Chiny obrały kurs na stosowane z wyczuciem reformy strukturalne oraz stabilny, choć niższy od dotychczasowego wzrost gospodarczy - powiedział premier Li Keqiang uczestnikom Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. To nowa normalność Chin - dodał.
Obniżenie prognoz dla gospodarki Chin, drugiej na świecie, odzwierciedla sytuację panującą w globalnej gospodarce. Także w 2015 r. chińska gospodarka będzie poddawana tendencji spadkowej i będzie rosła w tempie 7 proc. PKB - ocenił Li.
Szef chińskiego rządu zaznaczył, że jego kraj nie ma zamiaru rywalizować z innymi państwami o hegemonię i chce otworzyć się szerzej na świat.
W poniedziałek chiński urząd statystyczny podał, że w 2014 r. gospodarka tego kraju rozwijała się w tempie 7,4 proc. PKB, a więc najwolniej od 1990 r., gdy na Chiny nałożone zostały sankcje w związku z wydarzeniami na placu Tiananmen. Władze Chin zakładały wzrost PKB na poziomie 7,5 proc.
Oznacza to, że po raz pierwszy od 1999 roku Pekin nie zrealizował zamierzonego celu gospodarczego. W latach 2012 i 2013 gospodarka rosła w tempie 7,7 proc., a przez ostatnie trzy dekady średni wzrost sięgał 10 proc.
Chiński premier podkreślił jednak, że w wartościach bezwzględnych Chiny uzyskały w 2014 r. wynik wyższy niż rok wcześniej. Wzrost gospodarczy na poziomie 7 proc. oznacza, że chińskie PKB wzrasta w rok o ponad 800 mld dolarów, a to znacznie więcej niż jeszcze pięć lat temu, gdy tempo wzrostu wynosiło 10 proc. - dodał.
Li powiedział również, że w 2014 r. w chińskich miastach powstało 13 mln miejsc pracy, a mimo spowolnienia wzrostu kraj rozwija się szybciej niż dotąd. _ Chiński pociąg nie straci więc ani na tempie, ani na dynamice _ - zapewnił.
Najważniejsze tematy rozpoczętego wcześniej w środę 45. Światowego Forum Ekonomicznego to m.in. problemy gospodarcze eurolandu, kryzys we wschodniej Ukrainie, pogłębiająca się w wielu krajach przepaść między bogatymi a biednymi, a także zagrożenie światowej gospodarki terroryzmem. W forum bierze udział ponad 2500 osób ze 140 krajów, w tym setki przywódców biznesu i czołowych polityków.
Czytaj więcej w Money.pl