Zdaniem tygodnika - szejkowi, który mógł nigdy nie istnieć.
- Miły jegomość, ma w Polsce liczną rodzinę, ale nikogo, kto by go wspierał, uzupełniał braki w wykształceniu. Na sztuce się nie zna, nasze dobro narodowe – excusez le mot – mu powiewa. A nie od dziś wiadomo, że jest niesterowalny. Nigdy nie wiadomo, co mu strzeli do głowy. Do tego ma 77 lat, a nie śmierdzi groszem - tak księcia Adama Karola Czartoryskiego opisał "Newsweekowi" jeden z krakowskich arystokratów.
To miał być jeden z powodów, dla którego decyzję o zakupie kolekcji podejmowano w takim pośpiechu. Zdaniem tygodnika, pomysł pojawił się wiosną 2016 roku, ale tempa nabrał dopiero w drugiej jego połowie. Wtedy, gdy do gry wkroczył szejk. "Newsweek" sugeruje jednak, że może to być postać fikcyjna.
I przytacza rozmowę z urzędniczką resortu kultury która pyta, czy w przypadku sprzedaży "Damy z gronostajem" szejkowi, "Polska wyśle po obraz GROM?". A na uwagę dziennikarza tygodnika, że dzieła nie można sprzedać, odpowiada: "Dla szejków nie ma rzeczy niemożliwych. A książę potrzebuje pieniędzy".
Po co więc był ministrowi Glińskiemu zakup całej kolekcji? Tego "Newsweek" na razie nie zdradza - odsyła do lektury najnowszego numeru, który w kioskach pojawi się w poniedziałek.
Co kupiliśmy?
W myśl podpisanej pod koniec ubiegłego roku umowy, na rzecz Skarbu Państwa przechodzi całość kolekcji wraz z budynkami muzeum. Zbiory będące własnością Fundacji Książąt Czartoryskich liczą około 86 tysięcy obiektów muzealnych a także 250 tysięcy książek, rękopisów i starodruków. Najbardziej znane dzieła to "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci oraz "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta. Kolekcja trafi teraz do Muzeum Narodowego w Krakowie.
O rozmowach, dotyczących wykupu przez państwo kolekcji należącej do Fundacji Książąt Czartoryskich, zrobiło się głośno w połowie grudnia. Wtedy sejmowa komisja finansów publicznych opowiedziała się za nowelizacją tegorocznego budżetu i za utworzeniem rezerwy na zakup przez państwo dzieł sztuki.
Minister Gliński w maju, przekonywał podczas audytu poprzednich władz, że realne jest zagrożenie utraty "Damy z gronostajem". Wtedy też dla "Gazety Wyborczej" tych obaw nie potwierdzili przedstawiciele Fundacji Czartoryskich, ale według informatorów gazety, ofertę mieli złożyć szejkowie z Emiratów Arabskich. Mieli proponować ponad miliard złotych. To o tej historii pisze również najnowszy "Newsweek".
- Wartość całej kolekcji, z budynkami pewnie itd., to jest nawet - być może - ponad 10 miliardów złotych, więc myśmy kupili za mniej więcej pięć procent wartości - podkreślił natomiast wicepremier w TVP1 tuż po zawarciu transakcji.
Eksperci podzieleni
Inna sprawa, że historycy sztuki podają w wątpliwość konieczność wykupu kolekcji, nawet po tak atrakcyjnej cenie, o jakiej mówi wicepremier Gliński. I nie wierzą w słowa, że dzieła sztuki są zagrożone wrogim przejęciem.
- To szukanie taniej sensacji. Tego typu dzieła sztuki nigdy nie uzyskają zgody na wyjazd z Polski. Mogą sobie szejkowie chcieć to kupić za sto miliardów. Obraz jest praktycznie niesprzedawalny - mówił w środę w WP money o "Damie z gronostajem" znany polski marszand i historyk sztuki Andrzej Starmach. - To igrzyska dla tłumów, to całe wstawanie z kolan i kupowanie dóbr narodowych, żeby nam nikt krzywdy nie zrobił.
Wielu ekspertów zwraca uwagę, że dzieła sztuki i tak były wystawiane w Polsce, więc dla odwiedzających muzeum nie zmieni się w tej kwestii zupełnie nic. Będą mogli oglądać eksponaty w taki sam sposób, jak do tej pory.
Ale nie tylko o odwiedzających tutaj chodzi. Na inny aspekt zwrócił bowiem uwagę Andrzej Betlej, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie. - Dzięki tej umowie niedługo "Dama z gronostajem" będzie dostępna bez dodatkowych opłat. Muzeum nie będzie też musiało dokonywać opłat na rzecz Fundacji - powiedział przy okazji podpisywania umowy.
Decyzję o zakupie chwaliła również w Polskim Radiu 24 Zofia Gołubiew, była dyrektor krakowskiej placówki, gdzie eksponaty będą wystawiane. - Kolekcja powstała po to, by podtrzymać świadomość narodową Polaków w momencie, gdy byliśmy pod zaborami - wskazywała. - Rodzina Czartoryskich uważała przy tym, że Polska jest integralną częścią Europy. Stąd w zbiorze obecność dzieł Leonarda da Vinci czy Rembrandta.
Zakupu kolekcji gratulował również Polsce arabski szejk Sultan Sooud Al-Qassemi, znany w świecie m.in. ze swojego zamiłowania do sztuki.