Najpierw trzeba rozliczyć pensję po nowemu, według zasad Polskiego Ładu. Od przychodu odjąć koszty, następnie odliczyć składki na ubezpieczenia społeczne, potem zastosować ulgę dla klasy średniej. Ale pod warunkiem, że pracownik zmieścił się w limicie przychodów. "Jakim? Od 5701 zł do 11 141 zł miesięcznie. Ministerstwo przestrzega, że pracodawca musi też sprawdzać limit roczny. Jeśli przychody pracownika przekroczą 133 692 zł, nie można stosować ulgi" - pisze "Rzeczpospolita".
Krok drugi to obliczenie zaliczki na podatek. "Jest to 17 proc. z kwoty, która wyjdzie po odliczeniach. Minus 1/12 kwoty zmniejszającej podatek, czyli 425 zł" - dodaje dziennik. Co ważne, to zmniejszenie przysługuje, jeśli pracownik złożył PIT-2. Zaliczki na podatek nie pomniejsza się o składkę zdrowotną.
"Następnie bierzemy przepisy z zeszłego roku i rozliczamy pensję na starych zasadach. Czyli bez ulgi dla klasy średniej, z inną kwotą zmniejszającą podatek (43,76 zł) i z odliczeniem składki zdrowotnej. Po wyliczeniu porównujemy nowe i stare zaliczki na PIT. Jeśli nowa jest wyższa, z pensji potrącamy starą. A nadwyżkę pobieramy z wynagrodzenia dopiero w miesiącu, w którym wystąpi tzw. ujemna różnica" - wyjaśnia gazeta.
Polski Ład. Jak policzyć pensje? Księgowi protestują
- Takie metody mogą sprawdzić się jedynie w firmach, które zatrudniają kilka osób. Nie wyobrażam sobie przeliczeń w zakładach mających setki czy tysiące pracowników i zleceniobiorców. Wymagałoby to kolejnej modyfikacji systemów kadrowo-płacowych - komentuje Piotr Popek, starszy menedżer w zespole ds. PIT w KPMG, cytowany przez "Wyborczą".
Również organizacje branżowe, zrzeszające księgowych, wydały wspólny apel, w którym podkreśliły, że rozporządzenie jest niemożliwe do zrealizowania, a ponadto wydano je z naruszeniem ustawowej delegacji. Ministerstwo Finansów upiera się jednak przy swoim i chce, by pensje liczyć jeszcze raz, na dwa sposoby.