Wygrana socjalistów i socjaldemokratów w wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie oznaczać dla Europy wzrost gospodarczy, bardziej sprawiedliwy podział owoców tego wzrostu oraz politykę ożywienia rynku pracy i zatrudnienia - przekonywał wczoraj szef SLD Leszek Miller.
Miller na konferencji prasowej w Słupsku (Pomorskie) wyraził nadzieję, że po dwuletnim wyborczym maratonie, który otwiera w Polsce głosowanie do PE, w naszym kraju, podobnie jak w Europie, nastąpi zmiana i będzie rządziła lewica, czyli SLD.
Szef Sojuszu pytany, czy nie obawia się wzrostu siły eurosceptyków w PE, odparł, że ta _ grupa nie będzie silna, co najwyżej krzykliwa _.
Miller powiedział, że SLD chce poprawić swój wyborczy wynik do PE z 2009 r. i zdobyć więcej niż sześć mandatów, którymi obecnie dysponuje. Podkreślił też, że głównym rywalem Sojuszu w kampanii do PE są politycy Europejskiej Partii Ludowej, a więc PO i PSL.
Polityk odniósł się też do nieratyfikowania Europejskiej Karty Praw Podstawowych, która gwarantuje między innymi prawo do poszanowania życia prywatnego i prawa do ochrony danych osobowych. Karty w UE nie przyjęły Wielka Brytania i Polska. Dla Leszka Millera to _ dobry przykład na to, że w podejściu do integracji europejskiej nie ma różnic między premierem Donaldem Tuskiem a byłym premierem Jarosławem Kaczyńskim _.
_ - Jeżeli ktoś uważa, że premier Tusk pozytywnie się wyróżnia swoją europejskością na tle PiS-u, to jest błędzie _ - podkreślił Miller.
Czytaj więcej w Money.pl