Fundacja Rozwoju Gminy Kleszczów sprzedawała inwestorom grunty po preferencyjnych cenach w zamian za obietnicę tworzenia nowych miejsc pracy, a kiedy żadne z nich nie powstało, nie domagała się zwrotu terenu. Straciła na tym niemal 10 mln złotych - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. Sprawa trafiła już na biurko szefa CBA i do Prokuratora Generalnego, bo wcześniej nie chciały się nią zająć miejscowe prokuratury.
Gmina Kleszczów to najbogatszy samorząd w Polsce. To właśnie na jej terenie mieszczą się elektrownia i kopalnia węgla brunatnego Bełchatów. Na gruntach w tej okolicy można sporo zarobić, o czym przypomina w najnowszym raporcie NIK. Wiedzieli też o tym przedsiębiorczy biznesmeni, którzy zawierali z Fundacją Rozwoju Gminy Kleszczów niezwykle korzystne dla siebie transakcje. Niestety, ze szkodą dla samej gminy. Dziewięciu takim kontrowersyjnym umowom przyjrzała się Izba.
Jak wynika z jej ustaleń, Fundacja sprzedawała biznesmenom grunty po bardzo niskiej cenie 1,5 zł za metr kwadratowy (dziś sprzedaje za 10 razy więcej i nadal są na nią chętni), a ci w zamian mieli na tych ziemiach otwierać zakłady zatrudniające mieszkańców gminy Kleszczów. Jednak ani jeden biznes nie powstał, a przedsiębiorcy, którzy nabyli ziemię, sporo się na niej wzbogacili - albo dzięki wzrostowi jej wartości, albo dzięki jej odsprzedaniu innym zainteresowanym.
NIK wytyka Fundacji, że nie wymogła na inwestorach zwrotu ziemi po cenie, za którą ją kupili, choć miała taką prawną możliwość. "Takie działanie Zarządu (Fundacji - red.) doprowadziło do utraty 40 ha gruntu (9 transakcji zbycia nieruchomości gruntowych) i szkody majątkowej, której wartość oszacowana w oparciu o wyceny sporządzone przez biegłego rzeczoznawcę majątkowego, wynosiła co najmniej 9,7 mln zł" - czytamy w komunikacie Izby.
"Wykryty przez NIK mechanizm spekulacyjnego obrotu nieruchomościami mógł powodować znaczne straty dla budżetu państwa. Kwoty szkód szacowane są na wiele milionów złotych - zarówno na szkodę budżetu państwa, jak i poszkodowanej gminy oraz Fundacji. W związku z tym ustalenia kontroli wymagały skierowania wniosku do Szefa CBA" - pisze dalej Izba.
NIK dodaje też, że sprawę zgłosiła do Prokuratora Generalnego. Wszystko dlatego, że wcześniej postępowanie w związku z potencjalnymi nadużyciami umorzyła prokuratura okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim, a prokuratura rejonowa w Bełchatowie w ogóle odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
Izba wytyka też Fundacji inne nieprawidłowości, między innymi złą politykę wynagrodzeń. Dodaje jednak, że już po zakończeniu kontroli, 16 stycznia tego roku Fundacja odkupiła jedną z preferencyjnie sprzedanych nieruchomości po cenie zakupu. Nieprawidłowości, o których pisze NIK, miały miejsce na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat - do najdawniejszej transakcji wspomnianej w komunikacie doszło w 2004 roku. Wspomina też, że "na 41 podpisanych w latach 1997-2013 umów o współpracy, w 21 przypadkach inwestorzy nie realizowali podjętych zobowiązań".