mBank chce wydać 50 mln euro, żeby na swoich plecach wyhodować jednorożce i ponieść je w świat. - Koniec z Me Myself & I – twierdzi Cezary Stypułkowski, prezes mBanku. Co to oznacza? Jego zdaniem skończyły się czasy, kiedy każdy bank tworzył technologie, którą potem wykorzystywał tylko on, a zaczyna się czas, kiedy nowe pomysły będą powstawać poza bankami. Dlatego stworzył mAkcelerator, który zainwestuje 50 mln euro w firmy technologiczne.
mBank właśnie poinformował, że stworzył pierwszy i największy w regionie Europy Środkowo-Wschodniej fundusz, który będzie inwestował w technologiczne startupy, żeby wspierać ich rozwój, samemu na tym skorzystać, a potem sprzedać innowacyjne technologie dalej w świat. Fundusz o nazwie mAkcelerator będzie miał do dyspozycji 50 mln euro.
Co ważne, nie chodzi wcale o przejmowanie fintechów, które mogą być dla banków zagrożeniem. Po pierwsze bank wcale nie chce nikogo przejmować. – Nie chcemy kupować tych firm, nie chcemy ich wchłonąć, żeby potem zrobić z nich bankowców, chcemy być partnerami – zapewnia prezes mBanku Cezary Stypułkowski. Choć oczywiście mAkcelerator będzie przejmował część udziałów firm technologicznych.
Po drugie zaś nie chodzi wcale o fintechy, ale o startupy technologiczne, które w bankowością wcale nie muszą być związane.
- To przedsięwzięcie może być kopiowane na świecie – twierdzi Stypułkowski. – Reputacja, którą mamy już dziś, będzie nas niosła. To nowy rozdział w historii mBanku – podkreśla prezes.
Najpierw mBank...
Jak będzie działać mAkcelerator? Najpierw wybierze projekty, które chce rozwijać i wdroży je w mBanku. Jeśli wszystko dobrze zadziała, wtedy wyjdzie z nimi w świat, przekonując innych, że rozwiązanie może się przyjąć również poza Polską. Skąd ta pewność? Bo mBank ma swoje oddziały również w Czechach i na Słowacji – to da mu doświadczenia z trzech rynków.
- Wybierzemy to, co chcielibyśmy kupić, jeśli byłoby do kupienia – mówi Jarosław Mastalerz. Już teraz ma na oku kilka projektów, m.in. z Estonii i Izraela. Bo ważne jest to, że mBank interesujących projektów będzie szukać nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
W sumie żywotność funduszu zaplanowana jest na 10 lat, ale większą część pieniędzy bank chce zainwestować przez pierwsze 3-5 lat. W sumie 50 mln euro ma zostać przeznaczone na minimum siedem wybranych projektów. Równolegle ma być prowadzonych w akceleratorze trzy do czterech.
mBank chce wybranym projektom technologicznym pomóc urosnąć, a potem wynieść je na swoich plecach w świat. To oznacza, że nie chce innowacyjnych rozwiązań technologicznych zagarnąć tylko dla siebie. Owszem, najpierw z nowości skorzystają jego klienci, ale później nowe technologie mają być dostępne również dla innych banków z całego świata. Zresztą nie tylko banków, bo z podobnych rozwiązań zwykle korzystają choćby telekomy czy firmy ubezpieczeniowe.
... potem świat
- Naszą ambicją jest wynieść te projekty na grzbiecie mBanku na skalę globalną, wyhodować je i wypuścić w świat – mówi Wojciech Chmielewski, dyrektor strategii w mBanku, który teraz z banku odejdzie, żeby w pełni poświęcić się akceleratorowi.
Dlaczego mBank miałby być dla tych firm skuteczną trampoliną, żeby wybić się w świat? – Jesteśmy bankiem referencyjnym dla świata jeśli chodzi o digital – mówi pewny siebie Cezary Stypułkowski. I nie ma w tym wiele przesady, bo polskie banki, a szczególnie mBank rzeczywiście są na świecie uważane za wzór, jeśli chodzi o wykorzystanie nowoczesnych technologii.
W 2013 roku nowy mBank podczas Global Banking Awards w USA zgarnął główną nagrodę, jako "most disruptive innovation". – Gdyby ktoś miał napisać podręcznik, jak zbudować innowacyjny bank, połowa rozdziałów byłaby właśnie o mBanku, bo to oni wyważyli wiele drzwi – mówił niedawno WP money Andrzej Szewczyk, wiceprezes firmy technologicznej Efigence, która ten nowy mBank stworzyła.
A prezes Stypułkowski nieustannie przyjmuje u siebie zagraniczne delegacje, które chcą na własne oczy zobaczyć, jak te innowacje działają w mBanku. – Sam jestem zaskoczony tym, skąd ci ludzie do nas przyjeżdżają – mówi prezes mBanku.
Będzie nowy wiceprezes w mBanku
Widać, że mAkcelerator to dla banku bardzo ważny projekt. – 50 mln euro dziś dla banku nie są łatwe pieniądze – podkreślał Stypułkowski. A jednak się znalazły.
Do tego przesuwa do swojego projektu najlepszych ludzi. Akceleratorem pokieruje Jarosław Mastalerz, dotąd wiceprezes mBanku ds. operacji i informatyki. A to oznacza, że odejdzie z zarządu mBanku, a na jego miejsce pojawi się ktoś inny.
Prezes Stypułkowski podkreśla jednak, że nie będzie szukał nikogo poza bankiem. – Mamy to szczęście, że nie musimy nigdzie szukać – mówił Stypułkowski.
A na koniec dodaje: może dzięki mAkceleratorowi narodzą się polskie unicorny.