Daniel Obajtek, lider podkarpackiej listy wyborczej PiS, został wybrany do Parlamentu Europejskiego w czerwcu tego roku. Uzyskał rekordową w tym okręgu liczbę ponad 171 tys. głosów. Pierwsza sesja Parlamentu Europejskiego nowej, dziesiątej kadencji rozpoczęła się we wtorek rano w Strasburgu. Były prezes Orlenu pochwalił się swoim pierwszym sukcesem.
Zadeklarował też, że w europarlamencie będzie walczył m.in. o "akceptowalne dla obywateli ceny energii".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Z dumą informuję, że od dziś pełnię funkcję koordynatora Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych w Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) Parlamentu Europejskiego. Posłankom i Posłom z Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów dziękuję za zaufanie i wybór, a Państwa zapewniam, że sprawy suwerenności i rzeczywistego bezpieczeństwa energetycznego, realnej i skutecznej transformacji, rzetelnych regulacji wzmacniających konkurencyjność przemysłu i gwarantujących akceptowalne dla obywateli ceny energii nie będą miały lepszego reprezentanta" - ogłosił Daniel Obajtek w swoim wpisie na platformie X.
Na jakie zarobki w europarlamencie może liczyć były prezes Orlenu? Pierwsza wypłata może być dla niego sporym rozczarowaniem. Jako europoseł będzie otrzymywał nieporównywalnie niższą pensję niż ta, którą wypłacał mu płocki koncern. Tam zarabiał w 2023 r. około 139 tys. zł miesięcznie.
Jego dniówka (przy 20-dniowym miesiącu pracy) wyniosła średnio 6,6 tys. zł. Co roku inkasował też spore premie. W tym roku około miliona złotych takiej premii przejdzie mu koło nosa, ponieważ akcjonariusze nie udzielili byłemu zarządowi absolutorium.
"Pięciokrotne podwyżki". Jest nowy wpis Obajtka
Wynagrodzenie europosła po niedawnej podwyżce wynosi 10 tys. 377 euro brutto, czyli (po odliczeniu składek i podatku) ok. 34,5 tys. zł na rękę co miesiąc. Do niedawna wynosiło 10 tys. 75 euro brutto. Po potrąceniu podatku, europosłowie otrzymywali równowartość 33,5 tys. zł na rękę.
Daniel Obajtek przed komisją śledczą
W ubiegły wtorek sejmowej komisji śledczej ds. tzw. afery wizowej udało się w końcu przesłuchać Daniela Obajtka. Posłowie wzywali go jeszcze przed wyborami do europarlamentu, ale Obajtek nie przychodził na posiedzenia, tłumacząc się obowiązkami i tym, że w trakcie kampanii wyborczej takie przesłuchanie ma wymiar polityczny.
Obajtek został wezwany w związku z wątkiem dotyczącym budowy nowego zakładu Orlenu, którego był prezesem, i zatrudniania na niej cudzoziemców. Zdaniem części komisji tysiące osób z zagranicy, które pracowało na budowie, mieszkało w złych warunkach, a samo miasteczko Orlenu pod Płockiem określono mianem "obozu pracy".
- To nie ja powinien siedzieć przed komisją. Z jednej prostej przyczyny, ponieważ Orlen ani prezes Orlenu w żadnym wypadku nie zajmował się imigrantami nielegalnymi, a tak naprawdę takie inwestycje są wykonywane zgodnie ze standardami międzynarodowymi, że konsorcjum, które wygrywa, ponosi odpowiedzialność za wszystkich zatrudnionych pracowników - tłumaczył Obajtek przed komisją śledczą.