Kieszonkowe dla dziecka - dawać? Nie dawać? A jeśli tak, to ile? I czy powinno się wypłacać je regularnie, czy może jednak okazyjnie? Prędzej czy później rodzice muszą sobie odpowiedzieć na te pytania.
- Chyba nie ma jednej dobrej odpowiedzi, czy i jakie kwoty należy przekazywać jako kieszonkowe. Sądzę, że tu najbardziej powinna się liczyć intuicja rodzica, który najlepiej zna swoje dziecko i jest w stanie znaleźć w tej kwestii złoty środek – mówi w rozmowie z money.pl Paweł Jurek, rzecznik ministerstwa finansów, dodając że to oczywiście jego prywatne zdanie, również jako ojca.
Ostatnie prowadzone nad tą materią badania wskazują, że blisko co drugi rodzic w kraju daje swojemu dziecku regularne kieszonkowe (badanie BGŻOptima "Polak Oszczędny 2016. Czy oszczędność jest dziedziczna?" wskazuje na 46 proc. ankietowanych).
- Osobiście uważam, że od najmłodszych lat należy wzmacniać nawyki do oszczędzania, co jest istotne nie tylko dla naszych domowych budżetów, ale także z punktu widzenia całej gospodarki. Tym bardziej, że jeśli chodzi o prywatne oszczędności, to na tle Europy nie jest z tym u nas najlepiej – zauważa Paweł Jurek.
- Kieszonkowe może oczywiście uczyć oszczędzania, a nawet do tego zachęcać. Dlatego uważam, że przekazywanie dzieciom rozsądnych kwot jest pozytywne. Tak też uważają moje dzieci – dodaje z uśmiechem rzecznik resortu finansów.
Kieszonkowe. No to ile?
O jakich kwotach mówimy? Tu rozbieżności jest sporo. Z ostatnich dostępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że średnie kieszonkowe w skali kraju wynosi niecałe 20 zł (18,72 zł miesięcznie).
Badanie obejmuje ogół społeczeństwa, wszystkie gospodarstwa domowe i dzieci w różnym wieku. Nieco więcej szczegółów wyodrębniają eksperci BGŻ. Jak przekonują, istnieje korelacja między wiekiem dziecka, a wysokością kieszonkowego. "Wśród rodziców dzieci w wieku 6-18 lat widać skokowy wzrost wypłacanych sum po 11. urodzinach potomstwa. Nakłady na osobiste wydatki rosną aż do 'osiemnastki', a potem spadają" – czytamy w raporcie.
Jeśli chodzi o nastolatków, średnia kwota to 61 zł miesięcznie, ale co piąte dziecko musi zadowolić się kwotą niższą niż 50 zł. Mimo tego z deklaracji rodziców pytanych, ile powinno wynosić kieszonkowe, średnią kwotą, jaką wskazują, jest nieco ponad 100 zł.
Kieszonkowe uczy oszczędności
Zdaniem Marcina Jaworskiego z biura Rzecznika Finansowego dzieci należy uczyć odpowiedzialnego gospodarowania posiadanymi pieniędzmi. Dlatego też, jak podkreśla, ważne, aby kieszonkowe było nie okazyjne, a raczej regularne.
- Kieszonkowe w stałej wysokości, wypłacane regularnie, z którego dziecko pokrywa określone wydatki, jest dobrym pomysłem. Na początek może być ono wypłacane np. co tydzień, ale z czasem warto ten czas wydłużać np. do miesiąca. W ten sposób dziecko uczy się zarządzania swoim budżetem w coraz dłuższym okresie. Częstotliwość wypłat zależy też od wieku dziecka. Im młodsze, tym powinna być ona większa – zaznacza Marcin Jaworski.
Co trzeci rodzic (33 proc. ankietowanych w badaniu BGŻOptima) uważa, że to właśnie możliwość zarządzania własnymi pieniędzmi stwarza najlepszą okazję do wyrabiania nawyku do oszczędzania.
Sposobem może być odkładanie części kwoty kieszonkowego na jakiś cel. - Przy czym warto zwrócić uwagę, żeby cel był osiągalny dość szybko, tzn. w 3-6 miesięcy, w zależności od wieku dziecka. Jeśli każemy dziecku oszczędzać na coś dwa lata, na pewno się zniechęci. Dobrze też z dzieckiem określić perspektywę czasową i ułożyć swego rodzaju plan oszczędzania. Na przykład jeśli zestaw klocków kosztuje 300 zł, to można umówić się z dzieckiem, że po uskładaniu przez nie 150 zł dołożymy mu brakującą kwotę – podpowiada przedstawiciel Rzecznika Finansowego.
Kieszonkowe to inwestycja w przyszłość
Jak podkreślają eksperci, kieszonkowe może być dobrą nauką dla dziecka, która być może da lepszą, niż u dzisiejszych dorosłych, świadomość finansową. Jak wynika z badań BGŻOptima, aż 66 proc. ankietowanych na pytanie, czy oszczędza na przyszłość dzieci, odpowiada, że nie odkłada nic.
Kieszonkowe z całą pewnością ma pewien wpływ na gospodarkę, w końcu są to różnego rodzaju małe i duże wydatki naszych małych konsumentów. - Jak do tej pory nie spotkałem żadnej publikacji dotyczącej wpływu kieszonkowego np. na PKB czy inflację – przyznaje rzecznik ministerstwa finansów. - Mógłby to być na pewno ciekawy temat pracy naukowej. I być może coś takiego kiedyś powstanie - dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl