Money.pl: Dziś mija pół roku rządówDonalda Tuska. PR-owo to udany okres?
*Dr Wojciech Jabłoński, specjalista od marketingu politycznego: *Każdy rząd musi pracować nad swoim PR. Ten rząd nad wizerunkiem pracuje i pierwsze co się rzuca w oczy, to zmiana stylu uprawiania polityki. Może nie pojawiła się od razu zapowiadana przez Tuska miłość, ale na pewno pojawiło się zrozumienie, chęć dialogu, w przeszłość odeszły agenturalne czystki i klimat nieufności. To dobrze i każdy polski rząd powinien tak postępować.
To natomiast nie wystarczy, bo ten rząd podobnie większość rządzących ekip, nie robi nic spektakularnego. Wokół tych działań, które zamierza podjąć, jest wiele hałasu - jak mówimy w PR - wiele gdakania, natomiast wciąż czekamy na to jajko. Niestety wygląda na to, że po pół roku tego jajka nie ma. Pojawiają się kolejne ogólnikowe obietnice.
Wizerunkowo jest dobrze. Trzeba pamiętać, że każdy rząd o ten wizerunek powinien dbać i każdy oprócz gdakania powinien zjeść owe jajko i w pewnej dziedzinie - chociaż w jednej - życia społecznego, wprowadzić określone reformy, które stałyby się jego wizytówką. Tej wizytówki, czyli autentycznego CV, ten rząd nie ma.
Money.pl: Może PO z racji braku przygotowania do zmian, skupiła się na PR, żeby przygotować sobie grunt pod przyszłe posunięcia?
W.J.: Taka polityka byłaby marnowaniem czasu, ponieważ ten rząd dostał bardzo duży kredyt społecznego zaufania. Ekipa Tuska miała dodatkowy bonus i wykorzystała go na początku działalności - bardzo łatwo było tutaj wprowadzić pozytywny kontrast. Atmosfera życia politycznego była już tak niezdrowa, że rząd Tuska nie musiał robić tego, by przez miesiące poprawiać swój wizerunek. Tu nie ma co skupiać się na wizerunku, a czekać ze spektakularnymi dokonaniami. To trzeba robić równocześnie. Wizerunek buduje się również przez pryzmat tego, czym rząd faktycznie może się pochwalić.
Jeżeli najpierw pracuje się nad wizerunkiem, a później się działa, to z punktu widzenia klasycznego PR, nie ma to sensu. Przypomina to takie dreptanie w miejscu.
Później może się okazać, że kiedy wszyscy nas polubili i widzimy same uśmiechnięte twarze, nagle zaczynają nas pytać co my właściwie zrobiliśmy.
Póki poziom zaufania społeczeństwa jest dość wysoki, trzeba brać się do roboty.
Money.pl: Czyli PO zmarnowała swoją najlepszą szansę?
*W.J.:*Mieli szansę coś zrobić na fali powyborczego entuzjazmu. Wtedy był czas, żeby przeprowadzać radykalne reformy. To, że rząd jest uśmiechnięty i uśmiecha się znaczna część jego wyborców, to jest piękne! I tak powinno być. Tylko musi być jeszcze jakieś dokonanie tego rządu, coś, co ten rząd po sobie zostawi. W normalnym kraju na Zachodzie, jest to nie do pomyślenia. Tam pracuje się nad wizerunkiem, ale równocześnie coś się robi. Tego drugiego czynnika niestety tutaj nie ma. Boję się, że Tusk może wejść w butyKazimierza Marcinkiewicza.
*Money.pl: Tusk skomentował ostatni sondaż słowami: _ Podzielam opinię połowy Polaków, że mój gabinet, łącznie ze mną, nie spełnia wszystkich oczekiwań. Też chcielibyśmy zdecydowanie szybciej uzyskać niektóre efekty _.*
*W.J.: *To po raz kolejny PR. Dobrze jest w komunikacji społecznej nie iść w zaparte, tylko się przyznać do grzechów i Tusk częściowo przyznał się do grzechu zaniechania. Niepokojąca jest druga część jego wypowiedzi, gdzie nie operuje żadnym konkretem, żadną datą, żadną ustawą. Mówi, że rzeczywistość będzie zmieniona, ale niewiele z tego wynika.
Wcześniej czy później brak konkretu, to będzie podstawowy zarzut dla tego rządu. Oczywiście do błędów trzeba się przyznać i Tusk - jak powiedział - z pokorą przyjął te wyniki. To jednak jest za mało.
*Money.pl: Chciałbym wrócić do zwierzeń Tuska dla Newsweeka, gdzie mówił, że palił marihuanę, że się zaciągał, ale tylko jak był młody. Czy to pomoże całemu gabinetowi i wizerunkowi premiera oraz czy nie jest to przypadkiem nabijanie politycznych punktów przed wyborami prezydenckimi?*
*W.J.: *Dobrze, że wspomniał pan o kampanii prezydenckiej. Trzeba pamiętać, że jak mówimy o wizerunku Tuska i półroczu rządu, to raczej mamy na myśli samego Donalda Tuska, a nie jego ekipę. Ta jest bezbarwna. To nie są ludzie znani, to nie są ludzie wybitni.
W PO jest ciekawy podział zadań jeżeli chodzi o budowanie wizerunku. Są krzykacze, wizerunkowi harcownicy np. Palikot czy Niesiołowski. Są tacy, którzy niewiele robią i nieciekawie mówią jak np. Kopacz czy Grabarczyk i są też tacy, którzy stoją z boku, ale od czasu do czasu wizerunkowo potrafią puścić wiadomość o miękkim charakterze. O charakterze mrugnięcia okiem do publiczności. Taką osobą jest Donald Tusk.
Media skupiły się na tym wywiadzie dla Newsweeka, ale w sensie wizerunkowym, jeżeli chodzi o standardy wyznaczane na zachodzie, to nie jest to wielka sensacja. Jest jeden warunek. Jeśli premier chce być chłopakiem z podwórka, jeśli chce być jednym z nas, to musi w pewnym momencie coś dla nas zrobić. Jakkolwiek prezentowałby uroki życia prywatnego w przeszłości, to wyborcy będą go pytać coraz częściej - a czas upływa i tego poparcia do prezydentury może nie wystarczyć - będą go pytać o wyniki autentycznej pracy.