Odpowiednią polityką Unia Europejska może podwoić swój wzrost gospodarczy i zapewnić do 2014 roku 6,5 mln nowych miejsc pracy - przekonuje federacja przedsiębiorców BusinessEurope._ _
_ - Większy wzrost gospodarczy powinien być inspiracją wszystkich politycznych decyzji Unii Europejskiej. Wzrost PKB jest zasadniczym warunkiem wstępnym utrzymania naszych standardów życia i wzmocnienia pozycji Europy w świecie _ - powiedział w czwartek przewodniczący BusinessEurope Juergen Thumann.
Federacja zrzeszająca 40 narodowych organizacji przedsiębiorców przekonuje, że jeśli wzrost gospodarczy wyniesie 2 proc. PKB zamiast 1 proc., w wychodzącej z kryzysu UE powstanie 6,5 mln dodatkowych miejsc pracy do roku 2014. Tym właśnie do końca swej pięcioletniej kadencji 2010-14 powinna zająć się nowa Komisja Europejska, która we wtorek ma być zatwierdzona przez eurodeputowanych.
Według szacunków Eurostatu, unijny PKB spadł w ubiegłym roku o 4,1 procent, a w 2010 wzrośnie o 0,7 procent.
Od nowej KE BusinessEurope oczekuje: wdrożenia _ inteligentnego _ systemu nadzoru finansowego w UE, wspólnej strategii wyjścia z kryzysu, nakierowania nowego unijnego budżetu po roku 2013 na wzrost konkurencyjności, badania, innowacyjność, nowoczesną infrastrukturę i edukację oraz prowadzenia polityki otwartego rynku.
Sekretarz generalny BusinessEurope Philippe de Buck apelował, by KE nie zadowoliła się wpisaniem tych celów do nowej unijnej strategii rozwoju gospodarczego _ EU2020 _, która będzie przedmiotem najbliższego unijnego szczytu 11 lutego.
_ - Rok 2020 to o wiele za późno. Chcemy zobowiązań i działań już teraz _ - powiedział. Juergen Thumann zastrzegł, że nowa strategia nie może utrudniać życia przedsiębiorcom i dlatego BusinessEurope sprzeciwia się obwarowaniu jej celów sankcjami. Thumann liczy, że wystarczy presja ze strony innych krajów i KE, by osiągnąć zakładane cele wzrostu zatrudnienia czy wydatków na badania.
*Jednym z głównych apeli *Lewiatana, a także BusinessEurope, jest dokończenie budowy wspólnego unijnego rynku, do czego niezbędne jest wdrożenie dyrektywy o liberalizacji usług. Termin minął 28 grudnia. Polska jest w grupie krajów UE, które mają największe opóźnienia - projekt ustawy został przyjęty przez rząd dopiero 8 grudnia. Bochniarz winą za poślizg obarcza m.in. chaos po włączeniu UKIE do MSZ od początku roku i nieudolność administracji rządowej. Powiedziała, że interweniuje w tej sprawie u premieraDonalda Tuska.
Szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Henryka Bochniarz wyliczała oczekiwania pod adresem polskich władz, takie jak reforma finansów publicznych, wyznaczenie terminu wejścia do strefy euro, zmniejszenie regulacji i obciążeń dla biznesu. Przypomniała, że choć Polskę ominęła recesja, _ to jednak sytuacja nie jest różowa _. _ Polska gospodarka powinna rosnąć 5-6 proc. rocznie, by zmniejszać dystans dzielący nas od średniej europejskiej _ - powiedziała.
_ - Na ten rok możemy spokojnie zakładać 3-4 proc. wzrostu. Pytamy przedsiębiorców i wygląda na to, że oni są bardzo optymistyczni: będą zwiększać zatrudnienie, inwestycje i wynagrodzenia. Tego nie mówią na podstawie zgadywanek, tylko kontraktów. W roku 2011-2012 dojście do 5 proc. nie powinno być wielkim problemem. Wygląda na to, że (gospodarka) się zaczyna kręcić _ - dodała.
Bochniarz przestrzegła przed ryzykiem ulegania presji związków zawodowych, które twierdzą, że skoro kryzys się skończył, pracodawcy mają podnieść płace. _ Nie wiemy, na ile rząd w tym roku wyborczym nie powie nagle: no tak, trzeba coś rzeczywiście zrobić... _ - przyznała._ _