Kilka dni temu jeden z supermarketów sieci Intermarche ogłosił, że będzie otwarty w każdą niedzielę, bez względu na zakaz handlu. Podstawą ma być status placówki pocztowej – bo w sklepie można nadawać i odbierać przesyłki. Nie jest to pierwszy taki przypadek – sieć w ten sposób otworzyła już 15 swoich sklepów.
- Supermarkety Intermarche oraz stacje paliw pod tym samym szyldem prowadzą polscy niezależni przedsiębiorcy. Mają oni bezpośredni wpływ na politykę personalną, godziny otwarcia sklepu, a także zarządzanie swoim przedsiębiorstwem – mówi money.pl Eliza Orepiuk, dyrektor ds. komunikacji i informacji sieci Intermarche.
Dodaje, że w Polsce szybko rośnie rynek e-commerce, więc rośnie zapotrzebowanie na punkty, które oferują usługi pocztowe i są zlokalizowane w sąsiedztwie osiedli mieszkaniowych.
- Przykładem decyzji wybranych właścicieli supermarketów Intermarche, w odpowiedzi na potrzeby okolicznych mieszkańców, było podpisanie przez nich umów z operatorami pocztowymi. Na mocy tych umów, sklepy oferują klientom także usługi pocztowe, co może wiązać się z ich otwarciem we wszystkie niedziele. Podejmowane przez właścicieli działania w tym zakresie są zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa – podkreśla Eliza Orepiuk.
Intermarche nie jest jedyną siecią supermarketów, której sklepy korzystają ze statusu placówek pocztowych. Tą samą drogą idą też sklepy Prim. To marka obecna na Mazowszu, 60 jej punktów ma status placówki pocztowej i od listopada 2020 roku są otwarte w każdą niedzielę. Sieć nie odpowiedziała na nasze pytania dotyczące partnera pocztowego.
Na tej samej zasadzie swoje sklepy ma otwierać też Lewiatan. To łącznie 3 200 placówek handlowych pod takimi szyldami, jak Delikatesy Centrum, ABC, Mila, Groszek czy Euro Sklep. Co więcej - możliwości otwarcia sklepu w każdą niedzielę testuje również Biedronka. Sklep w Dobrzycy niedaleko Kalisza jest otwarty w każdy dzień tygodnia.
W grę wchodzi nowelizacja ustawy
Najnowszy z otwartych w niedziele sklepów Intermarche to placówka w Szprotawie. Jej właściciel twierdzi, że ma umowę z InPostem – może nadawać i wydawać przesyłki rozsyłane przez tę właśnie firmę. Z kolei rzecznik InPostu w rozmowie z money.pl przyznaje, że jest zaskoczony sytuacją. Firma nie raz podkreślała, że jej zdaniem nie powinno się wykorzystywać statusu punktu odbioru i nadawania przesyłek do otwierania sklepu w niedzielę.
Bardziej bezpośredni jest za to Janusz Śniadek, były szef "Solidarności", obecnie poseł PiS.
- To oszustwo – mówi w rozmowie z money.pl. – Można ubolewać, że tego typu placówki w handlu działają. Dla mnie to sygnał, że skoro posuwają się do oszustwa w takiej sprawie, to może nie warto im wierzyć w innych. Ironizuję, ale sprawa jest poważna – mówi Śniadek.
Dodaje, że przyjrzy się sprawie i niewykluczona jest nowelizacja ustawy zakazującej handlu w niedziele.
- To nie jest tylko omijanie przepisów o handlu, ale może mieć też wpływ na przebieg pandemii, sprawa jest więc złożona. Z tym większą przykrością można odnotowywać taką nieuczciwość i nierzetelność osób zarządzających tymi sklepami czy sieciami – mówi Janusz Śniadek.
Twierdzi też, że tego typu sklepy oszukują też swoją konkurencję.
Zakaz handlu w niedziele wszedł w Polsce w życie 3 lata temu – w marcu 2018 roku. Od początku sieci handlowe i właściciele sklepów podeszli do nowego prawa dość kreatywnie, wyszukując luk w przepisach. I znaleźli ich sporo – najpoważniejszą okazała się możliwość otwierania lokali handlowych, w których znajduje się placówka pocztowa.
Szybko okazało się, że status placówki pocztowej ma mnóstwo sklepów sieci Żabka. Sieć stała się więc od razu podejrzana o próbę łamania zakazu niedzielnego handlu. Żabka broniła się, przypominając, że placówki pocztowe uruchamiała w swoich sklepach na długo przed wprowadzeniem zakazu handlu. Na dodatek sklep może być otwarty w niedzielę, gdy za ladą stoi właściciel – Żabki często spełniają i ten warunek.
Mimo wszystko sprawą otwartych Żabek zajęła się Państwowa Inspekcja Pracy i skierowała do sądów 148 spraw o naruszanie przepisów. Finał był dla tej instytucji druzgocący – sądy w 148 przypadkach uznały franczyzobiorców za niewinnych.
Co ważne – przepisy nie precyzują, jakiej wielkości może być placówka pocztowa. Jedynym wyznacznikiem jest prowadzenie takiej działalności, nawet w niewielkim stopniu. Potwierdzają to wyroki sądów w sprawie franczyzobiorców Żabki i właścicieli innych sklepów. Nie ma znaczenia wielkość sklepu, rodzaj jego działalności ani liczba przyjmowanych i wydawanych przesyłek. Jeśli tylko sklep to robi, może być w niedzielę otwarty.
Nie dziwi więc fakt, że od 2017 roku liczba placówek pocztowych w Polsce nieustannie rośnie. Co prawda Główny Urząd Statystyczny podaje takie dane z opóźnieniem, ale wzrost jest wyraźny. W 2017 roku w Polsce były 21 892 placówki pocztowe, rok później 22 401 (509 więcej) a w 2019 ich liczba wzrosła do 24714 – czyli aż o 2 313 w ciągu jednego roku. Danych za rok 2020 jeszcze nie ma.
W tym samym czasie wzrosła również liczba placówek Poczty Polskiej, w niewielkiej jednak skali. W 2017 roku było ich 7 564, rok później 7 602 (38 więcej) a w 2019 – 7 627 (czyli przybyło kolejne 25).