Agencja S&P wprowadziła sporo zamieszania na rynku złotego w styczniu 2016 kiedy nie tylko obniżyła rating z A- do BBB+, ale także perspektywę z pozytywnej do negatywnej. Problemem dla agencji były wtedy głównie kwestie instytucjonalne (głównie chodziło o zmiany wokół Trybunału Konstytucyjnego), ale też uwarunkowania zewnętrzne były mniej sprzyjające niż obecnie i w konsekwencji za euro płaciło się nawet 4,50 złotego.
Przez ponad dwa lata sporo się zmieniło. Przede wszystkim koniunktura gospodarcza w Polsce okazała się bardzo pozytywnym zaskoczeniem, w dużej mierze dzięki dynamicznemu ożywieniu w Europie. Dzięki temu również sytuacja finansów publicznych uległa zdecydowanej poprawie - przypomnijmy, iż w ubiegłym roku deficyt sektora finansów publicznych obniżył się do 1,5 proc.
PKB oraz udało się znacząco obniżyć relację długu do PKB. Część zapowiedzi rządu, które nie podobały się agencjom, również nie została wprowadzona. Chodzi przede wszystkim o konwersję kredytów frankowych, która stanowiła spore ryzyko dla sektora bankowego. Wszystko to sprawiło, że jeszcze w grudniu 2016 roku agencja S&P zmieniła nastawienie ratingu z negatywnego na neutralne, wskazując w ten sposób, że zmalało ryzyko dalszej obniżki oceny wiarygodności kredytowej.
Czy S&P przywróci Polsce rating A-? Raczej nie w najbliższym czasie. Agencja może mieć nadal pewne zastrzeżenia co do zmian instytucjonalnych (sądownictwo) oraz jest świadoma tego, że obniżenie wieku emerytalnego komplikuje sytuację finansów publicznych w dłuższym horyzoncie czasowym, nawet jeśli obecnie prezentują się one nieźle. Możliwe jest natomiast podniesienie perspektywy do pozytywnej, szczególnie, że S&P najniżej ocenia naszą wiarygodność kredytową (poziom poniżej Fitch i dwa względem Moody's). Taka zmiana byłaby dodatkowym wsparciem dla złotego, który w ostatnim czasie radzi sobie zadziwiająco dobrze, nie reagując ani na wzrost zmienności na giełdach ani na komplikującą się sytuację geopolityczną.
Właśnie sytuacja geopolityczna pozostanie w centrum zainteresowania rynków w piątek. Co prawda na rynki docierają uspakajające głosy, że to wojskowi z USA i Rosji tonują zapędy polityków, jednak wydaje się, że interwencja USA ze wsparciem Wielkiej Brytanii i Francji cały czas wydaje się bardzo realna.
Nieco więcej optymizmu jest na froncie wojen handlowych, gdzie Trump dał zielone światło dla negocjacji z krajami azjatyckimi, przede wszystkim z Chinami. Pozostaje pytanie, czy to faktycznie zakończenie tego sporu, który miał dać Trumpowi zwycięstwo w świetle reflektorów. Tego jednak dziś zapewne się nie dowiemy. Wiadomo natomiast, że w piątek o 8:50 euro kosztuje 4,1781 złotego, dolar 3,3908 złotego, frank 3,5192 złotego, zaś funt 4,8305 złotego.