- Deprecjacja [spadek wartości - red.] złotego od początku września do teraz wyniosła ok. 4 proc. Jest to w dużej mierze związane z umocnieniem się dolara wobec euro, bo umocnienie się dolara wpływa na osłabienie złotego - przekonywała na posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów Publicznych wiceprezeska NBP Marta Kightley.
Stwierdziła też, że na podstawie danych historycznych nawet da się oszacować, jak bardzo wpływ umacniania się dolara wpłynął na rodzimą walutę. Według niej ze wspomnianego 4-procentowego spadku wartości złotego, 3 proc. to efekt wzrostu amerykańskiej waluty.
- Do tego dochodzą dodatkowe uwarunkowania, czyli sytuacja na granicy nam nie pomaga - przyznała Marta Kightley.
Słaby złoty napędza inflację?
Część obserwatorów rynku wskazywała, że osłabiająca się złotówka może mieć wpływ na wzrost inflacji w Polsce. Taką sugestię formułowała już w lipcu Najwyższa Izba Kontroli. Marta Kightley jednak przekonuje, że wpływ notowań naszej waluty na galopującą inflację jest znikomy.
- To jest 0,07 proc. Czyli jeśli deprecjacja w ujęciu rocznym wyniosłaby 4 proc., to podwyższy to inflację o 0,3 proc. - wyliczała wiceprezeska NBP.
PiS i NBP przyczynili się do osłabiania złotówki
W money.pl pisaliśmy, że złoty stoi obecnie nad przepaścią. Na pikujące notowania naszej waluty wpływa niska wiarygodność Narodowego Banku Polskiego, ale jednak pierwsze ciosy naszej walucie wymierzyła partia Prawo i Sprawiedliwość.
Nasza waluta odczuwa skutki rozpoczętej przez obóz rządzący wojny z Brukselą i blokadzie środków z Krajowego Planu Odbudowy. Czynnikiem natomiast, na który obóz rządzący ma niewielki wpływ, a który również wpływa na wartość naszej waluty, to konflikt na granicy z Białorusią.