Coraz większy optymizm na rynkach akcji oraz silne ruchy w górę na większości surowców przemysłowych udzielają się po części również rynkowi ropy.
Wczoraj baryłka Brent podrożała nawet do poziomu 54,72 USD, który stanowi jednocześnie tegoroczne maksimum i poziom najwyższy od 54,85 USD odnotowanych 28 listopada 2008 roku.
Mimo to, niekoniecznie należy spodziewać się na ropie większego wybicia, a to ze względu na ciągle słaby popyt. W swoim najnowszym szacunku Międzynarodowa Agencja Energetyczna obniżyła szacunek tegorocznego popytu na ropę o kolejny 1 mbpd do poziomu 83,4 mbpd, czyli 2,4 mbpd mniej niż w roku minionym. Agencja uzasadnia tę prognozę niższym wzrostem gospodarczym.
Mimo, iż OPEC dokonał sporych cięć limitów, produkcja w marcu ciągle znajdowała się 0,72 mbpd powyżej ograniczeń, co oznacza, że kolejne cięcie na posiedzeniu 28 maja jest mało prawdopodobne.
W ostatnich tygodniach rosły też zapasy ropy w USA, po ok. 4 mln baryłek w każdym z ostatnich dwóch tygodni. Póki co więc, na powtórkę z zeszłorocznej hossy na ropie się nie zanosi.