Poważna awaria pozbawiła prądu ponad 100 tys. odbiorców w zachodniej i środkowej części bułgarskiej stolicy. Przez ponad trzy godziny nie jeździły tramwaje i trolejbusy, nie działała sygnalizacja świetlna, na ulicach utworzyły się ogromne korki.
Zamknięto banki. Większość sklepów w dotkniętej awarią części miasta również nie pracowała przez kilka godzin. Właściciele skarżyli się, że ponieśli poważne straty.
Najpoważniejsze były jednak skutki awarii w szpitalach. W Instytucie Pilnej Pomocy Medycznej prąd był jedynie w salach operacyjnych. Nie działały windy, aparaty rentgenowskie, skanery. Zablokowana została praca izby przyjęć.
_ - Jestem wściekły. Wychodzę z sali operacyjnej, na korytarzu nie ma prądu. Prąd pojawiał się i gasł pięć razy, mamy bardzo precyzyjną aparaturę, taki incydenty mogą jej zaszkodzić _ - powiedział wicedyrektor szpitala Stojan Sopotenski.
Przedsiębiorstwo elektroenergetyczne CEZ Bułgaria wyjaśniło, że awaria nastąpiła na skutek przeciążenia kabla. Ponad 30-letnia sieć w stolicy wymaga wymiany, koszt takiego remontu wyniósłby ponad 60 mln euro - podało biuro prasowe firmy.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
35 tysięcy rodzin pozbawionych prądu Trwa naprawa sieci elektroenergetycznych - informuje Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Synoptycy ostrzegają przed kolejnymi nawałnicami. | |
Blokada centrum Sofii, 14 zatrzymanych Kilkudziesięcioosobowe grupy zajęły najważniejsze stołeczne skrzyżowania i nie reagowały na wezwania policji. | |
Stolica sparaliżowana przez demonstrantów Protestujący 20 dni domagają się dymisji rządu finansisty Płamena Oreszarskiego, popieranego przez lewicę i partię bułgarskich Turków DPS. |