Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Polska odczuwa odpływ zagranicznego kapitału. Ucierpiała giełda i złoty

0
Podziel się:

W tym roku z rynków wschodzących odpłynęło 540 mld dolarów.

Polska odczuwa odpływ zagranicznego kapitału. Ucierpiała giełda i złoty
(Fotolia)

Perspektywa podwyżki stóp procentowych w USA oraz spowolnienie gospodarcze w Chinach zniechęca zagranicznych inwestorów do lokowania kapitału na rynkach wschodzących. Jak podaje "Financial Times", w tym roku z tych krajów, do których należy również Polska, odpłynęło 540 mld dolarów. Analitycy, z którymi rozmawiał portal money.pl, przekonują, że osłabienie złotego jest stosunkowo nieduże, ale sytuacja na giełdzie ma się o wiele gorzej.

Jak podaje "Financial Times", najczęściej podczas dobrej koniunktury na rynkach wschodzących jest za dużo kapitału, a gdy przychodzą ciężkie czasy, to pieniędzy jest za mało. W tym roku waluty rynków wschodzących straciły do dolara wyjątkowo dużo. Dotyczy to szczególnie tych z Malezji, Kolumbii, Turcji oraz Brazylii, które straciły co najmniej jedną piątą swojej wartości. Podobne straty zanotowały również giełdy.

Instytut Finansów Międzynarodowych szacuje, że w tym roku z rynków wschodzących odpłynęło 540 mld dolarów. Według danych instytutu, w trzecim kwartale tego roku nastąpiła największa panika od czasu upadku banku Lehman Brothers. Piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy obniżyły nieco oczekiwania dotyczące podwyżki stóp procentowych, ale problemów, które uderzają w rynki wschodzące jest więcej. We znaki daje się spowolnienie gospodarcze w Chinach oraz słabnący popyt na surowce.

Warszawska giełda już odczuła problemy związane z zawirowaniami na rynkach światowych, chociaż jak wskazuje Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ, giełda traci nie tylko ze względu na czynniki zewnętrzne. Indeks WIG20 od początku maja stracił prawie 20 procent.

- Polska należy do rynków wschodzących. Przecena firm notowanych na warszawskiej giełdzie, która rozpoczęła się w maju, jest dość zaawansowana. Powodem tego jest spowolnienie aktywności gospodarczej w Chinach. Dochodzi do tego również niepewność związana z zaostrzeniem polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych. Spadki na GPW wynikają także ze wzrostu niepokojów obecnych na rynku po zwycięstwie prezydenta Dudy w majowych wyborach prezydenckich - komentuje dla money.pl Łukasz Bugaj.

Analityk DM BOŚ zwraca uwagę, że przecena na GPW to m.in. skutek pozbywania się akcji przez zagraniczne fundusze inwestujące na rynkach wschodzących. - Jeżeli prześledzimy saldo wpłat i wypłat tych funduszy, to mamy do czynienia z odpływem kapitału. To powoduje, że instytucje te muszą pozbywać się akcji, co pogłębia wyprzedaż - dodaje Bugaj.

Odpływ zagranicznego kapitału uderza nie tylko w złotego

Negatywne nastroje wokół rynków wschodzących dotykają nie tylko ceny akcji lokalnych firm, ale także walut, którymi się one posługują. "Financial Times" przypomina w tym kontekście temat rezerw walutowych denominowanych w dolarze amerykańskim, które kraje rozwijające się w ostatnim czasie zwiększały. Instytut Finansów Międzynarodowych szacuje, że w tym roku na rynek trafi 341 mld dolarów pochodzących z tych rezerw, aby zrównoważyć ucieczkę kapitału. To jednak pomoże zaradzić złej sytuacji na krótką metę. Pomaga to w powstrzymaniu utraty zaufania do danego rynku, ale tylko oddala w czasie perspektywę zaostrzenia polityki monetarnej w postaci np. podwyżek stóp procentowych.

Agencja Bloomberg pisze, że to fundusze hedgingowe grają na spadek notowań walut rynków wschodzących. Dotyczy to szczególnie tych krajów, które są szczególnie wrażliwe na ceny surowców. Wahania cen surowców przekładają się również na wzrost zmienności.

Według Konrada Białasa z TMS Brokes polscy inwestorzy i firmy nie mają się czego obawiać w kwestii większej zmienności. Podkreśla także, że złoty powinien być w najbliższym czasie nawet mocniejszy.

- W ciągu ostatnich trzech miesięcy mamy wahania polskiej waluty rzędu dwóch procent. Dla porównania turecka lira notuje takie zmiany w ciągu jednego dnia - komentuje Białas.

Łukasz Bugaj zwraca uwagę, że szerokim echem na rynku odbiła się dewaluacja chińskiego juana z 11 sierpnia tego roku. Pociągnął on za sobą nie tylko spadki na rynku akcji i walut, ale także obniżkę oceny wiarygodności kredytowej niektórych krajów. Jednym z najbardziej namacalnych skutków było obniżenie przez agencję Standard & Poors oceny wiarygodności kredytowej Brazylii.

Konrad Białas tłumaczy, że najbardziej zagrożone są te waluty rynków wschodzących, które miały relatywnie wysokie stopy procentowe w momencie, gdy amerykański bank centralny luzował swoją politykę. Inwestorzy z USA, poszukując wyższych stóp zwrotu, sięgali po papiery tych rynków, gdzie mogli więcej zarobić. Dotyczy to przede wszystkim Turcji, RPA.

Według Białasa, mimo że Polska miała wyższe stopy procentowe niż w USA, to nie jest w tak złej sytuacji. - Gdy koszt kapitału w USA pójdzie w górę, tamtejsi inwestorzy bezpieczniej będą mogli inwestować w amerykańskie obligacje, co przełoży się na ucieczkę z gospodarek rozwijających się - komentuje Konrad Białas.

Według "Wall Street Journal" odpływ zagranicznego kapitału może również wprowadzić sporo zamierzania na rynku obligacji. Jeszcze kilka miesięcy temu obligacje walutowe emitowane przez firmy były traktowane przez inwestorów jako alternatywa dla tracących na wartości akcji i walut rynków wschodzących. Inwestorzy korzystali z niskich stóp procentowych w USA, które niedługo mogą zostać podniesione przez Fed.

W tym kontekście zagrożeniem dla firm jest drożejący dolar. Firmy mogą mieć bowiem problem z regulowaniem swoich zobowiązań. Indeks JP Morgan Corporate Emerging Markets Bond Index, prezentujący poziom zadłużenia zaciąganego w walucie obcej przez firmy z około 50 krajów rynków wschodzących, wzrósł w pierwszej połowie tego roku o 4 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy stwierdził, że dług korporacyjny firm spoza branży finansowej na rynkach rozwijających się wzrósł czterokrotnie, dochodząc do poziomu 18 mld dolarów na koniec 2014 roku. Według MFW rynek powinien się przygotować na kilka upadłości firm właśnie z tych rynków.

Łukasz Bugaj z DM BOŚ uspokaja. Według niego drogi dolar ma wpływ negatywny na gospodarkę, ale nie będzie to miało katastrofalnych skutków dla przedsiębiorstw.

- Wpływ drogiego dolara na polską gospodarkę jest negatywny, ale nie jest tak duży, jak w przypadku innych krajów rozwijających się, np. Turcji. Są w Polsce firmy zadłużone w dolarach, ale nie jest to tak powszechne zjawisko, jak w innych gospodarkach. Nasze firmy w większym stopniu korzystają z euroobligacji.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)