Gracze giełdowi postrzegani są przez społeczeństwo dosyć nieufnie. To tacy, co to nie pracują, a mają. Spekulanci – powiedzą co niektórzy. Zresztą już sam termin „gracz” sugeruje, że z oszczędzaniem mamy tutaj niewiele wspólnego, bardziej kojarzy się nam ten termin z kasynem, końmi – z hazardem. Jedno w tym gąszczu stereotypów jest prawdziwe – ocena ryzyka przedsięwzięć giełdowych.
Rzeczywiście giełda to duże ryzyko, można wiele zarobić, można dużo stracić. Tutaj bez porządnej wiedzy, analizy finansowej, dobrze zdywersyfikowanego portfela inwestycji lepiej się nie zapuszczać. Chyba, że ktoś posiada szczególne, nikomu nieznane, informacje i wówczas jego zysk pochodzi z niewiedzy i złej oceny sytuacji przez innych.
Inwestowanie w akcje, to inwestowanie w przedsiębiorstwa, żyjące własnym gospodarczym życiem, walczące na rynku o lepszą sprzedaż i lepsze zyski ze swoimi konkurentami. To umiejętność przewidywania gospodarczej przyszłości, tego jak sobie dane firmy poradzą w rzeczywistości, czy koniunktura dla nich będzie sprzyjająca i czy ją należycie wykorzystają.
Jeżeli nie mamy zbytniego doświadczenia i wiedzy, a nasz apetyt na większy zysk gotowi jesteśmy opłacić większym ryzykiem, to skorzystajmy z funduszy akcyjnych, bądź też mając poważniejszy zasób oszczędności zlećmy zarządzanie naszym portfelem inwestycji specjalistom. Taka usługa indywidualnego zarządzania cudzym kapitałem również istnieje – oferują ją domy maklerskie.
Jeśli jednak koniecznie sami chcemy spróbować – szanujmy zasadę dywersyfikacji, inwestujmy na początek w akcje stabilne, których kursy w przeszłości nie podlegały większym wahaniom. Kontrolujmy na bieżąco sytuację i w razie większej naszej niepewności i spadków inwestowanego kapitału wycofajmy się i zróbmy sobie przerwę. Lepiej przyznać się do niewielkiej straty niż z uporem lepszej sprawy maniaka tkwić w inwestycji i tracić coraz więcej. Pamiętajmy także o płynności – na rynku akcji jest ona szalenie ważna, nie wszystkie bowiem akcje charakteryzują się dostatecznym obrotem. Może okazać się, iż w przypadku nagłych niekorzystnych zmian nie będziemy z powodu braku dostatecznej płynności mogli szybko opuścić naszej inwestycji i stracimy dużo więcej.
Inwestor giełdowy musi więc poświęcać swoim inwestycjom znacznie więcej czasu, a przy tym musi być odporny na działanie silnego stresu, umieć zachować zimną krew i trzeźwą ocenę sytuacji. Musi umieć szybko przyznawać się do błędów i wyciągać z nich wnioski. I oczywiście ciągle rozwijać swój zasób wiedzy teoretycznej i bazę informacji.
Giełda to nieustanny napływ informacji, tych ważnych i tych nieistotnych – zaśmiecających umysł. Trzeba umieć je oceniać i kwalifikować – i nie wolno się mylić. W tej ocenie i przyswajaniu musimy być szybsi od innych graczy – inwestorów, bo inaczej sprzątną nam zyski sprzed nosa. To trochę dżungla, w której często silni i zdrowi ucztują kosztem słabych i chorych. Rzadko zdarza się koniunktura i tak suto zastawiony stóp, przy którym najedzą się wszyscy. Zawsze jest ten ostatni, który kupuje akcje najdrożej i nie ma już chętnych na odkupienie od niego po wyższej cenie.
Ale jednocześnie giełda jest szansą na zyski wielokrotnie przewyższające dochody odsetkowe oszczędzających tradycyjnie. W kilka miesięcy można osiągnąć to samo, co zajmuje długie lata ciułaczom. Sami państwo wybierzcie wariant wam odpowiadający.