Prezes Fed Powell powiedział w rynkom to, co chcieli usłyszeć – Fed nie będzie uparcie normalizował polityki, jeśli nie będzie do tego idealnych warunków, nie tylko w kraju, ale ogólnie na świecie. W ostatnich tygodniach determinacja Fed do kontynuowania podwyżek stóp procentowych i zacieśniania ilościowego byłą paliwem dla rozterek inwestorów obawiających się mocnego spowolnienia gospodarczego.
Jakkolwiek Powell wyraził zadowolenie z bieżącej kondycji gospodarki USA, tak przyznał, że rynek ma świadomość z obaw, jakie krążą po rynkach, oraz z ryzyk globalnych. W efekcie polityka Fed będzie elastyczna i może szybko ulec zmianie, jeśli zajdzie potrzeba. To było to, co pozwoliło odmienić rynkowy sentyment. Fed jest gotów wziąć na wstrzymanie, jeśli pomoże to uspokoić sytuację rynkową (która w ocenie Fed, ale też i moim, jest przereagowaniem).
Na jak długo Fed wyłączy jastrzębi tryb? Na razie jest to nieistotne. Liczy się tylko to, że pojawił się impuls, który pozwala inwestorom na świeży start w 2019 rok z apetytem na ryzykowne aktywa. Na boku czeka sporo kapitału, który w ostatnim czasie został wyrzucony z rynku. Flash crash na walutach w ubiegłym tygodniu, załamanie Wall Street z 24 grudnia, spadkowa spirala cen ropy naftowej. Wszędzie tam długie pozycje zostały „wypłukane” i ich posiadacze mogą teraz ponownie wracać na rynek.
Tymczasem w obecnych warunkach posiadacze krótkich pozycji mogą czuć się niekomfortowo i ich wychodzenie z rynku będzie dodatkową siłą pchającą ceny w górę. Dziś rano handel w Azji dołożył jeszcze jeden argument premiujący rajd ryzyka – startujące w tym tygodniu rozmowy handlowe USA-Chiny są odbierane jako powód do nadziei na postęp w negocjacjach.
Na FX zwycięzcami są waluty ryzykowne, szczególnie te powiązane z rynkiem towarowym i Chinami, a zatem AUD, NZD, CAD, NOK. Na rynkach wschodzących mocny jest ZAR. Traci USD, nie tyle przez gołębi zwrot Fed, co przez osłabienie znaczenia dolara jako „bezpiecznej przystani”. Podobny los powinien wkrótce czekać JPY i CHF. EUR/USD dalej pozostaje zamknięty w konsolidacji 1,13-1,15, ale sufit tego kanału wkrótce może znaleźć się pod presją.
Tworzące się warunki mogą być przyjazne też dla złotego, problem jednak w tym, że Polska jest dla inwestorów nudnym tematem i nie ma chętnych do kupna PLN. To zamyka EUR/PLN w dobrze znanym przedziale 4,28-4,31, choć w najbliższych dniach powinno być łatwiej o dryf w dolnej połowie zakresu.