To dlatego Kaczyński nie jest szaleńcem

Na pierwszy rzut oka radość prezesa PiS można by uznać za objaw szaleństwa. Największa partia opozycyjna cieszy się bowiem poparciem poniżej 20 procent, czyli najniższym od grubo ponad roku.

To dla byłego premiera nie ma jednak znaczenia. Dużo większe ma natomiast poparcie dla _ ziobrystów _. A to według sondażu OBOP-u wynosi zaledwie dwa procent, czyli oscyluje w okolicach błędu statystycznego.

Prezes PiS miał prawo się obawiać, że grupa polityków PiS skupiona wokół Ziobry i Kurskiego może stanowić realne zagrożenie dla jego hegemonii po prawej stronie rodzimej sceny politycznej. Okazało się jednak, że jego ostry zwrot w prawo, o którym świadczy wywołanie tematu wprowadzenia do kodeksu karnego kary śmierci, czy też totalna krytyka polityki zagranicznej rządu, to był krok w dobrym kierunku.

Zradykalizowanie poglądów przez PiS już na starcie pozbawiła bowiem pisowskich renegatów napędu dla ich nowopowstałego ugrupowania. Ziobryści znaleźli się między młotem a kowadłem. Pójście jeszcze bardziej na prawo grozi całkowitą marginalizacją i przypięciem łatki oszołomów, którą w przyszłości nie da się odpiąć. A brak jednoznacznego wyróżnika zwiastuje podążanie drogą PJN, które starając się być bardziej _ lajtową _ wersją PiS, w wyborach poległo z kretesem i praktycznie przestało istnieć.

Staniszkis o PiS: Jestem zaskoczona tępotą

I o to Jarosławowi Kaczyńskiemu chodzi. Jak pokazał w ostatnich latach dla osiągnięcia zamierzonych celów politycznych jest w stanie ubrać każdą maskę. Należy się więc spodziewać, że podobnie będzie również i w tym przypadku. Gdy Ziobro przestanie być realnym zagrożeniem wróci do wcześniejszych, bardziej wyważonych poglądów.

Co więcej zmarginalizowanie ziobrystów da Kaczyńskiemu spokój na lata. Były minister sprawiedliwości jest, a może już tylko był, jedynym realnym zagrożeniem dla prezesa PiS. Obecnie w partii nie ma nikogo kto chciałby się wybić na niezależność. Jak pokazują bowiem przykłady klęsk inicjatyw Marka Jurka, polityków tworzących Polskę Plus, czy też PJN, a teraz coraz bardziej realna Solidarnej Polski, każdy kolejny potencjalny renegat będzie się panicznie bał zadrzeć z prezesem.

Prezes PiS będzie mógł więc w spokoju usadowić się na pozycji największego krytyka zużywającego się rządu Donalda Tuska i myśleć realnie o przejęciu władzy w kolejnych rozdaniach wyborczych.

Jarosław Kaczyński już kiedyś zapowiedział, że zamierza być czynnym politykiem do 90-ki. A biorąc pod uwagę, że obecnie ma zaledwie 62 lata, to ma naprawdę dużo czasu, by zostać jeszcze nie raz premierem.