Każdy, kto zawiera umowę, powinien mieć świadomość konsekwencji – powiedział w środę Marcin P. przed komisją śledczą. Na Amber Gold zarobił 20 mln zł.
Były prezes Amber Gold prosił, by nie nazywać jego byłej firmy „piramidą finansową”. Zwrócił jednak uwagę, że korzystając z produktów obarczonych ryzykiem, a takimi miały być inwestycje w złoto oferowane przez jego firmę, można stracić środki.
Stanisław Pięta z PiS spytał, czy klienci Amber Gold mogą się czuć rozczarowani.
- Podejrzewam, że też pewnie byłbym rozczarowany, gdybym stracił swoje środki – odpowiedział Marcin P.
Przypomniał jednak, że "jest coś takiego, jak warunki umowy".
- Każdy, kto zawiera umowę, powinien mieć świadomość konsekwencji, jakie ponosi - dopowiedział świadek. - Nie jestem w stanie zakazać każdemu podejmowania ryzyka - dodał.
Przyznał też, że inwestując w „produkty obarczone ryzykiem” można stracić pieniądze. Ale, zdaniem Marcina P., nie musi tak być.
- Zapominamy o tych osobach, które uzyskały nawet więcej, niż zakładała umowa w Amber Gold, bo takich osób też jest dość sporo – przypomniał.
Jak przyznał, dzięki Amber Gold zarobił około 20 mln zł. W środę posłowie zapytali go, ile teraz ma pieniędzy.
- 600 zł może, nie wiem - odpowiedział Marcin P.