Wtorkowy handel upłynął w sennej atmosferze, zmąconej jedynie negatywnym zaskoczeniem, jakim niewątpliwie był słabszy od oczekiwań odczyt dynamiki sprzedaży detalicznej.
Eurozłoty zwyżkował po tej informacji do poziomu 3,32 ale końcówka sesji wskazuje na aktywizację popytu na nasza walutę, gdyż dzień skończył się na jedynie nieznacznie wyższym od otwarcia poziomie.
Ciekawiej zrobiło się dopiero przy okazji wystąpienia Bena Bernanke - szef Fed powiedział, że konieczna jest szybka i zdecydowana akcja Kongresu - ,,Konieczna jest natychmiastowa akcja Kongresu, aby ustabilizować sytuację i zapobiec temu, co może nieść za sobą bardzo poważne konsekwencje dla naszych rynków finansowych i gospodarki" - takie sformułowanie znalazło się w jego wystąpieniu. Wsparł tym samym projekt Henry'ego Paulsona, który chciałby dodatkowych 700 mld USD na wykupienie szczególnie ,,toksycznych" składników bilansu amerykańskich banków aby zniwelować presję na rynku finansowym i ograniczyć skutki kryzysu zaufania.
Plan awaryjny już spotkał się z dużą krytyką - senator Shelby wyraźnie stwierdził, że należy rozpatrzyć też inne sposoby walki z kryzysem, ,,zanim zmarnuje się 700 mld dolarów z pieniędzy podatników". Sytuacja bieżąca nie ma swojego odpowiednika w historii gospodarczej, tak więc wszystkie działania podejmowane są ze świadomością dużego ryzyka. Dość powiedzieć, że Bernanke określił rozmiar strat poniesionych w sektorze finansowym na 523 miliardy dolarów. Nerwowość na rynku przełożyła się na największe jednorazowe osłabienie dolara (o ponad 2,3%) od dnia wprowadzenia euro. Inwestorzy wyceniają obecnie ryzyko niepowodzenia przygotowanego planu naprawczego co osłabia dolara. Bernanke dodał w tej kwestii od siebie, że ,,jeśli warunki funkcjonowania sektora finansowego nie ulegną poprawie, to skutki tego dla reszty gospodarki mogą być bardzo poważne".