Komisja Europejska chce przyspieszenia budowy połączeń gazowych między krajami Europy Środkowo-Wschodniej. O następstwach rezygnacji Rosji z South Streamu będą rozmawiać w przyszłym tygodniu ministrowie z krajów zaangażowanych w projekt gazociągu.
Wiceprzewodniczący KE ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz wskazał, że projekt South Stream był tematem regularnych dyskusji między zaangażowanymi w niego krajami członkowskimi UE a Komisją. Odbyło się kilka spotkań, mających na celu znalezienie rozwiązania, zapewniającego, że projekt ten będzie w pełni zgodny z prawem Unii.
_ - Następne spotkanie zaplanowano na 9 grudnia i odbędzie się ono bez względu na decyzję Rosji o rezygnacji z tego projektu. Oczywiście ta nowa sytuacja będzie dodatkowym elementem omawianym na spotkaniu. Zmieniający się krajobraz energetyczny w UE jest jednym z powodów, dla których trzeba budować odporną unię energetyczną, mającą wzgląd na politykę klimatyczną. Jednym z priorytetów unii energetycznej będzie bezpieczeństwo dostaw energii _ - oświadczył Szefczovicz.
W spotkaniu, które odbędzie się na szczeblu ministerialnym, mają wziąć udział przedstawiciele Bułgarii, Węgier, Słowenii, Austrii, Chorwacji, Włoch, Grecji i Rumunii.
Rzeczniczka KE ds. energii Anna-Kaisa Itkonen mówiła na konferencji prasowej w Brukseli, że stanowisko UE ws. South Streamu nie zmieniło się. _ - Gazociągi w Europie muszą być budowane i działać w zgodzie z prawodawstwem UE _ - podkreśliła.
Zapowiedziała, że KE będzie teraz analizować sytuację w południowo-wschodniej Europie z zamiarem przyspieszenia budowy połączeń między krajami, by lepiej zintegrować unijną sieć gazociągową.
Itkonen oświadczyła, że z prawnego punktu widzenia nie ma podstaw do odszkodowań dla Rosji za decyzje KE, które doprowadziły do rezygnacji Rosji z tego projektu.
_ - KE nigdy nie była przeciwko South Streamowi. Nasze stanowisko mówiło tylko o tym, że projekt ten musi być zgodny z unijnym prawem _ - podkreśliła rzeczniczka. Jak dodała, nie może powiedzieć, czy projekt ten jest martwy, ponieważ KE nie była stroną zaangażowana w jego realizację.
Wczoraj w Ankarze prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że skoro UE nie chce gazociągu South Stream, to oznacza, że nie zostanie on zbudowany. Putin wytknął Komisji Europejskiej _ niekonstruktywne stanowisko _ w sprawie South Streamu. Szef Gazpromu Aleksiej Miller poinformował, że jego koncern podpisał z tureckim Botas list intencyjny w sprawie budowy nowego gazociągu przez Morze Czarne w stronę Turcji.
Mający liczyć 3 600 km South Stream - wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI - miał zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej. Rura miała prowadzić z południa Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii.
Komisja Europejska zgłaszała poważne zastrzeżenia do projektu, gdyż w jej ocenie porozumienia międzyrządowe Bułgarii, Węgier, Grecji, Słowenii, Chorwacji i Austrii z Rosją są sprzeczne z tzw. trzecim pakietem energetycznym UE.
W grudniu 2013 roku KE zaleciła renegocjacje porozumień w sprawie South Streamu; w opinii KE umowy te dają nadmierne prawa Gazpromowi, m.in. zarządzanie gazociągiem, wyłączny dostęp do niego czy ustalanie taryf przesyłowych. South Stream miał być drugą - po Gazociągu Północnym (Nord Stream) - magistralą gazową z Rosji omijającą Ukrainę.