W ogłoszonym w czwartek wyroku Sad Unii Europejskiej uznał, że Komisja Europejska uznała go za pomoc państwa. Sąd stwierdził też nieważność decyzji Brukseli o zawieszeniu tego podatku.
Prezes POHiD w przesłanym money.pl komentarzu przekonuje, że wyrok "nie kwestionuje, czy podatek od handlu jest pomocą państwa, a jedynie wskazuje, że Komisja Europejska nie wykazała właściwej analizy w tym zakresie".
Renata Juszkiewicz wskazuje też, że wyrok I instancji nie jest ostatecznym wyrokiem i może zostać zaskarżony do Trybunału Sprawiedliwości UE. "Szereg spraw związanych z progresywnością podatków trafia do II instancji" - dodaje.
"Podtrzymujemy swoje stanowisko w zakresie konstrukcji podatku handlowego, który jest dyskryminujący dla dużych przedsiębiorstw handlowych" - pisze Juszkiewicz.
Prezes POHiD przypomina, że "celem wprowadzenia podatku było polepszenie sytuacji rynkowej małych przedsiębiorstw poprzez wyłącznie ich z podatku lub wprowadzenie dla nich najniższej stawki".
Renata Juszkiewicz na koniec cytuje sentencję wyroku, w którym napisano, że "Komisja dostrzegła dowód na okoliczność, że władze polskie zamierzały wywrzeć wpływ na strukturę konkurencji na rynku".
Wyrok Sądu UE, który jest jednym z dwóch organów Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, nie jest ostateczny. KE ma teraz dwa miesiące na złożenie odwołania.
Na decyzję unijnego sądu spokojnie zareagowało Ministerstwo Finansów. "Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami pobór tego podatku jest na mocy stosownej ustawy zawieszony do końca 2019 r." - napisał resort Teresy Czerwińskiej w krótkim komunikacie dla PAP Biznes.
Zgodnie z zakwestionowanymi przez Brukselę przepisami podstawę opodatkowania stanowiła osiągnięta w danym miesiącu nadwyżka przychodów ponad kwotę 17 mln zł. Stawki podatku wynosiły 0,8 proc. w odniesieniu do miesięcznego przychodu w przedziale od 17 do 170 mln zł oraz 1,4 proc. w odniesieniu do miesięcznego przychodu w przedziale przekraczającym kwotę 170 mln zł.
Podatek od handlu wielkopowierzchniowego był jedną z kluczowych zapowiedzi PiS w czasie kampanii wyborczej w 2015 roku. Miała dotyczyć przede wszystkim zagranicznych sieci handlowych.
Sprawa skomplikowała się, gdy ruszyły prace nad nowym prawem. Każda wersja projektu ustawy okazała się mieć tak poważne skutki uboczne, że każdorazowo podejmowano decyzję o opracowaniu nowego projektu ustawy.
Najpierw okazało się, że wbrew intencjom pomysłodawców, pierwotne przepisy nakładające podatek obrotowy na placówki o powierzchni ponad 250 mkw. uderzyłyby głównie w polskie sieci sklepów spożywczych skupionych w sieciach franczyzowych. Co więcej, do powierzchni handlowej postanowiono wliczać także tymczasowe powierzchnie handlowe w namiotach, przez co podatek objąłby nawet niewielkie sklepy.
Inna wersja projektu ustawy miałaby taki skutek, że podatek uderzyłby w polskie sklepy internetowe, które znalazłyby się na straconej pozycji wobec ich zagranicznych, niepodlegającym polskim przepisom konkurentom. Gdy z kolei okazało się, że podatkiem objęte zostaną stacje benzynowe, eksperci wyliczyli, że odbije się to na cenach paliw.
Ostatecznie porzucono pomysł powiązania opodatkowania z powierzchnią handlową, a zamiast tego wprowadzono zróżnicowanie stawek podatku ze względu na obroty danej sieci handlowej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl