- To nie jest budżet wyborczy, tylko racjonalny - tak Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki odpierał podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy zarzuty opozycji, że przyjęty w poniedziałek przez rząd projekt na 2016 rok to element politycznej gry przed wyborami parlamentarnymi. - Deficyt na poziomie 54 miliardów to nie jest dużo. Opozycja zrobiłaby pewnie 140 miliardów - odpowiadał..
Zdaniem Piechocińskiego zarzuty polityków Prawa i Sprawiedliwości o rozdawaniu pieniędzy przez rząd to hipokryzja. - W ostatnich kampaniach opozycja sama rozdała 300 miliardów. Nas nie stać było na więcej. Nie mogliśmy dać wszystkim tyle, ile byśmy chcieli - komentuje wicepremier.
Janusz Piechociński twierdzi też, że Prawo i Sprawiedliwość nie zrealizuje zapowiedzi, że po dojściu do władzy wprowadzi do budżetu korekty. Bo jego zdaniem PiS wyborów nie wygra. Zwycięzcą, zdaniem szefa resortu gospodarki, będą ludowcy, którym w osiągnięciu wyniku podobnego jak w ostatnich wyborach samorządowych ma pomóc... telewizyjne show "Rolnik szuka żony".
- Ten program pokazał, że polska wieś jest nowoczesna i się rozwija. A pierwszy odcinek nowej serii obejrzało więcej ludzi, niż wzięło udział w referendum - żartował wicepremier.
W poniedziałek rząd przyjął wstępnie projekt budżetu na 2016 r. z deficytem na poziomie 54 mld 620 mln zł. Zgodnie z projektem resort finansów przewiduje, że w przyszłym roku dochody budżetu państwa wyniosą 296 mld 879,2 mln zł, a wydatki 351 mld 499,2 mln zł. Projekt uwzględnia budżet środków europejskich, w którym zaplanowano dochody w wysokości 62 mld 399,3 mln zł oraz wydatki w wysokości 71 mld 640,5 mln zł. Tym samym deficyt budżetu środków europejskich wyniesie 9 mld 241,3 mln zł.
Projekt przewiduje, że oprócz waloryzacji emeryci, renciści i osoby pobierające świadczenia przedemerytalne otrzymają jednorazowe, specjalne zasiłki - od 100 zł do 350 zł w zależności od wysokości pobieranych świadczeń. Ponadto przewidziano zwiększenie - o ponad 2 mld zł - środków na wynagrodzenia dla grup pracowniczych, które - co do zasady - od 2010 r. były objęte tzw. "zamrożeniem" wynagrodzeń.