"Podniesienie płacy minimalnej do 2,8 tys. zł oznacza, że pracodawca co miesiąc zapłaci ponad 3,3 tys. zł, choć pracownik na rękę dostanie niewiele ponad 2 tys. zł. Ponad 1,3 tys. zł pójdzie na podatki i składki" - pisze na Twitterze Aleksander Łaszek, główny ekonomista fundacji FOR.
Dodaje, że na tle Europy Polska ma jedne z najwyższych obciążeń podatkowych niskich zarobków.
Z prezentowanych przez dr. Łaszka danych wynika, że Polska znajduje się na 6. miejscu wśród państw OECD, jeśli idzie o wysokość tzw. klina podatkowego.
Dane dotyczą jednak tylko osób o najniższych zarobkach. Jeśli popatrzymy na klin podatkowy dla średniej pensji, to według danych OECD jest on w Polsce niższy niż średnia europejska.
– Dla średniego polskiego wynagrodzenia klin podatkowy wynosi 36 proc., w państwach naszego regionu, w Czechach czy na Słowacji, jest wyraźnie wyższy. Nie można więc powiedzieć, że przez wysokie koszty pracy jesteśmy niekonkurencyjni - mówi "Gazecie Wyborczej" Maciej Grodzicki z Instytutu Ekonomii, Finansów i Zarządzania Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Zgadzam się, opodatkowanie najniższych wynagrodzeń w Polsce jest relatywnie wysokie i moglibyśmy je obniżyć. Ale coś za coś: trzeba wtedy podwyższyć opodatkowanie dla tych, którzy mogą sobie na to pozwolić i którzy mają stabilne miejsca pracy. To problem związany z całym polskim systemem podatkowym, który jest regresywny - dodaje.
Klin podatkowy to różnica między sumą, jaką firma musi wydać na zatrudnienie pracownika, a sumą, którą ten dostaje na konto. W przypadku najniższych wynagrodzeń część krajów radzi sobie z nim zwiększając kwotę wolną od podatku.
W Polsce kwota wolna od podatku wciąż jest na niskim poziomie - 8 tys. złotych.