprowadził w dniach 8-18 maja, Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na 33 proc. głosów. Druga w wyścigu Koalicja Obywatelska – 23 proc. "Maj to drugi miesiąc z kolei, w którym notujemy zmniejszanie się dystansu między ugrupowaniem rządzącym a najsilniejszą formacją opozycyjną. W ciągu dwóch miesięcy obniżył się on o połowę" – podkreśla sondażownia.
Ciaśniej między PiS-em a KO jest w sondażu Kantara przeprowadzonym w dniach 12-17 maja, który opublikowała wyborcza.pl. Poparcie dla formacji rządzącej zadeklarowało 31 proc. ankietowanych (spadek o 4 pp.). Największe ugrupowanie opozycyjne może liczyć na 28 proc. głosów respondentów (wzrost o 1 pp.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
800 plus nie odwróci biegu wydarzeń?
Na razie więc nie widać poprawy notowań partii Jarosława Kaczyńskiego, choć zapewne więcej o wpływie obietnicy waloryzacji 500 plus na słupki sondażowe będzie można powiedzieć w czerwcu. Czy jednak rzeczywiście 800 plus jest tym, co zagwarantuje trzecią kadencję PiS-owi?
Myślę, że strategicznie i długofalowo waloryzacja 500 plus nie przełoży się na wzrost notowań partii rządzącej – odpowiada na tak postawione pytanie politolog i prof. Uniwersytetu Warszawskiego Rafał Chwedoruk.
– W polskiej polityce, jeśli chodzi o korelację między walką wyborczą a ekonomią i polityką społeczną, był jeden "game changer": podniesienie wieku emerytalnego. 80 proc. Polaków było przeciwko temu rozwiązaniu i w efekcie po raz ostatni dokonał się znaczący odpływ wyborców Platformy Obywatelskiej do Prawa i Sprawiedliwości, co dziś nie jest już możliwe – wyjaśnia rozmówca money.pl.
Wtedy też drugą rysą na wizerunku ówczesnego obozu rządzącego, czyli PO i Polskiego Stronnictwa Ludowego, była decyzja przesunięciu środków zgromadzonych przez Polaków w Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE) do ZUS-u. Oszczędzający w 2014 r. poczuli się okradzeni przez rząd.
Jednak w wywiadzie udzielonym money.pl Tomasz Lasocki, prawnik i ekspert od ubezpieczeń społecznych z Uniwersytetu Warszawskiego, przekonywał, że "skok na OFE" to mit, a przed dziewięcioma laty Polakom "nie stała się krzywda". Tłumaczył on krok po kroku zawiłości, do jakich doszło w związku m.in. ze wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej, a które finalnie doprowadziły do decyzji o przesunięciu oszczędności.
Życie w permanentnym kryzysie
Wróćmy jednak do obietnicy 800 plus. Dlaczego nie odmieni ona wydarzeń wyborczych jak sama zapowiedź programu "Rodzina 500 plus" przed głosowaniem w 2015 r.? – Żyjemy w innym społeczeństwie i innych czasach. Między 2009 r. a pandemią świat był napędzony wielką koniunkturą gospodarczą, z czego korzystała Polska. Po kryzysie społeczeństwo zawsze oczekuje pewnej rekompensaty. Tak samo było po kryzysie 2008 r., czego nie zauważyła PO przed wyborami 2015 r., a zauważyło PiS – odpowiada politolog.
Za przykład tutaj przywołuje wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii z 1945 r. Wtedy to Winston Churchill, opromieniony sławą po tym, jak stanął w jednym szeregu ze zwycięzcami II wojny światowej, przegrał na własnym podwórku z laburzystami. Partia Pracy wtedy obiecała obywatelom darmową edukację podstawową i bezpłatne usługi systemu ochrony zdrowia. To właśnie miało być wspomnianą rekompensatą dla społeczeństwa za trudy związane z okresem wojennym.
Dziś natomiast większość społeczeństwa interpretuje zjawiska wokół siebie jako kryzysowe. A gdy kryzys się przedłuża, to stajemy się zachowawczy, egoistyczni i partykularni. Martwimy się o stan kieszeni naszych i naszych najbliższych, nie jesteśmy też aż tak skorzy do solidarności społecznej. Dlatego już pierwsze badania pokazują, że odsetek niechętnych waloryzacji 500 plus jest znacznie wyższy, niż był zazwyczaj sprzeciwiających się programowi "Rodzina 500 Plus" – zauważa prof. Rafał Chwedoruk.
W sondażu UCE RESEARCH dla portalu onet.pl 46 proc. zapytanych zadeklarowało, że nie popiera pomysłu waloryzacji 500 plus. Za nim opowiedziało się z kolei 36,7 proc. respondentów. 10,3 proc. nie ma na ten temat zdania, a 7 proc. wybrało odpowiedź "nie obchodzi mnie to".
– Drugą kwestią jest fakt, że kiedy dochodzi do wielkich reform, które przyczyniają się do ograniczenia np. obszarów biedy czy do awansu społecznego, to wyborcza wdzięczność beneficjentów tychże reform nie jest wieczna. W obecnej sytuacji gospodarczej naszego kraju będzie ona szczególnie ograniczona – dodaje nasz rozmówca.
Wciąż bowiem zmagamy się w Polsce z dwucyfrową inflacją (w kwietniu wskaźnik wyniósł 14,7 proc.). Do tego dochodzą jeszcze wysokie koszty energii, choć przed nimi odbiorcy indywidualni są na razie osłaniani przez rządowe programy, lecz – jak informowaliśmy w money.pl – firmy znalazły sposób, by "odmrozić" nasze rachunki za prąd.
PiS obietnicą waloryzacji strzela sobie w stopę?
Kilka grup społecznych jednak usłyszało w ostatnim czasie, że nie może liczyć na dodatkowe pieniądze, bo po prostu ich w budżecie nie ma. Jedną z nich byli choćby nauczyciele, którzy domagają się 20-procentowych podwyżek od 1 lipca. – Nie ma w nim (w budżecie – przyp. red.) źródeł, które by pokryły zwiększone wydatki budżetu państwa. Z tego, co szacowaliśmy w skali całego roku, byłoby to nawet ponad 10 mld zł – odpowiedział na początku kwietnia na żądania środowiska wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski.
Jednak według szacunków ekonomistów waloryzacja 500 plus pochłonie nawet dodatkowe 25 mld zł z budżetu państwa. Łatwo zatem policzyć, że 10 mld zł to ok. 40 proc. kwoty, która pójdzie na przemianowanie sztandarowego programu PiS-u w 800 plus. Czy zatem partia rządząca nie strzela sobie w stopę i nie zniechęci w ten sposób innych grup wyborców, którzy ustawili się w kolejce po pieniądze?
– W ostatnich latach zapowiedziano budowę w Polsce czterech elektrowni atomowych, rewolucję energetyczną, zakupy setek czołgów, samolotów i to większości wypadków bezoffestowo, 300-tysięczną armię, odbudowę Ukrainy, CPK i – jako wisienkę na torcie – odbudowę Pałacu Saskiego. 800 plus to mały element tych wszystkich obietnic rządzących. Jednak jest nieodzowny, bo PiS ostatnie wybory wygrywał nie poprzez zdemobilizowanie wyborców opozycji, ale poprzez ponadstandardową mobilizację grupy trudnych do przekonania. A tacy wyborcy potrzebują silnych stymulantów, by w ogóle pojawić się przy urnie – kończy prof. Rafał Chwedoruk.
Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl