Potwierdziły się bardzo optymistyczne wyliczenia rządu. Bezrobocie w lipcu spadło do najniższego poziomu od ponad 25 lat. Bez pracy jest 8,6 proc. Polaków - podał Główny Urząd Statystyczny.
Na koniec lipca liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy ukształtowała się na poziomie 1 mln 361 tys. 500. W ciągu roku zmniejszyła się o ponad 224 tys. W porównaniu z poprzednim miesiącem jest ich o 31 tys. mniej.
Tym samym stopa bezrobocia spadła z 8,8 do 8,6 proc. Tak dobrego wyniku nie było od czerwca 1991 roku.
Bezrobocie w Polsce src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=651484794&de=1471989600&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=bezrobocie&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Stopa bezrobocia w województwach kształtowała się w granicach od 5,3 proc. w wielkopolskim do 14 proc. w warmińsko-mazurskim. W porównaniu z czerwcem zmniejszyła się we wszystkich województwach. Najbardziej w małopolskim, pomorskim, śląskim, warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim (po 0,3 pkt. proc.), a najmniej - w lubelskim, mazowieckim, podlaskim i wielkopolskim (po 0,1 pkt. proc.).
- Obserwujemy, że spadek bezrobocia nie wynika tylko z sezonowego wzrostu zatrudnienia, ale jest to trwały trend - komentuje Andrzej Kubisiak, ekspert Work Service. Jak nisko może spaść bezrobocie? Według ministerstwa pracy może to być nawet 8 proc. Kubisiak nie jest aż takim optymistą, ale wierzy, że wynik będzie lepszy. Szczególnie w perspektywie kolejnych 2-3 miesięcy.
Ekonomiści zauważają, że mamy coraz bardziej do czynienia z rynkiem pracownika. W związku z tym rośnie presja na podwyżki. Według ostatnich danych GUS średnia pensja w Polsce była w lipcu o 4,8 proc. wyższa niż przed rokiem. W sektorze przedsiębiorstw średnie wynagrodzenie to obecnie 4291,85 zł brutto. To o prawie 40 zł więcej niż w czerwcu i o 200 zł więcej, porównując z lipcem ubiegłego roku.
Jak wskazuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB, po uwzględnieniu inflacji oraz wydatków na program 500+ dochody gospodarstw domowych rosną najszybciej od początku transformacji.
Gdzie najwięcej zatrudniają?
W firmach zatrudniających co najmniej 9 osób przeciętne zatrudnienie w lipcu ukształtowało się na poziomie 5 mln 761 tys. 700 osób. Oznacza to wzrost o 3,2 proc. Najbardziej zwiększyło się zatrudnienie w informacji i komunikacji (o 10,7 proc.) oraz administrowaniu (o 10,6 proc.).
Spośród działów o znaczącym udziale w zatrudnieniu, w lipcu wyższy niż przeciętnie wzrost zatrudnienia w skali roku obserwowano w przedsiębiorstwach zajmujących się produkcją mebli (o 6,4 proc.), produkcją wyrobów z metali oraz produkcją wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych (po 5,6 proc.), produkcją pojazdów samochodowych, przyczep i naczep (o 5,5 proc.) oraz transportem lądowym i rurociągowym (o 5,3 proc.).
Nie we wszystkich branżach sytuacja jest dobra. Utrzymał się spadek zatrudnienia w górnictwie i wydobywaniu (o 7,3 proc.), wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę (o 3,3 proc.) oraz budownictwie i obsłudze rynku nieruchomości (po 1 proc.).
Gdzie najwięcej płacą?
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w lipcu wyniosło 4291,85 zł i było wyższe niż przed rokiem o 4,8 proc. Wzrost płac obserwowano we wszystkich sekcjach, w tym najwyższy w górnictwie i wydobywaniu (o 28,9 proc., na co wpłynęło przesunięcie terminów wypłat premii i nagród), wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną, gaz, parę
wodną i gorącą wodę (o 9,5 proc.) oraz zakwaterowaniu i gastronomii (o 7,1 proc.).
W najmniejszym stopniu wzrosły wynagrodzenia w transporcie i gospodarce magazynowej
(o 2 proc.), budownictwie (o 2,1 proc.) oraz dostawie wody, gospodarowaniu ściekami
i odpadami (o 2,2 proc.).
Spośród działów o znaczącym udziale w zatrudnieniu znacznie zwiększyły się wynagrodzenia m.in. w wydobywaniu węgla kamiennego i węgla brunatnego (o 13,2 proc.), produkcji pojazdów samochodowych, przyczep i naczep (o 11,8 proc.) oraz w handlu hurtowym i detalicznym pojazdami samochodowymi oraz ich naprawie (o 7,2 proc.).
Główny ekonomista banku Citi Handlowy, Piotr Kalisz powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że od wielu kwartałów informacje z rynku pracy pozytywnie zaskakują. Według niego dane z ostatnich dwóch lat są lepsze, niż wynikałoby to ze wzrostu PKB. Zdaniem ekonomisty świadczy to o słabszym potencjale polskiej gospodarki, która potrzebuje nowych pracowników przy ponad 3-procentowym tempie wzrostu. Piotr Kalisz ocenia, że Polska obecnie nie jest w stanie rozwijać się szybciej.
Zdaniem eksperta w najbliższych miesiącach pracownicy będą w coraz lepszej sytuacji. Piotr Kalisz spodziewa się dalszego spadku bezrobocia, a także wzrostu płac i zatrudnienia.