Jarosław Sroka powiedział PAP, że MOPR planuję publiczną zbiórkę pieniędzy, którą chce rozpocząć jeszcze przed wakacjami. Pieniądze mają być przeznaczone przede wszystkim na opłacenie pracy wykwalifikowanych ratowników.
- W tym roku zwolniły się już 3 doświadczone, naprawdę porządnie przygotowane do tej pracy osoby. Powodem są bardzo niskie zarobki w naszej służbie, wszędzie płacą już więcej, niż u nas - powiedział Sroka.
- Zastąpienie takich ludzi, jakich mamy, jest niemożliwe. Wyszkolenie porządnego ratownika wodnego zajmuje kilka lat (…). To wstyd, że osoba ratująca innych, zarabia nieco ponad 2 tys. zł na rękę – dodał.
Kłopoty finansowe MOPR wynikają z pandemii. Od wielu lat ratownicy zarabiali pieniądze zabezpieczając regaty, organizowane np. przez firmy dla swoich pracowników. Rocznie zarabiali na takich imprezach od 100 do nawet 150 tys. zł.
Poza tym ratownicy od lat utrzymują się z dotacji. Tę, którą przyznaje marszałek województwa, MOPR w całości przeznacza na ubezpieczenia oraz na remonty sprzętu. Dotacja od wojewody w wysokości 650 tys. zł rocznie jest przeznaczona na wypłaty całoroczne dla 20 ratowników. Rzecznik podkreśla, że dotacje nie wzrosły od lat i od lat MOPR nie kupił nowego sprzętu, a żeglarzy na Mazurach jest coraz więcej.
Nie będzie to pierwsza zbiórka na rzecz ochotniczego pogotowia ratunkowego. W ubiegłym roku informowaliśmy o zbiórce prowadzonej przez Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (GOPR). Ratownicy prosili wtedy o pieniądze na sprzęt, bo od jego jakości zależy zdrowie i życie turystów, a tylko około 60 proc. budżetu GOPR i TOPR pokrywa państwo. Akcję zainicjowała firma BMW, która przekazała GOPR-owi 12 nowych aut terenowych.