Nadchodzi czas ważnych rozstrzygnięć. W czwartek TSUE wyda orzeczenie w odpowiedzi na pytania Sądu Okręgowego w Gdańsku, a 11 maja ważną decyzję podejmie Sąd Najwyższy. Obie instytucje będą rozstrzygać sporne kwestie dotyczące kredytów we frankach.
Konsekwencje mogą odczuć nie tylko osoby, które lata temu brały takie kredyty (szacuje się, że w Polsce udzielono około 700 tys. kredytów frankowych), ale też wszyscy klienci banków.
Nietrudno przewidzieć, że w przypadku wygranych frankowiczów w sądach lub masowych ugód z bankami instytucje finansowe poniosą wielomiliardowe straty. Odbiją sobie je np. podnosząc opłaty czy prowizje - co zresztą trwa już od jakiegoś czasu.
Z jednej strony - jak podkreślają prawnicy - wskazania TSUE nie przesądzą bezpośrednio o rozwiązaniu spraw frankowiczów. Będą jedynie kierunkowskazem dla sądów, jak mają rozsądzać spory klientów z bankami. Nie zmienią sytuacji, w jakiej są np. frankowicze, którzy normalnie spłacają kredyty lub np. oczekują propozycji ugody ze strony banku. Z drugiej jednak strony orzeczenie może sprawić, że chętnych na walkę w sądzie będzie więcej, bo frankowicze poczują, że mogą wygrać.
Co może TSUE
- Jeśli mówimy o kwestii rozstrzygania, czy dana klauzula w umowie kredytu walutowego jest dozwolona lub nie, to jest to bardziej domena prawa europejskiego - wskazuje Piotr Bodył Szymala, radca prawny i dyrektor departamentu prawnego w Santanderze.
Dodaje, że jeśli dana klauzula w umowie zostanie uznana za niedozwoloną i trzeba będzie umowę taką unieważnić, to o konsekwencjach tego będzie już decydował sąd krajowy.
- Wyrok TSUE może tworzyć istotny kontekst dla ewentualnych odpowiedzi na niektóre spośród pytań, do których ma odnieść się Sąd Najwyższy 11 maja - dodaje Izabela Libera z kancelarii Libera i Wspólnicy, która pomaga frankowiczom w dochodzeniu swoich roszczeń.
- Trybunał zrezygnował z zasięgnięcia opinii Adwokata Generalnego, czyli doradcy Sądu. To sugeruje, że ma już swoje zdanie, bazując na wcześniejszych wyrokach, i nie planuje odstąpienia od wcześniej prezentowanych poglądów. Nie potrzebuje dodatkowej ekspertyzy - podkreśla Piotr Bodył Szymala.
Podobnie sytuację oceniają analitycy rynkowi PKO BP, którzy z jednej strony wskazują, że orzeczenie TSUE może przybliżyć perspektywę masowego przewalutowania kredytów, co mogłoby doprowadzić do nagłego osłabienia np. polskiej waluty. Zauważają jednak, że obecne rynkowe zachowanie inwestorów nie potwierdza tych obaw.
- Rynek nie nastawia się na skrajne zaskoczenie orzecznictwem Trybunału, a dodatkowo deklaracja NBP na temat oferty pomocy sektorowi bankowemu łagodzi negatywny efekt systemowego wzrostu popytu banków na waluty obce - wskazuje analityk PKO BP Rafał Dawidziuk.
Jednocześnie Izabela Libera liczy, że - tak jak dotychczas - TSUE opowie się za takim stosowaniem prawa krajowego, aby w maksymalny sposób chroniło ono konsumenta.
- Nie należy oczekiwać krótkiego i jasnego komunikatu. Będą to kolejne wskazówki kierowane do polskich sądów - prognozuje Piotr Bodył Szymala. Zaznacza też, że formalnie odpowiedzi TSUE będą wiążące dla jednego sądu - Sądu Okręgowego w Gdańsku, który zadał pytania. - Tezy te będą podlegały różnym interpretacjom i zdziwiłbym się, gdyby nie wywoływały kolejnych wątpliwości i sporów - podkreśla ekspert Santandera.
Kluczowe pytania
Wśród kilku pytań skierowanych do TSUE eksperci zwracają szczególną uwagę na dwa z nich. Chodzi o kwestię określenia terminu przedawnienia roszczeń z umów kredytowych, które sądy mogą unieważniać, i rozliczenia klienta z bankiem.
Ekspert Santandera zauważa, że nawet jeśli TSUE uzna nieważność konkretnej klauzuli, to pozostanie jeszcze do rozważenia kwestia np. rozliczenia się klienta i banku z faktu, że obie strony przez lata korzystały z kapitału tej drugiej. Klient miał udostępnioną kwotę kredytu, a bank miał w dyspozycji pieniądze, jakie w ratach otrzymywał od klienta.
Według Izabeli Libery TSUE będzie musiał wziąć pod uwagę przede wszystkim unijną dyrektywę, z której wynika, że sankcje za stosowanie klauzul niedozwolonych prowadzące do nieważności umowy powinny mieć efekt odstraszający i zniechęcający banki do dalszych naruszeń w przyszłości.
- Przyznanie bankom prawa do żądania od kredytobiorców wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, czyli w praktyce po prostu odsetek, zniweczyłoby ten efekt - podkreśla ekspertka.
Ten sam zapis dyrektywy inaczej interpretują prawnicy banków. Stąd istotny będzie głos TSUE, choć i w tym przypadku może się okazać, że orzeczenie pozostawi kwestię szczegółowych regulacji polskim sądom.
- Jeśli TSUE przyjmie, że początek biegu przedawnienia stanowi data wypłaty kredytu, to zdecydowana większość roszczeń banków ulegnie przedawnieniu - tłumaczy Izabela Libera.
Oczywiście optymizmu tego nie podzielają banki. To może być jedno z najciekawszych rozstrzygnięć.