Podatek od kilkunastometrowej szopy ogrodowej może być dziesięciokrotnie wyższy niż od stumetrowego domu mieszkalnego. Takie różnice wynikają z przepisów ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, które pozwalają na stosowanie znacznie wyższych stawek dla budynków gospodarczych niż mieszkalnych.
Problem ten szczególnie dotyka właścicieli nieruchomości w mniejszych miastach i wsiach, gdzie szopy i komórki pełnią często kluczową rolę w przechowywaniu opału, żywności czy narzędzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przykład Olsztyna pokazuje, jak dysproporcja wygląda w praktyce. W 2024 roku Rada Miasta ustaliła maksymalną stawkę podatku od budynków gospodarczych na poziomie 11,17 zł za metr kwadratowy, podczas gdy od budynków mieszkalnych wynosi ona zaledwie 1,15 zł za metr kwadratowy. Dla właściciela 20-metrowej szopy oznacza to konieczność zapłacenia 223,40 zł rocznie, podczas gdy podatek od 100-metrowego domu mieszkalnego wynosi jedynie 115 zł.
Mieszkańcy wskazują na dodatkową nierówność: altany działkowe o powierzchni do 35 metrów kwadratowych na terenach ogródków działkowych są zwolnione z podatku, podczas gdy podobne budynki na działkach mieszkalnych są obciążone maksymalnymi stawkami.
Interwencja RPO
Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich, do którego zgłosili się mieszkańcy z prośbą o interwencję. RPO zwrócił uwagę, że tak wysokie stawki dla budynków gospodarczych mogą być sprzeczne z zasadą proporcjonalności opodatkowania. W związku z tym wystosował pismo do resortu finansów, w którym poprosił o wyjaśnienia oraz rozważenie zmiany przepisów.
Zespół Prawa Administracyjnego i Gospodarczego BRPO podkreślił, że choć gminy mają prawo kształtować lokalne stawki podatków, obecne rozwiązania prawne umożliwiają nadmierny fiskalizm, który może uderzać w interesy ekonomiczne obywateli. W odpowiedzi Ministerstwo Finansów zapowiedziało analizę problemu.