Frank szwajcarski w środę kosztował 4,42 zł. W piątek zaczął zbliżać się do poziomu 4,54 zł. Następnie nastąpiła nieznaczna korekta. Ruch jak na rynek walutowy jest bardzo znaczący - ponad 1,5 proc. Gdyby trend się utrzymał, odczuliby to frankowicze, którzy już teraz coraz częściej sądzą się z bankami ws. kredytów w tej walucie. Warto więc wyjaśnić, co takiego w ostatnim czasie się na franku wydarzyło.
Frank Szwajcarski się umacnia. Oto przyczyny
Jak opisują całą sprawę w komentarzu "Dlaczego frank oszalał?" eksperci Kantoru Internetowego, w środę miała miejsce pozornie nieistotna konferencja prasowa prezesa Szwajcarskiego Narodowego Banku. Pan Thomas Jordan powiedział jednak znacznie więcej, niż oczekiwano.
Co takiego padło w tym wystąpieniu? Analitycy wskazują na fragment o gotowości do działań, gdyby doszło do wzrostu inflacji.
"Musimy pamiętać, że w Szwajcarii inflacja też wzrasta, jednak znacznie wolniej niż w innych krajach. W kwietniu z 2,4 proc. na 2,5 proc. Dlaczego to wystąpienie miało takie konsekwencje? Analitycy są zgodni, że nie dojdzie do podwyżek stóp procentowych, za to możliwe są interwencje. W wyniku takich interwencji bank musiałby sprzedawać rezerwy walutowe, by ściągać kapitał z rynku. To z kolei gwałtownie umacniałoby franka. Brzmi jak odległy problem, ale w te same dwa dni frank podrożał 10 groszy względem złotego, a to czyni ten problem już bardzo bliskim" - czytamy w komentarzu kantoru.
Szwajcaria niepokoi
Podobnego zdania jest Michał Stajniak, analityk XTB. Jak wyjaśnia, ostatni raz stopy procentowe w Szwajcarii wzrosły tuż przed rozpoczęciem Wielkiego Kryzysu Finansowego.
- Kolejny wielki ruch to porzucenie obrony kursu 1,20 na parze EURCHF w oczekiwaniu na potężne QE (luzowanie ilościowe - przyp.red.) ze strony EBC oraz obniżka stóp do -0,75 proc. Od stycznia 2015 roku w polityce SNB działo się naprawdę niewiele. Od czasu do czasu Thomas Jordan, szef SNB wspominał o możliwości interwencji walutowych, ale w ogólnym obrazie franka oraz sytuacji Szwajcarii niewiele to zmieniało. Inflacja absolutnie przez te kilka lat nawet nie pozwalała myśleć o jakimkolwiek ruchu stóp - przypomina ekspert.
- Teraz Jordan ponownie wypowiada się bardzo interesująco. Mówi, że nie SNB nie jest zakładnikiem innych banków centralnych i może reagować na sytuację w swoim kraju. To oznaczałoby, że SNB wcale nie musi czekać na decyzję EBC o podwyżce i może zdecydować się szybciej na taki ruch. Z drugiej strony SNB nie zależy na tym, żeby nagle doszło do lawiny napływu kapitału do Szwajcarii, co doprowadziłoby do potężnej aprecjacji franka. Podwyżka stóp procentowych jest możliwa, ale z pewnością nie powinien być to ruch wyprzedzający w stosunku do EBC - tłumaczy.
- Sam Jordan twierdzi, że inflacja zacznie spadać w najbliższym czasie, co doprowadzi do powrotu inflacji do celu. Co więcej, w swojej wypowiedzi wskazał, że SNB jest w stanie interweniować na rynku, jeśli dojdzie do takiej potrzeby - kończy Stajniak.