- Działamy od 19 lat, dotychczas nie mieliśmy żadnego wypadku - zapewnia firma Bungee Club, która obsługiwała skok 39-latka. Jak twierdzi, od początku działalności stawia na bezpieczeństwo. - Od samego początku zawsze przy wszystkich skokach mamy zabezpieczenie w postaci specjalnej poduszki, zwanej skokochronem - słyszymy w Bungee Club. - I Bogu dzięki - dodaje przedstawicielka firmy w rozmowie z money.pl.
To właśnie na taką poduszkę upadł mężczyzna, który skakał w Parku Europa w Gdyni. Czy to zabezpieczenie uratowało mu życie? Na ten temat przedstawiciele Bungee Club nie chcą dywagować. Podkreślają jednak, że to pierwszy taki przypadek w ciągu niemal 20 lat, podczas którego któryś z klientów firmy upadł na skokochron.
- Niestety, skokochron to nie jest w Polsce jeszcze standard. A warto, żeby tak było. W końcu w każdym sporcie zdarzają się wypadki, a bezpieczeństwo to podstawa - słyszymy.
Przedstawiciele firmy mówią, że stan skoczka jest stabilny, a po wypadku instruktor skakania od razu pojechał z nim na izbę przyjęć.
"Doświadczony skoczek, doświadczeni instruktorzy"
Jak mówi nam przedstawicielka Bungee Club, 39-latek nie skakał po raz pierwszy. - Był już u nas co najmniej kilka razy - twierdzi.
Firma zapewnia też, że ma wszystkie wymagane zgody i zezwolenia. - Natomiast instruktorzy są niezwykle doświadczeni. Niektórzy są już z nami kilkanaście lat - mówi nam przedstawicielka Bungee Club. Firma podkreśla, że współpracowała przy organizacji eventów z dużymi korporacjami, jak IBM, KGHM, Ikea czy TVN.
Co zatem zawiodło? - Prawdopodobnie jakaś część sprzętu - słyszymy. Firma podkreśla przy tym, że zabezpieczenia w skokach bungee są bardzo zaawansowane. - Ale jak widać, czasem możemy być zdani tylko na skokochron.
Bungee Club zapewnia, że "będzie pracować nad tym, by poznać szczegóły wypadku i tego, co zawiodło". Zapowiada także współpracę ze służbami.
- Prosimy przy tym pamiętać, że skoki bungee to jeden z najbezpieczniejszych sportów. Wypadki zdarzają się naprawdę rzadko - dodają przedstawiciele Bungee Club.
Jak zapewnił nas przedstawiciel Bunggee Club, każdy uczestnik skoku musi się zapoznać z regulaminem i podpisać stosowne oświadczenie. Każdy jest przed skokiem również ważony, aby można było dostosować indywidualnie wszystkie zabezpieczenia.
- Oczywiście jesteśmy ubezpieczeni, więc mężczyzna będzie mógł się ubiegać o odszkodowanie. Będziemy tu stać po jego stronie, a do ubezpieczyciela mamy stuprocentowe zaufanie - mówi.
Część internautów zwracała jednak uwagę, że reakcja pracowników firmy na wypadek była dość powolna. Na filmiku, który krążył po mediach społecznościowych widać, jak dwie osoby z firmy powoli podchodzą do poduszki, gdy wylądował na niej pechowy skoczek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl