W tym tygodniu rząd na ustalić kształt budżetu, w środę dodatkowe posiedzenie w tej sprawie, a decyzje personalne będą miały miejsce dziś lub jutro. Nie wygląda to na dobre okoliczności dla złotego, ale uwaga rynków jest zupełnie gdzie indziej. Dolar dostał we wtorek kilka podpór, które powinny pomóc mu podnieść się po posiedzeniu Fed sprzed tygodnia. Przed nami drugi dzień jałowych doniesień od OPEC.
We wtorek amerykańska giełda do tego stopnia cieszyła się obwieszczonymi w mainstreamowych mediach zwycięstwem Hillary Clinton w pierwszej debacie prezydenckiej, że zignorowała zupełnie słabość sesji europejskiej. Nie przeszkodziło też, że znów podniosły głowy jastrzębie z Fed, ponawiających przesłanie o potrzebie podwyżek, zbytniej chciwości Fed na spadki bezrobocia, potrzebie odbudowy wiarygodności przez pokazanie rynkom podwyżki a nie tylko wspominanie o niej.
Dodatkowym sygnałem z USA był wczoraj poprawiający się jeszcze indeks nastrojów konsumentów Conference Board - przypomnijmy, że w poprzednim miesięcznym zestawie wskaźników opartych na opiniach biznesu i konsumentów amerykańskich ten właśnie indeks CB był jedynym, który oparł się fali pesymizmu. Dlatego rynek spodziewał się, że ta fala pogrąży go przy najbliższej okazji, która była wczoraj. Tak się nie stało, a do tego indeks wybił najwyżej od sierpnia 2007 roku. Głosy z Fed i ten odczyt to ważne podpory dla dolara, który nie potrafił się jak dotychczas pozbierać po posiedzeniu Fed sprzed tygodnia, które nie było aż tak agresywne w zakresie komunikowania woli zacieśnienia polityki.
Uwaga rynków trzyma się też wciąż Algieru, gdzie drugi dzień forum energetycznego i zapewne drugi dzień spływania wypowiedzi członków OPEC na temat tego jak blisko kartel jest dogadania się ws. limitów produkcji. Wczoraj swoje stanowisko przypomnieli Saudyjczycy co w zasadzie zamyka temat i pokazuje, że to ciało de facto nie podejmuje decyzji kolegialnie.
Arabia Saudyjska pomyśli o porozumieniu na formalnym spotkaniu OPEC 30 listopada, nie teraz, a nawet jeśli do takiego porozumienia dojdzie, to będzie ono miało niewielkie znaczenie bo jest przyzwolenie aby Iran, Nigeria i Libia mogły dalej zwiększać produkcję. Mimo to niewykluczone, że dzień upłynie na podwyższonej zmienności i na ropie i na walutach z nią powiązanych.
W środę dodatkowe posiedzenie rządu poświęcone w całości dopinaniu budżetu, bo termin przekazania do parlamentu tuż tuż. Decyzje personalne mają zapaść dziś lub jutro co można rozumieć jako bat na niepokornych ministrów, którzy utrudniają ustalanie kształtu budżetu. Pytanie tylko, czy groźba zdjęcia z urzędu kierowana jest bardziej do tych, którzy chcą go rozciągnąć forsując większe wydatki w swoim resorcie (w duchu "wypełniania obietnic") czy wobec ministra finansów, który musi pilnować dyscypliny fiskalnej (a potem tłumaczyć się przed Komisją Europejską i inwestorami zagranicznymi). Jeśli inwestorzy odniosą wrażenie, że raczej mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem to może to być zły dzień dla złotego, który zbudował jednak pewien bufor dochodząc w ostatnich dniach ok. dwa grosze poniżej 4,30 wobec EUR.