Światowa gospodarka hamuje, instytucje tną prognozy wzrostu PKB, agencje ratingowe hurtem obniżają oceny kredytowe, a wielu ekonomistów wciąż snuje czarne wizje, dotyczące przyszłości strefy euro i straszy krachem. Paradoksalnie, może to jednak oznaczać, że już teraz szorujemy po dnie i w zasadzie powinno być już tylko lepiej.
Po w miarę spokojnym początku roku, ostatnie dni upływały pod znakiem rewizji prognoz dla światowej gospodarki. Po tym jak w ubiegłym tygodniu obciął je Bank Światowy, w tym swoje szacunki zrewidował również Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Co gorsze, analitycy obu instytucji spodziewają się recesji w strefie euro.
Jeśli dorzucić do tego potwierdzające tę konkluzję ostatnie dane makro, obniżki prognoz dla najmocniej zadłużonych krajów strefy euro oraz ciągły brak odpowiedzi na pytanie – na jakich zasadach zbankrutuje Grecja oraz czy jej śladem nie pójdą Włochy lub Hiszpania, to obraz obecnej sytuacji gospodarczej w Europie faktycznie nie wygląda zbyt różowo.
Na tym tle bardzo przyzwoicie rysują się perspektywy gospodarki Stanów Zjednoczonych. Zarówno MFW jak i Bank Światowy prognozują, że w tym roku urośnie ona o około 2 procent. Optymizmu w swoim orędziu nie ukrywał także Obama, który mówił o przybywających miejscach pracy i poprawie sytuacji w amerykańskim przemyśle.
Wygląda na to, że państwo, w którym podstawowym narzędziem walki z kryzysem było drukowanie dolarów, a najnowszym pomysłem jest wyższe opodatkowanie najzamożniejszych mieszkańców, powoli wychodzi na prostą. To znakomity sygnał. O ile bowiem bardzo dobrze radzące sobie gospodarki nazywane powszechnie _ krajami rozwijającymi się _ (m. in. Brazylia, Rosja, Indie, czy Chiny) same nie są w stanie nadać zadowalającego tempa globalnej gospodarce – ze wsparciem USA mogą zapewnić solidną poduszkę bezpieczeństwa dla borykającej się z problemami Europy.
Rozpoczęte wczoraj forum ekonomiczne w szwajcarskim Davos, na którym tęgie głowy światowej ekonomii spotykają się z przedstawicielami największych gospodarek, jest zorganizowane pod hasłem _ Wielka Transformacja. Kształtowanie nowych modeli. _Porozmawiają, pokażą wszystkim dobrze już znane przyczyny kryzysu, polansują się w mediach, aktualnych problemów i tak nie rozwiążą. Z kolei te nowe modele, których celem ma być unikanie przyszłych kryzysów, jak teorią były tak teorią pozostaną. Europie pozostaje zatem wierzyć w siłę Wujka Sama.
Autor komentarza jest analitykiem Money.pl
Więcej na temat kryzysu w USA i w Europie - czytaj w Money.pl | |
---|---|
W USA lepiej. Bo nie robili tego, co Unia Spadek bezrobocia, wzrost sprzedaży, w tym domów, jak również zmniejszanie się zadłużenia obywateli - to oznaki poprawy stanu gospodarki amerykańskiej według Paula Krugmana. | |
Miażdżąca ocena ekonomisty z Waszyngtonu: Niemcy i Francja sabotują strefę euro Znany ekonomista mówi Money.pl, że kryzys to nie sprawka Grecji. _ Gdyby nie Merkel i Sarkozy to ratowanie Europy zajęłoby mniej czasu _. |