Komisja Europejska podwyższyła w czwartek prognozę wzrostu gospodarczego dla Polski z 3,2 proc. do 3,5 proc. w 2017 r. oraz z 3,1 proc. do 3,2 proc. w 2018 r. Według KE polskie PKB będzie rosło szybciej dzięki odbiciu w inwestycjach i solidnemu wzrostowi prywatnej konsumpcji.
W ostatnich miesiącach prognozy dla Polski podwyższał m.in. Standard&Poor's, MFW, ING Bank, ale w żadnym wypadku zmiana nie była tak znacząca. Jutro swoje szacunki poda agencja ratingowa Moody's.
Szybciej od Polski w Unii rozwijać mają się według KE w tym roku: Rumunia (4,3 proc.), Irlandia (4 proc.), Węgry (3,6 proc.) oraz Matla i Luksemburg. Wzrost gospodarczy Niemiec wyniesie 1,9 proc. Cała Unia rozwijać się ma w tempie 1,9-procentowym zarówno w 2017 jak i 2018 roku.
Decydujące inwestycje i konsumpcja publicznych instytucji
Na prognozę wzrostu Komisji dla Polski najmocniej wpłynęła poprawa w inwestycjach. Według lutowych szacunków KE te miały zwiększyć się o 2,7 proc. w tym roku. Obecne dane wskazują na 4,9-procentową dynamikę. Jeszcze większe przyśpieszenie prognozuje się na 2018 rok, kiedy dynamika inwestycji ma wynieść 6,1 proc.
Nadal najsilniejszy wpływ na wzrost naszej gospodarki ma konsumpcja prywatna, która podobnie jak w poprzedniej prognozie, wzrośnie według KE o 3,9 proc. W górę pójdzie o 2,8 proc. tzw. spożycie zbiorowe, czyli wydatki konsumpcyjne instytucji publicznych. Poprzednio oceniano, że wzrost będzie tu 2,4-procentowy. To drugi czynnik po inwestycjach, który zwiększył prognozy PKB.
Choć eksport ma rosnąć w tempie 7,7-procentowym, to handel zagraniczny będzie miał ujemny wpływ na PKB, obniżając dynamikę o 0,1 pkt. proc. - po prostu szybciej ma rosnąć import (+8,5 proc.). Takie prognozy wynikają zapewne z umocnienia złotego w tym roku, co obniża konkurencyjność naszych towarów.
KE zwróciła uwagę na dobrą sytuację na polskim rynku pracy - bezrobocie ma spadać z poziomu 6,2 proc. w 2016 r. do 5,2 proc. w tym roku, a w 2018 r. ma osiągnąć 4,4 proc. Jest to bezrobocie liczone metodą Eurostatu, czyli nie uwzględnia osób, które nie szukają pracy.
Wynagrodzenia pójdą w górę o 4,3 proc., a w przyszłym roku o 5,1 proc.
Jednocześnie w Polsce wzrosnąć ma deficyt sektora finansów - ma wynieść w tym roku 2,9 proc. i tyle samo w roku przyszłym. Podobne wartości prognozowano w lutym.
Według KE, stanie się tak z powodu wzrostu inwestycji publicznych i wydatków socjalnych. KE szacuje, że deficyt w 2016 r. wyniósł 2,4 proc.
Nieco gorsza niż lutym jest prognoza zadłużenia państwa. W tzw. sektorze "general government" dług powinien dojść do poziomu 54,6 proc. PKB. Poprzednio prognozowano 54,5 proc.
Ceny w górę
W Polsce ma nastąpić wzrost inflacji - do 1,8 proc. w tym roku i 2,1 proc. w 2018 roku.
Ceny przyśpieszą też w całej Unii Europejskiej. Inflacja w strefie euro ma odbić z poziomu 0,2 proc. w tym roku do 1,6 proc. w 2017 r. a 1,8 proc. w całej Unii. Wyższa inflacja wiąże się głównie ze wzrostem cen ropy naftowej, ale ten efekt ma być już w przyszłym roku mniejszy.
Z przewidywań KE wynika, że wzrost cen ma być utrzymany w ryzach - w 2018 r. w eurolandzie ma wynieść 1,3 proc. a w całej UE 1,7 proc.