Cena baryłki ropy Brent przekroczyła psychologiczną barierę 40 dolarów za baryłkę, a amerykańskiej WTI wzrosła na giełdzie w Nowym Jorku otarła się o tę granicę. Jak przekonują pytani przez money.pl eksperci, sytuacja jest dynamiczna, ale o rekordach niskich poziomów powinniśmy zapomnieć.
- Największe minima mamy już za sobą – przekonuje Urszula Cieślak z BM Reflex. – Ropa będzie drożeć. Produkcja w USA spada, a zapasy ropy wzrosły o 3,5 mln baryłek, a do tego dane z Chin spowodowały, że mamy najwyższą cenę za baryłkę od początku roku.
Wzrosty już odbiły się na cenach przy dystrybutorach. Jak podje BM Reflex paliwa w Polsce zdrożały pierwszy raz od 12 tygodni, a jednocześnie skala podwyżek była najwyższa od listopada zeszłego roku.
- Nie powinniśmy się jednak spodziewać wielkich podwyżek na stacjach paliw - uspokaja Tomasz Chmal ekspert paliwowy. - Cena baryłki to jedynie składowa ceny paliwa przy dystrybutorze. Prawie 50 proc. to podatki i inne opłaty. To gra między marżą rafinacyjną, państwem, a światową ceną surowca - tłumaczy.
Sprawdź średnie ceny paliw na stacjach src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1449582160&de=1457391600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=pb95&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=pb98&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=on&colors%5B2%5D=%23ef2361&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=1&lp=3&rl=1"/> Klęska urodzaju
Dotąd niska cena ropy związana była z nadpodażą na rynku tego surowca, która wspierana była przez produkcję. Walcząc o udział w rynku OPEC utrzymywał wydobycie na wysokim poziomie, toteż pod koniec ubiegłego roku cena ropy spadła do najniższego poziomu od kryzysu finansowego.
W poniedziałek jednak, zapowiedź ministra energetyki Zjednoczonych Emiratów Arabskich Suhaila ibn Muhammada al-Mazrui zatrzymała spadającą cenę za baryłkę. Stwierdził on, że obecna cena zaczyna zmuszać cały świat do zamrożenia produkcji i że to zamrożenie wchodzi w życie w chwili, kiedy to mówił.
Odniósł się do umowy zawartej między Rosją, Arabią Saudyjską, Wenezuelą i Katarem o zamrożeniu wydobycia surowca na poziomie ze stycznia tego roku. - Ropy wciąż na rynku jest dużo za dużo. Zamrożenie cen na styczniowym poziomie przez największych producentów jest mało prawdopodobne. Dywersyfikacja źródeł również nie jest taka prosta. Kanada czy Norwegia, wciąż wydobywają. Te projekty liczone są na dekady – przekonuje Grzegorz Maziak, ekspert paliwowy z e-petrol.
Wartość baryłki ropy naftowej od lata 2014 roku spadła o 70 proc, co doprowadziło do największego od ponad dwóch dekad kryzysu naftowego. Rekordowo tania ropa to poważny problem dla gospodarek, które są powiązane z jej wydobyciem.
Zobacz, jak zmieniała się cena ropy naftowej src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1394286289&de=1457391600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=oil.z&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Dwóch największych afrykańskich producentów – Nigeria i Angola – zmuszone były zwrócić się o pomoc finansową do Banku Światowego. Deficyty budżetowe wymagają poważnych cięć w wydatkach publicznych: Wenezueli, Kolumbii, Ekwadoru, Meksyku, Rosji, a nawet Kanady i Arabii Saudyjskiej – wylicza Al-Jazeera.
To właśnie problemy największych producentów są powodem, dla których co parę miesięcy organizowane są spotkania, po wynikach których eksperci prognozują dalsze scenariusze na rynku. - W piątek spotkają się producenci ropy z Ameryki Łacińskiej, a Rosja zapowiada na początek kwietnia konsultacje największych producentów ropy naftowej. Jeśli uda się przeforsować ograniczenie wydobycia, ceny znów mogą podskoczyć. W przypadku fiaska rozmów będzie wahnięcie, ale raczej nieznaczne. W drugiej połowie roku możemy oczekiwać cen rzędu 60 dol. za baryłkę.
Nie każdy producent zamierza się przyłączyć do ograniczeń. Przykładem może być Iran, który jest posiadaczem czwartych co do wielkości złóż ropy naftowej na świecie i to ona stanowi 72 proc. wartości irańskiego eksportu. Po latach sankcji zapowiada powrót na rynek z 2 milinami baryłek dziennie.
- Mimo że kraje takie jak Iran czy Kurdystan będą dopompowywały rynek w dodatkowe miliony baryłek, w dłuższej prospektywnie niskich cen ropy nie da się utrzymać. Jest wiele grup, którym zależy na podwyżkach. Wiele firm ograniczy produkcję, podsycana będzie również niestabilna sytuacja geopolityczna. To będzie presja na wzrosty - prognozuje ekspert surowcowy Tomasz Chmal.
P**owrót do oil-peaku, czy koniec ery naftowej? **
- Sytuacja na rynku jest bardzo dynamiczna, ale o śmierci ropy nie ma mowy. Przewidywanie cen jest obecnie trochę wróżeniem z fusów – przyznaje Tomasz Chmal.
Po poniedziałkowych wzrostach, we wtorek rano kurs baryłki znów zaczął się osłabiać, by po południu znów ruszyć w górę. - Wydaje się, że nowym zakotwiczonym poziomem może się okazać 50 dol. za baryłkę – stwierdza Grzegorz Maziak. - To cena, która powinna zadowolić zarówno OPEC jak i kierowców. Rynek jednak może zaskoczyć. Ta górna granica okazuje się wyższa niż przewidują eksperci, to nie do końca logiczne wzrosty - mówi.
Jak dodaje, cena może się jeszcze wahać, ale oil-peak, czyli szczyt wydobycia ropy naftowej raczej należy do przeszłości. Chociaż ogłaszanie końca ery ropy naftowej, jego zdaniem jest przedwczesne. – To wciąż najbardziej popularne paliwo stosowane w świecie. Dlatego ceny paliw kopalnych wciąż są przedmiotem światowej dyskusji - stwierdza.
"Ostatni wzrost był rekordowy (9,9 mln baryłek), ale nie przeszkodził w dalszym wzroście cen ropy, które były uwarunkowane oczekiwaniami, co do możliwej prezentacji szerokiego programu stymulacyjnego w Chinach w ostatni weekend. Ostatecznie nic nie poznaliśmy. Teraz rynek może przypomnieć sobie zarówno o sporych zapasach, ale i też przedstawić się na tryb risk-off ze względu na nawrót obaw związanych z chińską gospodarką" – pisze w dzisiejszym komentarzu Marek Rogalski, główny analityk DM BOS.
Ale nie tylko one będą miały wpływ na wahania kursu ropy. Jak dodaje ekspertka BM Reflex, na cenę wpływ będą miały kolejne wyniki ze Stanów Zjednoczonych. - W najbliższym czasie istotne z punktu widzenia cen ropy będą informacje o spadku liczby funkcjonujących wiertni gazu łupkowego w USA – wyjaśnia Urszula Cieślak. - Z ubiegłotygodniowych danych wynika, że już teraz jest ona na najniższym poziomie od 2009 roku.
Ropa po 100 dolarów
- Długo utrzymujący się poziom niskich cen ropy ma drugie dno. Biorąc pod uwagę, że w wyniku kryzysu naftowego wielu producentów ogranicza inwestowanie w sektor, powrót do wysokich cen sprzed spadków do 80-100 dol. za baryłkę, nie jest wykluczony – ostrzega Urszula Cieślak.
Takie informacje już płyną od europejskiego potentata – Norwegii, a także z Kanady, która ogłosiła, że szuka zastępujących surowce pomysłów na rozwój i zamierza postawić na "zielone" rozwiązania, które ekologicznie pobudzą gospodarkę.
Grzegorz Maziak twierdzi jednak, że powrót do wysokich cen to pieśń przyszłości i w najbliższych okresach należałoby oczekiwać spadków. - Wyższa cena ropy to nadmuchany balon, który z czasem pęknie, a wówczas można się podziewać spadków do 35 a może i 30 dol. za baryłkę - prognozuje.
Zapytany jednak o dłużą perspektywę i ewentualność powrotu do cen sprzed kryzysu naftowego przyznaje, że teoretycznie jest on możliwy. - Jednak tylko jakaś dynamiczna zmiana na arenie międzynarodowej, jak choćby konflikt między Iranem a Arabią Saudyjską, może w ciągu paru miesięcy wywindować ceny na takie poziomy - zaznacza.