Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Bartłomiej Ciszewski
|

Ciszewski: Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście piratami!

0
Podziel się:

Piraci to złodzieje, bandyci i mordercy, którzy utrzymują się z okradania innych. Internauci wymieniający się plikami nie mają z nimi nic wspólnego. Trzy czwarte Polaków ściągających muzykę z internetu korzysta z programów p2p. Żaden z nich nie jest piratem.

Ciszewski: Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście piratami!
(bci)

Kiedyś okrutni korsarze z Afryki Północnej grasowali po Morzu Śródziemnym łupiąc uczciwych handlowców, mordując członków załogi i w znacznym stopniu ograniczając bogactwo współczesnych. Potem przenieśli się na Karaiby.

Z czasem floty wojenne największych mocarstw stały się na tyle silne, że przejęły kontrolę nad morzami. Handlowcy i odbiorcy towarów wciąż musieli im płacić za bezpieczeństwo transportu. Wcześniej koszty ponosił tylko pechowiec, którego dopadli korsarze. Teraz zrzucamy się na nie wszyscy, po równo.

Współcześni piraci

Wbrew pozorom korsarstwo nie przeszło do historii. W XXI wieku nadal żeglują po morzach.

Jedni to piraci somalijscy, bezlitośni bandyci, którzy niepodzielnie rządzą na wodach Morza Czerwonego, a dokładniej Zatoki _ Pirat wg słownika PWN: 1. Członek załogi okrętu, który na morzu napada i rabuje inne statki. 2. Osoba lub firma czerpiąca zyski z nielegalnego rozpowszechniania cudzej twórczości albo z nielegalnego nadawania programów radiowych lub telewizyjnych. _Adeńskiej, pomiędzy Jemenem a Somalią. Porywają nie tylko bogate liniowce, ale też łodzie z imigrantami, próbującymi przedostać się do bogatych szejkanatów. Potrafią wyrzucić setki pasażerów na pełnym morzu. 16 z nich zostało właśnie skazanych w Kenii. Grozi im kara śmierci.

Kim są ci drudzy? Według mediów i przedstawicieli branży muzycznej i filmowej, to większość internautów, czyli ci, którzy wymieniają się w sieci plikami mp3, avi, mpg, itp.

Z badań przeprowadzonych przez firmę Gemius na zlecenie Związku Producentów Audio i Video wynika, że 74 proc. Polaków, którzy ściągają muzykę z sieci, korzysta z programów wymiany plików peer-to-peer.

Czym zasłużyliśmy sobie na to niechlubne miano, którym często określamy samych siebie? Okradamy firmy fonograficzne, dystrybutorów filmowych, muzyków i aktorów z ich własności, odpowiadają przedstawiciele branży. Czy tak jest naprawdę?

Więzienie za udostępnianie

_ _

Polskie prawo nie zabrania ściągania filmów i muzyki z internetu. Z punktu widzenia pobierającego pliki, jest to taki sam proceder, jak nagranie na kasetę utworu wyemitowanego w radiu. Różnica jest tylko w zastosowanej_ Przemysł muzyczny trąbi o ogromnych stratach spowodowanych "piractwem". Milczy jednak o tym, że rewolucja technologiczna przynosi mu inne źródła dochodów. W zeszłym roku światowa sprzedaż dzwonków do komórek przyniosła operatorom 75 mld dol. dochodu. To dwa razy więcej niż przychody przemysłu muzycznego. Producenci nagrań zarabiają też na dzwonkach. _technologii..., no i skali.

W myśl Ustawy o prawie autorskim "kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny".

Rzeczywiście, aby ściągać pliki od innych użytkowników, musimy dać im coś w zamian. Zwykle oferujemy inne filmy i utwory muzyczne, oczywiście w większości przypadków bez zgody właściciela praw autorskich.

Ostatnio ZPAV ogłosił, że przyłącza się do międzynarodowej akcji walki z programami p2p. Organizacja zamierza ścigać internetowych piratów właśnie na drodze postępowania karnego.

Jak to się stało, że surowa kara grozi tak dużej grupie, jak sądzę, uczciwych ludzi? Przecież, jak pokazuje puszczana w kinach i telewizji "antypiracka" reklamówka, zdecydowana większość internautów to uczciwi ludzie, którzy nie kradną innym torebek. Czy oznacza to, że nie dorośliśmy do współczesnego prawa? Czy raczej to prawo jest złe?

Niematerialna własność?

W ciągu ostatnich lat powieści, utwory muzyczne i filmy wyzwoliły się ze swoich cielesnych powłok i swobodnie dryfują po wodach internetu. Jeśli uznamy, że wciąż są czyjąś własnością, a dokładniej "własnością intelektualną", to będzie oznaczać, że przechwytując je zachowujemy się tak samo, jak korsarze przechwytujący XVII-wieczny galeon razem z ładunkiem.

Problem w tym, że aby wyegzekwować prawo własności intelektualnej, współcześni kapitanowie fregat będą musieli mieć pełen wgląd do naszych ładowni, czyli twardych dysków, pendrivów, płyt CD. Przeszukując je będą sprawdzać, czy nie przetrzymujemy w nich cudzych utworów, filmów, tekstów, pomysłów. A co jeśli nauczymy się cudzego wiersza na pamięć?

Rozumiem, że dla wielu osób i firm wymiana plikami w internecie jest bardzo frustrującym procederem. Rozumiem, że popularność internetu przynosi straty tym, którzy chcieliby wciąż zarabiać na sprzedaży płyt i książek.

Musimy jednak pamiętać, że "piraci internetowi" oraz postawienie znaku równości między własnością materialną a intelektualną, to wymysł lobby, które korzystając ze swoich wpływów chce za wszelką cenę bronić swoich interesów. Wymiana plików w internecie nie zabije muzyki i kinematografii. Twórcy muszą szukać innego źródła dochodów niż sprzedaż płyt. Pamiętajmy, że hasło "ściągając kradniesz" wyraża pogląd tylko jednej ze stron sporu. Bardziej wpływowej, ale mniej licznej.

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)