Na każde 100 litrów wody płynącej przez Wisłę w stolicy, ponad litr to ścieki. Awaria kolektorów przesyłających do oczyszczalni "Czajka" trwa już od trzech dni. W międzyczasie woda z zanieczyszczeniami dopłynęła już do Płocka i porusza się dalej. O jej trasie piszemy tutaj.
Warszawski ratusz, rząd, wojsko, Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska i Wody Polskie odpowiedzialne za gospodarkę wodną wspólnie pracują nad rozwiązaniem problemu.
Inspekcja Ochrony Środowiska zawiadomiła już prokuraturę w kwestii podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez przedsiębiorstwo wodno-kanalizacyjne z Warszawy. Jak wynika z informacji money.pl, na tym może się nie skończyć.
Z naszych informacji wynika, że w Wodach Polskich trwają analizy, czy warszawskie wodociągi można ukarać finansowo.
Rzecznik Wód Polskich Daniel Kociołek nie potwierdza tych informacji. Zaznacza, że w tej chwili wszystkie siły przedsiębiorstwa skierowane są na rozwiązanie awarii. Czas, by rozmawiać o ewentualnych karach przyjdzie dopiero, gdy sytuacja będzie opanowana.
- Najistotniejszą kwestią w tej chwili jest zatrzymanie procesu dopływu ścieków bezpośrednio do rzeki. Na tym się skupiamy - zapewnia.
Nasz informator z Wód Polskich przekonuje jednak, że sprawa odpowiedzialności wcale nie jest zrzucana na drugi tor. - Instytucje odpowiedzialne za ochronę środowiska i Wody Polskie od początku sprawy dość mocno atakują władze Warszawy. Kary finansowe tutaj naprawdę nikogo by nie zdziwiły - mówi.
O tym, że miasto mogą czekać wielomilionowe kary mówił również Patryk Jaki, jeden z kandydatów na prezydenta stolicy, a dziś europoseł. Także eksperci są przekonani, że kary dla miejskiego przedsiębiorstwa są w grze. Skoro miałaby zapłacić firma należąca do miasta, to naturalnie - ciężar spadnie na miasto i jego budżet.
- Nikt nie ma wątpliwości co do tego, że awaria systemu odprowadzania ścieków w Warszawie, z którą mamy teraz do czynienia, to sytuacja bardzo poważna - mówi money.pl Łukasz Ciszewski, radca prawny i ekspert z kancelarii Jerzmanowski i Wspólnicy, która zajmuje się obsługą przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych.
- Byłbym bardzo ostrożny w ferowaniu szybkich wyroków. Nie znamy na razie przyczyn awarii i mówienie już teraz o odpowiedzialności i sankcjach jest przedwczesne - zaznacza.
Nie oznacza to jednak, że temat kar nie wróci. Zdaniem Ciszewskiego w tej chwili nie można mówić tylko o ich wysokości (bo rozmiar awarii nie został zbadany) i odpowiedzialności poszczególnych osób (bo źródło awarii wciąż jest nieznane), ale samo ich "wlepienie" jest prawdopodobne. Bez względu na to, kto zawinił, sankcje mogą spaść na zrzucającego ścieki.
Ekspert przypomina, że "awarie systemów technicznych są nieodłącznym elementem funkcjonowania nie tylko firm wodociągowo-kanalizacyjnych, ale również innych branż infrastrukturalnych".
- Jak widać dotyczą także największych operatorów takich jak warszawskie MPWIK oraz obiektów oddanych do użytku stosunkowo niedawno takich jak oczyszczalnia ścieków Czajka - zaznacza.