- Handel e-papierosami przez internet ma się świetnie, choć miał zniknąć z sieci. Sprzedawców nie odstraszają nawet wysokie kary - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Dyrektywa tytoniowa obowiązująca w Polsce od 8 września zabrania sprzedaży konsumentom e-papierosów i akcesoriów do nich na odległość. Grozi za to kara grzywny do 200 tys. zł, ograniczenia wolności albo obie kary łącznie. Jak zauważa DGP, w praktyce przepis jest martwy, bo zakup elektronicznych papierosów oraz tzw. liquidów jest wciąż możliwy online.
Niektórzy sprzedawcy są zdania, że nowe wytyczne dyrektywy ich nie obowiązują, bo zmienili zasady działania i zarejestrowali spółkę w jednym z rajów podatkowych. Jak informuje jednak Ministerstwo Zdrowia, sprzedaż jest zakazana niezależnie od tego, czy jest realizowana przez podmioty krajowe czy zagraniczne.
Część e-sklepów stara się obchodzić prawo, zmieniając nazwy oferowanych produktów, co utrudnia organom ścigania zidentyfikowanie tego, czym faktycznie się zajmują. Inne zapewniają na swoich stronach, że handlują tylko z firmami. Ale przy potwierdzaniu zamówienia wystarczy wpisać jakikolwiek numer NIP, by otrzymać przesyłkę.