Według "Rzeczpospolitej" plany wprowadzenia do katalogu przestępstw zabójstwa drogowego, a także konfiskaty auta, to efekt tragicznego wypadku ze skutkiem śmiertelnym na warszawskiej Trasie Łazienkowskiej sprzed tygodnia, spowodowanego przez kierowcę, któremu sądy wielokrotnie odbierały uprawnienia do prowadzenia auta.
Sprawcy nie odstraszyła perspektywa więzienia za łamanie zakazu (karę taką zresztą w przeszłości już odbywał), ani niedawno zwiększona do 20 lat sankcja pozbawienia wolności za spowodowanie śmiertelnego wypadku w stanie nietrzeźwości.
Dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości rozważa wprowadzenie systemu identyfikowania na drodze kierowców, którzy prowadzą pomimo zakazu - informuje "Rz".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Podwyższanie kar za łamanie zakazu prowadzenia pojazdu nie okazało się skuteczne i perspektywa utraty auta też nie odstraszy. Receptą jest zwiększenie liczby policyjnych patroli, najlepiej nieoznakowanych. A gdyby jeszcze policja dostawała w czasie rzeczywistym informację, czy właściciel danego numeru rejestracyjnego ma orzeczony zakaz i mogła od razu zatrzymać taki pojazd, to takie rozwiązanie mogłoby być bardzo skuteczne - powiedział "Rz" prof. Ryszard Stefański, autor komentarza do prawa o ruchu drogowym.
"Podniesienie kar do 25 lat więzienia jest prostsze"
Ekspert nie jest już jednak tak jednoznaczny w ocenie wprowadzenia nowego przestępstwa w postaci zabójstwa drogowego.
- Pomysł warto rozważyć, ale wszystko zależy od tego, jak zostaną określone znamiona takiego czynu. Bo w praktyce może się okazać, że będą spory co do tego, czy w danym przypadku zostały one wypełnione. Dużo prostsze byłoby podniesienie kar za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, np. do 20 lat i do 25 lat, jeśli sprawca był pijany lub pod wpływem narkotyków. Efekt byłby ten sam - uważa prof. Stefański.
O wprowadzenie do polskiego prawa zabójstwa drogowego od lat zabiegają aktywiści walczący o bezpieczeństwo na polskich drogach. W 2023 r. po wypadku na A1, o którym mówiła cała Polska, działacze organizacji "Miasto Jest Nasze" pisali: "Zabójstwo rodziny, której dopuścił się na autostradzie A1 kierowca BMW powinno być wstrząsem, który przeora cały kraj, nie zejdzie z czołówki mediów oraz doprowadzi do paru dymisji i natychmiastowych zmian w prawie".
Co trzeba zrobić? Wprowadzić przestępstwo zabójstwa drogowego - postulowali.
"Gdyby ostatnia tragedia wydarzała się we Włoszech, to z powodu przekroczenia prędkości o więcej niż 50 km/h i doprowadzenia do wypadku w którym zginęła więcej niż jedna osoba, sprawca mógłby pójść do więzienia na 18 lat" - wskazywali.