Andrzej Duda podpisał nowelizację zakazu handlu w niedziele - poinformowała we wtorek Kancelaria Prezydenta. Nowe przepisy wejdą w życie od 1 lutego 2022 roku, a ograniczyć mają przede wszystkim otwieranie sklepu metodą "na placówkę pocztową". Po zmianach m.in. otworzą się sklepy świadczące usługi pocztowe, które z tytułu takiej działalności uzyskują co najmniej 40 proc. przychodów.
Pierwotnie posłowie Prawa i Sprawiedliwości proponowali próg 50-procentowy, ale ostatecznie przystali na poprawkę Senatu łagodzącą przepisy. Czy to był błąd? Poseł Janusz Śniadek, który odpowiada za nowelizację, zapewnia, że o pomyłce nie ma mowy. - Nie jesteśmy ślepi i głusi na postulaty i argumenty środowiska - wyjaśnił money.pl Śniadek.
- Z punktu widzenia podmiotów, do których był adresowany ten projekt, zmiana ta nie powinna mieć większego znaczenia - mówi jednak Jakub Bińkowski, członek zarządu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Zakaz handlu. Do 1 lutego nic się nie zmieni
Do 1 lutego 2022 roku nie należy spodziewać się zmian w funkcjonowaniu sklepów, co potwierdza w rozmowie z money.pl prezeska Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Renata Juszkiewicz. Innymi słowy, do czasu wejścia w życie znowelizowanych przepisów sklepy wielkopowierzchniowe, które mają zarejestrowaną działalność pocztową, będą otwierały się w niedzielę.
- Po wejściu w życie nowego prawa od 1 lutego nastąpi zmiana. Sklepy niespełniające wymogu 40 proc. przychodów z usług pocztowych nie otworzą się w niedziele - wyjaśniła Renata Juszkiewicz.
Działania sieci handlowych sugerują wręcz, że firmy, które dotychczas nie korzystały z metody "na placówkę pocztową", zrobią to na ostatnie tygodnie funkcjonowania obecnych przepisów, by coś uszczknąć z niedzielnego tortu.
Przed kilkoma dniami o otwarciu sklepów w niedziele niehandlowe poinformowała sieć Leroy Merlin. We wtorek natomiast wiadomoscihandlowe.pl poinformowały, że sklep Eurospar w warszawskim Blue City będzie otwarty w każdy dzień tygodnia.
Nowe przepisy nie uderzą we franczyzy
Nieco inaczej ma się sytuacja w przypadku sklepów osiedlowych działających na zasadzie franczyzy. W ich przypadku przedsiębiorcy podpisują umowę franczyzową z siecią handlową, a więc w uproszczeniu są właścicielami sklepu, którym zarządzają. Jeżeli więc staną sami za ladą w niedzielę, to punkt będą mogli otworzyć.
W ten sposób otwiera się większość placówek Żabka Polska, co sieć potwierdziła nam jakiś czas temu w przesłanym oświadczeniu, gdy pytaliśmy, jak nowelizacja przepisów wpłynie na działania sieci.
"Z naszych informacji wynika, że większość franczyzobiorców otwiera sklepy w dni objęte ograniczeniami, korzystając z wyłączenia dla przedsiębiorców działających we własnym imieniu i na własny rachunek, prowadzących sprzedaż osobiście. Status placówki pocztowej nie warunkuje zatem możliwości otwierania sklepów w dni objęte zakazem handlu, daje on franczyzobiorcom możliwość skorzystania z pomocy pracowników" - czytamy w odpowiedzi biura prasowego.
Sklepy wielkopowierzchniowe zamknięte wieczorami?
W ostatnich dniach na stole pojawiła się nowa propozycja. Szef handlowej "Solidarności" Alfred Bujara na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu na rzecz Rozwoju i Promocji Polskiego Handlu zasugerował, że duże sklepy mogłyby zamykać się w godzinach wieczornych. Od którejś godziny działać mogłyby wyłącznie mniejsze punkty - informował serwis wiadomoscihandlowe.pl.
Związkowiec argumentował to faktem, że pracownicy są przeciążeni i przemęczeni. Renata Juszkiewicz nazywa tę propozycję "absurdem".
- Absolutnie nie popieramy takiego stanowiska. To jest wbrew rozwiązaniu, które sklepy wdrożyły w trakcie pandemii, gdy celowo wydłużyliśmy godziny pracy, żeby klienci mogli zrobić zakupy w wybranej dla siebie dowolnej porze, a zarazem by zapewnić najwyższy poziom bezpieczeństwa zarówno klientom, jak i pracownikom - przekonuje szefowa POHiD.
Dalsze ograniczanie sprzyja automatyzacji
Jakub Bińkowski ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w rozmowie z money.pl przestrzega, że jeżeli dalej będzie się w Polsce ograniczać prawem funkcjonowanie sektora handlowego, to w praktyce firmy handlowe będą coraz mocniej stawiać na procesy automatyzujące zakupy. A to z kolei odbierze miejsca pracy dziś zatrudnionym w tym sektorze.
- Obawiam się, że w dłuższej perspektywie może to wpłynąć niekorzystnie na pracowników sektora handlowego. Nie podważam, że w krótkim okresie może to wydawać się pewnym odciążeniem, ale długofalowo sklepy zaczną stawiać coraz mocniej na automatyzację procesu zakupów - ocenia przedstawiciel ZPP.
Już dziś powstają sklepy w całości bezobsługowe (jak np. Żabka Store) lub dark store'y, które właściwie z tradycyjnymi sklepami mają niewiele wspólnego. W praktyce są to magazyny rozmieszczone po mieście. Klient zamawia produkty w aplikacji, a kurier dostarcza mu je przed drzwi w przeciągu kilkudziesięciu minut. Na takiej zasadzie działają m.in. Lisek, Jokr, Glovo, Swyft, Biedronka (wspólnie z Glovo w ramach usługi BIEK), Barbora oraz Żabka.
Jakub Bińkowski ostrzega, że do automatyzacji zakupów sprzyja polityka zaostrzania ograniczania handlu.
- Regulator kolejnymi ograniczeniami sektora handlowego pośrednio zachęca, choć zakładam, że nieświadomie, do stawiania na sklepy bezobsługowe i rozwój usług delivery - uważa Jakub Bińkowski. - Nieprzypadkowo tego rodzaju usługi stały się popularne po wprowadzeniu zakazu handlu w pełnym zakresie, choć do ich rozwoju przyczyniła się również pandemia, która sprawiła, że rzadziej wychodziliśmy z domu i woleliśmy zamówić zakupy do domu, niż po nie wychodzić - tłumaczy przedstawiciel ZPP.
W jego ocenie realnie dobrostan pracowników rządzący mogliby poprawić, gdyby zdecydowali się wpisać do Kodeksu pracy gwarancję dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla każdego pracownika, niezależnie od sektora, w którym pracuje. Bińkowski ocenia, że efekt byłby lepszy niż w przypadku sektorowego ograniczenia działalności.