Minimalizm i dekonsumpcja. Te właśnie słowa powinny towarzyszyć nam w najbliższych latach. Dlaczego? Bo wciąż mamy tendencję do kupowania, gromadzenia, niewykorzystywania do końca.
Jak wynika z badania przeprowadzonego w minionym roku przez Gumtree.pl – 4 na 10 Polaków kupuje o wiele więcej, niż potrzebuje. I bardzo mocno podążamy śladem Amerykanów, którzy są mistrzami konsumpcji.
Efekt – produkujemy coraz więcej śmieci. Każdy z nas około 350 kg rocznie. Na szczęście dość daleko nam jeszcze do niechlubnej czołówki. Tę otwierają bowiem Duńczycy z 844 kg na osobę. Wyrzucamy najczęściej jedzenie i tony plastiku, głównie opakowań po produktach.
– W dwóch trzecich nie wykorzystujemy ubrań, które zalegają w garderobie. Także torebek ani butów. A samochód tak naprawdę wykorzystujemy jedynie w 10 procentach. Większość czasu stoi na parkingu albo w korkach – mówi Krzysztof Skłodowski z ecoreporters.pl.
Według danych na kolejnych miejscach listy naszych osobistych „nieużytków” znajdują się bibeloty, zabawki, przybory kuchenne, buty oraz akcesoria.
Dom bez odpadków
Skłodowski podpowiada, że wystarczą niewielkie zmiany, które sprawią, że poczujemy ulgę i odczujemy oszczędności w naszym portfelu.
– Można zacząć choćby od ograniczenia energii, na przykład poprzez pranie i suszenie w ramach drugiej taryfy, oszczędzania wody poprzez branie prysznica zamiast kąpieli czy zakręcanie kranu w trakcie mycia zębów. Proste rzeczy mają wpływ na duże zmiany – mówi Skłodowski.
Wbrew pozorom samo segregowanie śmieci nie jest oszczędzaniem i funkcjonowaniem w duchu zero waste.
– Oszczędzaniem jest niekupowanie produktów zapakowanych w plastik i folię, na przykład warzyw i owoców. Rezygnując z tego – po pierwsze zapłacimy mniej, po drugie zmniejszamy wielkość naszych odpadów – twierdzi autor portalu ecoreporters.pl, miłośnik eco stylu życia i zrównoważonego rozwoju.
Zamiast orzeszków w torebce – kupmy takie na wagę, zamiast chusteczek pakowanych po 10 sztuk – wybierzmy większe pudełko. Zamiast foliowych toreb – miejmy ze sobą płócienne siatki. To nie wymaga od nas olbrzymiego wysiłku.
Drukowanie na abonament? Ma sens
Dziś coraz częściej zamiast kupować, możemy również wynajmować lub subskrybować. Nie musimy mieć wszystkiego na własność, żeby móc korzystać. Możemy mieć auto, drukarki, aparat fotograficzny, a nawet firmę sprzątającą i dostawy kawy do biura w ramach abonamentu. Czy to dobre rozwiązanie?
– Bardzo dobre. Nie interesują nas dodatkowe koszty, w tym serwis, naprawy czy ubezpieczenie. A jeśli dana rzecz lub usługa przestaje nam być potrzebna, po prostu z niej rezygnujemy, bez żadnych konsekwencji. Zupełnie inaczej niż to jest w ramach kredytu, gdy kupujemy coś na własność – przyznaje Krzysztof Skłodowski.
Ciekawym pomysłem jest wprowadzony przez firmy, takie jak HP, abonament na tusz i tonery do drukarek – HP Instant Ink. Po pierwsze kontrolujemy to, ile drukujemy, bo często robimy to bez opamiętania. Po drugie nie martwimy się, że zabraknie nam materiałów w najmniej odpowiednim momencie, bo aplikacja HP sama go zamówi. Po trzecie nie musimy się zastanawiać, co robić ze zużytymi wkładami, bo tym zajmuje się firma HP.
Co ważne, toner lub tusz dostaniemy, zanim skończy się on w drukarce. Automatycznie, bez proszenia o pomoc i sprawdzania, ile nam jeszcze „drukowania zostało”. To rozwiązanie jest megawygodne i dość tanie.
Jak się okazuje, najniższy abonament za dostarczenie tuszu zaczyna się od 4,99 zł, co umożliwia wydrukowanie 15 stron co miesiąc. Akurat, gdy potrzebujesz wydrukować co miesiąc w jednoosobowej firmie kilka faktur, lub kilka prac do szkoły. Mało?
Za 15,99 zł masz 50 stron w miesiącu.
Najwyższy abonament to 129,99 zł. W tym ostatnim planie możemy wydrukować aż 700 stron.
Jeśli chodzi o tonery, to ich cena waha się od 10,99 zł (50 stron) do 134,99 zł. I w tym najwyższym abonamencie mamy maksymalnie 1500 stron do wydrukowania.
Jeśli nie zużyjesz limitu, przechodzi on na kolejny miesiąc. Drukarki, które korzystają z HP Instant Ink? Znajdziesz je na stronie HP i one również są tanie.
– Ważne jest to, że masz kontrolę nad wydatkami. Jeśli okaże się, że firma lub ty sam miesięcznie drukujesz średnio np. 30 stron, to możemy zmienić abonament na niższy i odwrotnie. Jeśli jest potrzeba drukowania większej liczby stron, wskakujemy na wyższy poziom, czyli wszystko możemy dostosować do naszych potrzeb – zauważa autor portalu ecoreporters.pl.
Pandemia zmieniła nasze potrzeby
Pandemia przeorganizowała nasze życie i miała duży wpływ na to, jak postrzegamy swoje potrzeby.
W czasach lockdownu okazało się, że nie musimy mieć setek ubrań, mnóstwa niepotrzebnych bibelotów, że umiemy kupić tylko to, co jest nam naprawdę potrzebne. Wiele usług przeniosło się do sieci i zobaczyliśmy, że umiejętne robienie zakupów przynosi nam zauważalne oszczędności.
– Cieszy mnie to, że coraz częściej mówi się o ograniczaniu konsumpcjonizmu. O tym, żeby dawać przedmiotom drugie życie. Że niekoniecznie musimy wszystko mieć na własność, ale możemy wynajmować nawet ubrania, luksusowe torebki czy sprzęt fotograficzny. Że coraz chętniej naprawiamy uszkodzony sprzęt, a w ramach jednego abonamentu możemy skumulować wiele usług. Jest to lepsze rozwiązanie i jednocześnie mamy realny wpływ na nasze wydatki, z których w każdej chwili możemy zrezygnować – podsumowują twórcy ecoreporters.pl.
Partner artykułu: HP