Redaktorzy serwisu o poranku odwiedzili stacje Orlenu w Opolu. I okazuje się, że klienci chętni zatankować wciąż tanie paliwo, mogli obejść się smakiem. Na większości stacji wywieszone są komunikaty o "awariach dystrybutorów". "Dziś w Opolu już nie kryje nikt, że "taniego" paliwa na tej stacji zwyczajnie nie zatankujemy" – czytamy.
Przedsiębiorcy w trudnej sytuacji
Z relacji 24opole.pl wynika, że dochodzi wręcz do sytuacji, iż na pylonach nie wyświetlają się ceny paliw. Problemy szczególnie dotykają klientów biznesowych potrzebujących benzyny do zatankowania pojazdów w swojej flocie. Serwis powołuje się na jednego z przedsiębiorców, który nie mógł uzupełnić zapasów, a pracownicy koncernu nie potrafili mu pomóc.
Co tacy klienci jak ja mają zrobić? Pracownicy nie udzielają informacji, gdzie zatankuję paliwo na flotę. To jest złamanie umowy przez Orlen – komentuje rozmówca serwisu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zwróciliśmy się z pytaniami do biura prasowego Orlenu. "Informacje przedstawione przez portal, na które się pan powołuje, są niezgodne z prawdą. W rzeczywistości na zdecydowanej większości stacji Orlen w Opolu paliwa są dostępne, zarówno jeśli chodzi o benzynę, jak i olej napędowy" – czytamy w odpowiedzi.
Spółka stale monitoruje sytuację na stacjach i w przypadku wystąpienia chwilowego braku jakiegokolwiek produktu, jest on niezwłocznie uzupełniany. Jest to wyłącznie kwestia czasu potrzebnego, aby dostarczyć paliwo do stacji. Dlatego wzmocniliśmy zasoby logistyczne w kraju i dostawy paliw realizowane są na bieżąco – zapewnia Orlen w odpowiedzi na pytania money.pl.
Awarie dystrybutorów
Jak wielokrotnie pisaliśmy w money.pl, na kilka tygodni przed wyborami benzyna i diesel zaczęły znacząco tanieć, co w wielu miejscach doprowadziło do braków paliw. Jednak Orlen informował wyłącznie o "awarii dystrybutorów".
Na początku września money.pl dotarł do treści e-maila, w którym Orlen prezentuje pracownikom stacji procedurę właściwego oznaczania dystrybutorów w przypadku braków paliwa. Wiadomość została wysłana przez Dział Standardów i Relacji z Klientami Sieci Detalicznej.
Załączony mail pochodzi z początku września i wynikał wyłącznie z rekordowego popytu, który obserwowaliśmy w związku z końcem letniej promocji. W tym czasie na niektórych stacjach wystąpił przejściowy (do 2-3 godzin) brak wybranych rodzajów paliw – przekazał koncern.
Niskie ceny na polskich stacjach
Pod koniec sierpnia na "anomalię" w cenach paliw w Polsce zwrócili uwagę analitycy banku Goldman Sachs, o czym w money.pl pisaliśmy jako pierwsi. Stwierdzili oni, że gdy w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech ceny paliw latem rosły wraz ze zwyżką notowań ropy naftowej, to w Polsce tak się nie działo. Przywołało to skojarzenia z tzw. cudem na Orlenie, czyli sytuacją z przełomu roku. Mimo przywrócenia 23-proc. stawki VAT na paliwa, ceny paliw na Orlenie niemal się wtedy nie zmieniły. Skąd taka sytuacja?
Detaliczne ceny paliw są przede wszystkim pochodną cen hurtowych na danym rynku, które z kolei kształtowane są przez szereg czynników o charakterze makroekonomicznym oraz lokalnym, m.in.: źródła pozyskania paliw, koszty surowców, obciążenia fiskalne oraz koszty produkcji i usług, w tym koszt energii, logistyki i koszty pracy – to fragment odpowiedzi przesłanej nam przez koncern we wrześniu.
W efekcie ceny w Polsce zaczęły "rozjeżdżać się" ze średnimi cenami w Unii Europejskiej. Na kilka dni przed wyborami obniżki jednak wyhamowały. Wedle przewidywań ekspertów, po wyborach paliwa mają zacząć drożeć. Prezes Orlenu Daniel Obajtek w wywiadzie w październiku zapewnił jednak, że w najbliższych tygodniach paliwo nie powinno drożeć.