Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Apteka dla aptekarza to nie jest polski wynalazek. Europa podzielona w tej sprawie

166
Podziel się:

Krytycy nowego prawa mówią, że najbardziej stracą na tym pacjenci, bo więcej zapłacą za leki. Poszkodowani mogą być też przedsiębiorcy, bo zapisy nowelizacji mają nie pasować do praw wolnego rynku. Tymczasem jak sprawdziliśmy znane z głośnej nowelizacji rozwiązania stosują Niemcy, Francja, Austria, Hiszpania, Włochy, Dania, i Belgia.

Apteka dla aptekarza to nie jest polski wynalazek. Europa podzielona w tej sprawie
(AP Photo/Thanassis Stavrakis / Eastnews)

Przeciwnicy nowych przepisów dotyczących rynku farmaceutycznego forsowanych przez PiS przekonują, że najbardziej stracą na nich pacjenci, bo więcej zapłacą za leki. Ustawa uderzyć ma też w przedsiębiorców. Jak się jednak okazuje, kontrowersyjna propozycja "apteka dla aptekarzy" wcale nie jest polskim wynalazkiem. Bardzo podobne rozwiązania stosują też Niemcy, Francja, Austria, Hiszpania i Włochy. Czy sytuacja w tych krajach potwierdza obawy przeciwników nowej ustawy?

Nowelizacja Prawa farmaceutycznego trafiła już do Senatu. Wydaje się oczywiste, że ze względu na parlamentarną arytmetykę zostanie przegłosowana. Może się stać to jeszcze w tym tygodniu. Najbliższe posiedzenia w Senacie odbędą się 20 i 21 kwietnia.

Czego dotyczy spór? Zgodnie z nowelizacją prawo do prowadzenia apteki otrzymają tylko farmaceuci - ten zapis potocznie nazywany jest zasadą "apteki dla aptekarzy". Wprojekcie jest jeszcze kilka innych przepisów, które budzą poważny opór w branży.

Dużo kontrowersji budzi propozycja, żeby jeden właściciel mógł mieć najwyżej cztery apteki. W ustawie zapisano też, że na 3000 mieszkańców będzie mogła przypadać tylko jedna apteka. Nowej placówki nie będzie można otworzyć w promieniu kilometra od już istniejącej. Resort zdrowia ocenia, że nowelizacja chroni pacjentów przed wzrostem cen leków.

Jej przeciwnicy mówią coś zupełnie odwrotnego i zarzucają PiS łamanie podstawowych praw przedsiębiorców.Zmianę - o czym już pisalismy w WP money - oprotestowały Komisja ds. Rynku Aptecznego, Business Centre Club, Konfederacja Lewiatan, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET.

Pelion, dystrybutor leków, publicznie ogłosił, że skupuje swoje akcje i wychodzi z giełdy, właśnie ze względu na zapisy ustawy.

Europa aptekami podzielona

Popierająca zmiany Naczelna Izba Aptekarska zwraca uwagę, że podobne zapisy istnieją w prawodawstwach wielu państw UE. Jak to wygląda w zjednoczonej Europie?

Rzecz gruntownie przebadał UOKiK. Okazało się, że w UE występują dwie odmienne koncepcje: w pierwszej ingerencja państwa jest istotna i mocno ogranicza się dostęp do rynku kolejnym graczom. Rozwiązanie "apteka dla aptekarza" nie jest naszym polskim pomysłem.

Restrykcyjny zapis mówiący, że działalność gospodarczą polegającą na prowadzeniu apteki wykonywać może jedynie osoba o odpowiednim wykształceniu farmaceutycznym występuje również w Niemczech, Francji, Włoszech, Danii i na Węgrzech.

W tych krajach, jak i w Austrii i Danii wprowadzono do systemu prawnego ograniczenia geograficzne i demograficzne przy wydawaniu zezwoleń na otwieranie nowych aptek. Podobnie jak w polskiej ustawie jest to 3-4 tys. klientów na jedną placówkę.

Według analizy UOKiK w drugim modelu ingerencja państwa jest ograniczona. Najbardziej liberalne pod tym względem są Szwecja, Wielka Brytania i Rumunia.

Na więcej swobody pozwalają też Czechy, Holandia, Irlandia, Szwajcaria i Norwegia. Co więcej z raportu UOKiK-u wynika, że w niektórych państwach, które wprowadziły ograniczenia, stopniowo odstępuje się od silnego ingerowania w mechanizmy rynkowe w obrocie lekami.

Postępująca liberalizacja?

Estoński Sąd Najwyższy uznał geograficzne i demograficzne limity dotyczące zakładania aptek za niekonstytucyjne. W ocenie sądu nakładało to zbyt wielkie ograniczenia na przedsiębiorców, którzy nie mogli rozwijać swojej działalności.

Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET zwraca uwagę w swoim raporcie, że szczególny dla opisu tego kierunku jest przypadek Irlandii. W tym kraju do 1996 r. prawo dotyczące rynku aptecznego było liberalne, dopiero "na wskutek nacisków lobby aptekarskiego wprowadzono system, który ograniczał powstawanie nowych aptek".

W 2001 r. oceną tych regulacji zajęły się OECD i irlandzki odpowiednik naszego UOKiK. Analiza wykazała wiele negatywnych skutków przepisów wprowadzonych w 1996. Z raportu wynikało, że najwięcej skorzystali na ograniczeniach już działający na rynku aptekarze, a stracili konsumenci. Rekomendacja ponownego otwarcia rynku spowodowała, że system liberalny przywrócono w Irlandii w 2002 r.

W przesłanym nam raporcie PharmaNET przekonuje, że zdecydowana większość krajów UE idzie właśnie w tym kierunku. Potwierdza to też poniższa ramka.

źródło: Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET

Z kolei według Naczelnej Izby Aptekarskiej, która popiera uchwaloną ustawę, jej "przyjęcie przybliża nas do standardów europejskich. Podobne rozwiązania wprowadziły m.in. Niemcy, Francja, Austria, Hiszpania, Włochy, Dania i Belgia. Obecnie blisko 70 proc. europejskich aptek objętych jest zbliżonymi regulacjami".

To nie jest polski wynalazek

Najbardziej zbliżone rozwiązania stosuje się w Austrii, Węgrzech, Słowenii, Hiszpanii, Francji, Niemczech, Grecji, Włoszech i na Cyprze (tam aptekarz może posiadać tylko jedną placówkę). We wszystkich tych państwach stosuje się zasadę "apteka dla aptekarza" i ograniczenia związane z geograficznym ich zagęszczeniem i demografią.

Oczywiście w zależności od kraju pojawiają się pewne drobne różnice. We Francji jedna apteka przypadać może na 2,5 tys. ludzi. Każda kolejna wymaga już dodatkowych 3,5 tys. ludzi na danym obszarze. W Grecji na jedną placówkę może przypadać 1,5 tys. mieszkańców, dodatkowo muszą być one od siebie oddalone o co najmniej 100-250 metrów w zależności od gęstości zaludnienia. W Austrii jedna apteka może przypadać na co najmniej 5,5 tys. mieszkańców i być oddalona od każdej kolejnej co najmniej o 500 metrów.

Oczywiście zdarzają się też rozwiązania tylko połowicznie przypominające nasze. W Belgii każdy może otworzyć aptekę, ale jedna powinna przypadać na 3 tys. mieszkańców, a dwie na 5 tys. Na terenach mało zaludnionych i turystycznych regulacje są bardziej elastyczne.

W Bułgarii każdy może otworzyć aptekę, ale nie może mieć ich więcej niż cztery. Z kolei na Litwie tylko farmaceuta może sprzedawać leki, ale nie przewidziano żadnych restrykcji związanych z liczbą placówek skupionych w rękach jednej osoby czy firmy. Nie stosuje się też tam żadnych ograniczeń geograficzno-demograficznych.

W Polsce działa niespełna 16,5 tys. aptek, 2/3 z nich to apteki indywidualne, 1/3 - sieciowe. 96 proc. placówek aptecznych w Polsce należy do rodzimych przedsiębiorców. Zaledwie pięć przedsiębiorstw ma udział kapitału zagranicznego, należy do nich 4 proc. aptek działających w Polsce.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(166)
WYRÓŻNIONE
qaz
8 lat temu
Pis wprowadza kolejne przepisy, z których reszta państw się wycofuje...
Sun Tzu
8 lat temu
A może ustawa o przymusowych badaniach psychiatrycznych dla rządzących ?
oii
8 lat temu
Apteki wiadomo kto za to zapłaci my obywatele ale dlaczego i za co tak się dzieje ????????? Przecież Polska miała być dla obywateli a co z nią się dzieje???????? Podobnie będzie ze szpitalami
NAJNOWSZE KOMENTARZE (166)
PfPfPf
8 lat temu
Ustawa dotyczy tylko nowych aptek, a więc wpływa na rynek aptek tylko w niewielkim stopniu. Proszę zauważyć, że dotychczas nowe apteki były zakładane tylko w tzw. dobrych lokalizacjach - tam, gdzie istniały już inne apteki. Prowadziło to do podziału puli pacjentów na większą liczbę podmiotów, a to z kolei prowadziło do upadku mniejszych aptek, które nie były wspierane finansowano z zewnątrz. W ten sposób sieci aptek przejęły dużą część rynku. Proszę pamiętać, że apteki nie mogą, z przyczyn etycznych i prawnych, stosować działań marketingowych, np. reklamować się lub namawiać pacjentów do większych zakupów, żeby się utrzymać. Dopóki leki będą na receptę, w tym z refundacją, i dopóki będą one wydawane przez personel, który wie, jak one działają, nie będzie wolności gospodarczej w aptekach. Ceny leków po tej ustawie nie powinny rosnąć, bo liczba podmiotów na rynku nie spadnie, wręcz przeciwnie, będzie rosnąć. To dotychczas liczba podmiotów na rynku cały czas spadała, co mogło grozić w przyszłości oligopolem. Trzeba było ten proces zatrzymać, bo sieci aptek mogły zostać ostatecznie przejęte przez kilka podmiotów międzynarodowych, co zrodziłoby wiele negatywnych konsekwencji, a już na pewno zaczęłyby rosnąć ceny po likwidacji małej konkurencji. Teraz na rynku obok aptek indywidualnych jest kilkaset małych sieci aptek. To jest stan bliski idealnemu, dobrze jeśli tak zostanie, i ta ustawa to gwarantuje. Teraz apteka jest dla spółek czystym biznesem. Sieci aptek nie prowadzi się, żeby zaspokajać potrzeby pacjentów, ale żeby je sprzedać z zyskiem większym podmiotom, kiedy już taka sieć aptek, pozbawiona małej konkurencji, będzie miała dużą wartość. I ta ustawa przeciwdziała takim procesom, które są może akceptowalne w innych branżach, ale nie w tej branży, ze względu na jej specyfikę. Ci przedsiębiorcy, którzy prowadzili sieci aptek jako inwestycję, stracą na tej inwestycji. Ale już od dawna istniał zakaz prowadzenia więcej niż kilku-kilkunastu aptek w województwie, który był ignorowany. Teraz został on zaostrzony i uszczelniony. Rozumiem, że inwestorzy mogą być zawiedzeni, ale pacjenci powinni być zadowoleni z tej ustawy. P.S. Osoby (szczególnie te, które nie prowadzą żadnej apteki i nie znają realiów tego rynku), które twierdzą, że jest im odbierana wolność gospodarcza, proszę o zorientowanie się, czy mogą założyć aptekę dziś, przed ustawą "apteka dla aptekarza". Otóż nie. Dziś mają takie "teoretyczne" prawo, ale w praktyce to byłby strzał w kolano. Nie założycie przecież apteki tam, gdzie już jest kilka aptek, bo nie macie tyle pieniędzy, żeby przetrwać na minusie kilka lat, aż wykończycie dużą konkurencję, która ma te pieniądze. A nawet jeśli znajdziecie nową lokalizację, bez aptek, np. na nowym osiedlu, albo w dużej wsi, jeszcze nie odkrytej przez sieci aptek, to po kilku tygodniach duża konkurencja założy swoją aptekę, albo dwie, drzwi w drzwi, czego nie przetrwacie, jeśli nie macie dużo pieniędzy. Dziś prawo jest tak skonstruowane, że aptekę może założyć tylko ktoś, kto już ma wiele aptek, a jeśli ktoś ma tylko jedną aptekę, albo dwie, to musi zostać wykończony. Inaczej mówiąc, teraz mamy zasady "apteka nie dla aptekarza", "małe apteki muszą zniknąć", "sieci aptek muszą się łączyć" i "polskie sieci aptek muszą zostać sprzedane za granicę".
Magister pigu...
8 lat temu
Spokojnie, wprowadzą takie prawo, żeby Misiewicz mógł otworzyć sobie sieć aptek.
Kajan
8 lat temu
Hasło "apteki dla aptekarzy" powinno być zmienione w "Aptekarze w aptekach" bo nie chodzi o to czyją własnością jest apteka, ale o to kto stoi za ladą i doradza Ci ja" kie leki brać a jakich nie brać. W każdej reklamie jest pouczenie o konieczności zapytania "farmaceuty", talko czy każdy kto stoi za ladą potrafi udzielić poprawnej odpowiedzi i doradzić choremu?
pepe
8 lat temu
to dlaczego gabinet stomatologiczny nie jest dla stomatologa a gabinet weterynaryjny dla weterynarza chyba raczej ktoś ma interes w przypadku aptek a nie troska o ludzi
ja
8 lat temu
Zastanawiam się,co jeszcze dobrego przenieść z Niemiec do Polski-proponuję zarobki
...
Następna strona