Sąd rejestrowy oddalił wniosek o zmianę danych w Krajowym Rejestrze Sądowym (KRS) dotyczących spółki "Telewizja Polska" Spółka akcyjna. Chodzi o złożony 22 grudnia dokument, w którym znalazły się protokoły nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy i posiedzenia rady nadzorczej TVP. Zgodnie z ówczesnymi decyzjami, prezesem firmy miał zostać Tomasz Sygut.
Sąd uznał, że to Rada Mediów Narodowych (RMN) powołuje prezesa oraz członków zarządu TVP. RMN na prezesa wybrała Michała Adamczyka. Natomiast nowa rada nadzorcza, powołana przez ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, wybrała Tomasza Syguta.
- Nie zamierzam komentować decyzji sądu - w ostatnim czasie zbyt wiele presji wywierano na sądy w związku z ich orzekaniem, nie chcę wpisywać się w tę narrację. Postanowienie jest nieprawomocne, przysługuje od niego skarga. Wiem, że taka będzie złożona. TVP S.A. w likwidacji nie jest obecnie reprezentowana przez prezesa zarządu, a likwidatora - to on uprawniony jest do prowadzenia spraw spółki w likwidacji - mówi w rozmowie z money.pl Piotr Zemła, nowy przewodniczący rady nadzorczej TVP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Trudno mi sobie wyobrazić, żeby KRS postanowiła uznać Michała Adamczyka za prezesa, skoro spółka jest w stanie likwidacji i jest reprezentowana przez likwidatora - dodaje Zemła.
Cytowany przez Wirtualną Polskę referendarz sądowy Tomasz Kosub zaznacza, że nawet wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2016 r. nie stanowi podstawy do kwestionowania Rady Mediów Narodowych i wnioskowania, że jej kompetencje przejął minister kultury. Chodzi o stwierdzenie o niezgodność z konstytucją "przepisów odbierających Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji możliwość udziału w procedurze powoływania i odwoływania członków rad nadzorczych spółek mediów publicznych".
Prof. Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego wyjaśnia z kolei w rozmowie z prawo.pl, że postanowienie jest "nietrafne". Wskazuje przy tym, że jego zdaniem powoływanie się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w celu uzasadnienia odmowy wpisu jest błędne. Jak mówi, z wyroku wynika, że KRRiT powinna brać udział w powoływaniu władz mediów publicznych, ale nie przesądzono, w jakiej formie powinno to nastąpić.
Jego zdaniem ma się to nijak do zasady ładu korporacyjnego w spółkach handlowych, która "określa, że niezależnie od zasad powoływania zarządu spółek akcyjnych walne zgromadzenie zawsze ma prawo odwołać lub zawiesić zarząd".
"Rażące naruszenie"
Do zamieszania odniósł się w środę przed południem Andrzej Duda. - Ministrowi nie wolno działać na podstawie uchwał Sejmu, które w żaden sposób nie mogą stanowić podstawy prawnej do działań wobec zewnętrznych instytucji, obywateli, wobec zewnętrznych podmiotów. Ta bezprawność została dzisiaj potwierdzona wspomnianą odmową wpisu - podsumował prezydent.
Głos zabrał także resort kultury. "Uchwała Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy, gdzie 100 proc. akcji spółki reprezentuje w imieniu Skarbu Państwa Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, o powołaniu Rady Nadzorczej pozostaje w mocy, a wszelkie czynności nowej Rady są w pełni zgodne z prawem" - czytamy w oświadczeniu ministerstwa.
Czekają na kolejną decyzję
Decyzja sądu rejestrowego nie ma znaczenia prawnego - mówi dla money.pl Marek Rutka, członek Rady Mediów Narodowych oraz Nowej Lewicy.
- Nie ma żadnego problemu ze zmianami w TVP, ponieważ został złożony drugi wniosek o wpisanie likwidatora i to jest ważniejsze. Minister, decydując się na wpisanie likwidatora, anulował pierwszy wniosek. Tak samo jest w przypadku wniosku o likwidację 17 spółek Regionalnych Rozgłośni Polskiego Radia, a tam likwidatora wpisano do KRS. Decyzja sądu rejestrowego nie ma znaczenia prawnego. Jestem przekonany, że w ciągu najbliższych dni sytuacja się rozwiąże i likwidator TVP zostanie wpisany do KRS - zapewnia Rutka.
Do otwarcia likwidacji spółki odniósł się również resort kultury. "Postanowienie Referendarza Sądowego nie odnosi się do otwarcia likwidacji. Spółka TVP jest w trakcie procesu likwidacji, a czynności zarządcze wykonuje powołany przez WZA likwidator spółki TVP S.A. w likwidacji z siedzibą w Warszawie" - napisano.
Tego samego zdania jest Rutka.
Władzę w spółce sprawuje likwidator Daniel Gorgosz, zgodnie z Kodeksem Spółek Handlowych. Nie mam żadnych wątpliwości - odpowiedział członek RMN.
Wątpliwości nie ma również Michał Adamczyk, ale jego zdaniem, to on jest jedyną osobą, upoważnioną do reprezentowania TVP. Stwierdził tak w liście, który wysłał do ponad 30 dyrektorów spółki.
Korzystniejszy wariant?
- Postawienie spółki w stan likwidacji to najlepsza droga do celu, jakim jest prawne umocowanie w niej swojego "zarządu" - likwidatora, o co faktycznie toczy się cały spór - powiedział money.pl pod koniec ubiegłego roku mec. Bartosz Groele, specjalizujący się w prawie restrukturyzacyjnym i upadłościowym.
Jeśli wniosek o likwidację zostanie zaakceptowany i do Krajowego Rejestru Sądowego (KRS) zostanie wpisany likwidator, to spółką w trakcie postępowania będzie kierować Daniel Gorgosz, p.o. dyrektora biura spraw korporacyjnych Telewizji Polskiej.
Legalne zatrudnienia?
Do "nowej" telewizji publicznej zatrudniono szereg nowych dziennikarzy, a innym podziękowano za współpracę. Do TV Republika wrócił m.in. Miłosz Kłeczek, pracuje tam również Danuta Holecka. Czy zmiany kadrowe na Woronicza były legalne?
W tak dużej firmie to nie zarząd zatrudnia, może za wyjątkiem ważnych osób na wysokich stanowiskach. Z zasady są np. kierownicy HR z odpowiednimi upoważnieniami, którzy zatrudniają, zwalniają i podpisują aneksy. Powołanie nowego zarządu nie wpływa na ważność ich pełnomocnictw. Jeśli nadane przez poprzednią władzę upoważnienie np. dyrektorowi ds. personalnych nie zostało odwołane, to nadal jest ważne pomimo zmiany zarządu. I wtedy taka osoba, działając w imieniu spółki, nadal może zatrudniać nowych pracowników i zwalniać dotychczasowych - tłumaczy radca prawny Łukasz Kuczkowski z kancelarii Raczkowski.
I dodaje, że "ocena skuteczności działań podejmowanych wobec pracowników zależy zatem od tego, kto podpisywał dokumenty". - Jeśli był to nowy zarząd, który zostanie zakwestionowany, to mamy problem, gdyż nie były to osoby uprawnione do działania w imieniu pracodawcy. Ale jeśli te zadania wykonywały osoby z upoważnieniem nadanym przez wcześniejszy zarząd, to z perspektywy prawa pracy ich działania będą skuteczne - stwierdza.
Kuczkowski zwraca też uwagę na kwestię likwidatora. - Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Orzeczenie sądu jest na razie nieprawomocne i należy założyć, że decyzje podjęte w relacjach pracowniczych są ważne. Jednak należy wziąć pod uwagę nierozwiązaną kwestię likwidatora. To będzie kluczowe - podsumowuje prawnik.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl