W pierwszej części tygodnia polska waluta kontynuowała umocnienie zapoczątkowane w połowie grudnia ubiegłego roku, jednak dalsze umacnianie się dolara wobec euro oraz negatywny sygnał z rynku akcji przyczyniły się do dość silnej realizacji zysków w czwartek i piątek.
Gorącym tematem minionego tygodnia była kwestia pokonania lub nie poziomu 4 złotych za euro. Jeśli kogoś interesuje aptekarska dokładność, przypisze złotemu sukces, gdyż w trakcie wieczornych notowań we wtorek, kurs EURPLN zszedł minimalnie poniżej 4,00. Doszło do tego jednak w godzinach, kiedy handel polską walutą jest znikomy, a osłabienie na środowym otwarciu w Londynie jednoznacznie wskazało, iż rynek nie był gotowy na zejście niżej. Stało się tak ze względu na spadki w notowaniach EURUSD w środę w trakcie notowań azjatyckich. Para pokonała silne wsparcia na poziomie 1,4260 i 1,4218, otwierając sobie drogę do poziomu 1,40. Wyraźne umocnienie amerykańskiej waluty wobec euro jest negatywnym sygnałem dla polskiej waluty.
Duża realizacja zysków na złotym pod koniec tygodnia to z kolei efekt wyprzedaży na rynkach akcji. Pomimo generalnie dobrych lub bardzo dobrych wyników amerykańskich spółek (świetne wyniki pokazały dotychczas Intel, IBM, Google, Goldman Sachs czy Ebay), inwestorzy w USA pozbywają się akcji. Częściowo jest za to odpowiedzialna sytuacja techniczna na indeksie S&P500, częściowo informacje z Chin (zapowiedź ograniczenia akcji kredytowej, wyższe wskaźniki inflacji sugerujące zaostrzenie polityki pieniężnej). Obóz niedźwiedzi wspomógł też amerykański prezydent, zapowiadając bardzo daleko idące działania regulacyjne w sektorze bankowym, które mogą ograniczyć zyskowność banków. Choć już teraz wydaje się, iż większość z tych zapowiedzi nie zostanie wprowadzona, dołożyły się one do negatywnego sentymentu, który przesądził o korekcie na rynku. To zaś ogranicza apetyty inwestorów na rynku walut wschodzących.
Dane z polskiej gospodarki, które poznaliśmy w minionym tygodniu były dla polskiej waluty neutralne. Z jednej strony mieliśmy znacznie szybszy od oczekiwanego wzrost wynagrodzeń, z drugiej niższy wzrost produkcji. Co do produkcji, wydaje się, iż jest to raczej efekt jednorazowy, a trend wzrostowy w dynamice produkcji powinien być zachowany. Te dane nie miały jednak większego znaczenia dla rynku. Generalnie sentyment wobec Polski jest obecnie na fali wznoszącej, zaś korektę na złotym należy w pełni przypisać czynnikom zewnętrznym.
W dłuższym terminie, zagrożeniem dala umocnienia złotego pozostaje przede wszystkim perspektywa szybszego zacieśnienia polityki pieniężnej w USA. Nawet jednak w takiej sytuacji, korekta na rynku złotego będzie przejściowa. Wydaje się, iż powrót do granicy 4 złotych za euro i jej przełamanie są tylko kwestią czasu.