Brazylia zapowiedziała wartą 60 mld dolarów interwencję na stabilizowanie reala; Indie borykają się z najniższym kursem rupii wobec waluty USA w historii; problemy z lirą ma też Turcja - waluty gospodarek wschodzących przeżywają ciężkie chwile.
Wczoraj kurs rupii osiągnął poziom 65,6 za dolara. W ciągu roku wartość indyjskiej waluty w stosunku do dolara spadła o prawie 13 proc., a według prognozy opublikowanej w środę przez Deutsche Bank, w przeciągu miesiąca może osiągnąć poziom nawet 70 rupii za dolara. Dziś tendencja była jednak lekko wzrostowa.
O 15 proc. od początku roku spadł kurs brazylijskiego reala w stosunku do USD. Obecny kurs jest najniższy od ponad czterech lat. Brazylijski bank centralny zapowiedział w odpowiedzi na tę sytuację rozpoczęcie programu interwencyjnego o wartości 60 mld dolarów.
W tym tygodniu na rekordowo niskim poziomie znalazła się też turecka waluta. Lira osiągnęła wartość 1,96 wobec dolara, co jest nienotowanym do tej pory pułapem.
Spadki walut powiązane są z planowanym przez Rezerwę Federalną USA ograniczeniem programu stymulującego gospodarkę. Pieniądze wpompowywane przez Fed w ekonomię Stanów Zjednoczonych (poprzez skup aktywów) trafiają w dużej części na rynki wschodzące. W środę opublikowany został protokół z lipcowego posiedzenia Fed, który wskazuje na możliwość redukcji w najbliższym czasie wartego 85 mld dolarów miesięcznie wsparcia monetarnego.
Już jakiś czas temu, gdy na horyzoncie pojawiła się możliwość zakręcenia kurka z gotówką, inwestorzy rozpoczęli wycofywanie swych funduszy z takich państw jak Indie, Brazylia czy Indonezja. Liczą, że więcej i bezpieczniej zarobią w USA, gdy wzrosną tam stopy procentowe.
Szczególnie dotknęło to gospodarkę indyjską, przeżywającą spowolnienie. Tegoroczny wzrost gospodarczy może wynieść od 5,5 proc. do 5,7 proc. w porównaniu do 9 proc. w ubiegłym roku.
Sytuacja walutowa w Indiach jest także wynikiem wewnętrznych problemów strukturalnych, które dodatkowo zwiększyły wypływ zagranicznych środków z kraju. Przede wszystkim inwestorów odstręcza zły stan infrastruktury, problemy z dostawami energii oraz nadmiernie rozrośnięta biurokracja.
Indie starają się zmniejszyć ten problem poprzez zwiększenie podatków za import złota oraz wprowadzając ograniczenia w ilości pieniędzy, które obywatele mogą wysyłać za granicę.
Indyjski Bank Rezerw rozpoczął w lipcu działania, mające na celu zmniejszenie wzrostu podaży pieniądza, co doprowadziło do zwiększenia stóp procentowych. W rezultacie doszło do dalszego spadku wartości rupii. Rząd indyjski zmienił więc taktykę i ogłosił, iż zwiększy ilość pieniądza w gospodarce, by zmniejszyć stopy procentowe.
Również bank centralny Brazylii zdecydował się walczyć o kurs reala. Jego władze ogłosiły, że będą wydawać 500 mln dol. dziennie od poniedziałku do czwartku i 1 mld dol. w piątki na skup własnej waluty na rynkach walutowych.
Interwencje prowadzone przez pierwsze cztery dni tygodnia będą kierowane na rynki pochodnych instrumentów finansowych stosowanych przez spółki i inwestorów, by zabezpieczyć walutowo swoje transakcje. W piątki bank centralny Brazylii ma kupować walutę krajową bezpośrednio w zamian za dolary amerykańskie. Interwencje mają trwać do grudnia.
Ostatni raz brazylijski bank centralny zapowiedział i prowadził dzienne interwencje w 2002 r., gdy pojawiały się spekulacje o problemach z długiem państwa, w czasie, gdy sąsiednia Argentyna bankrutowała.
Osłabienie waluty początkowo jest korzystne np. dla eksporterów, którzy mogą dzięki niższej cenie sprzedawać więcej swoich towarów za granicę. Niesie to jednak ze sobą ryzyko inflacji i zwiększa koszty importu, co przekłada się bezpośrednio na wyższe koszty życia obywateli. Obawy dotyczące Brazylii zwiększyły się w ostatnim czasie, gdy rosnąca inflacja przekroczyła 6 proc.
Takie samo zagrożenie wisi nad Turcją. Osłabienie waluty grozi bowiem podwyżkami cen gazu, a następnie cen energii elektrycznej.
Do rynków wschodzących zaliczana jest też Polska. Również na naszym podwórku widać efekty zapowiedzi ograniczenia programu stymulacyjnego Fed. Dane NBP pokazują, że trwające od kilkunastu miesięcy nieprzeciętne zainteresowanie inwestorów zagranicznych naszymi papierami skarbowymi zaczyna się zmniejszać.
W czerwcu przewaga sprzedaży nad kupnem wyniosła aż 2,8 mld dolarów. Jak zauważył analityk Open Finance Roman Przasnyski, poprzednio tak zdecydowana ucieczka kapitału z naszego rynku miała miejsce w październiku 2008 r., czyli w czasie największego nasilenia kryzysu na światowych rynkach finansowych.
Czytaj więcej w Money.pl